reklama
reklama

Egzotyczny, żywiący się krwią pajęczak już w Polsce? "Biega szybko i śledzi ofiarę przez kilkaset metrów"

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: pixabay

Egzotyczny, żywiący się krwią pajęczak już w Polsce? "Biega szybko i śledzi ofiarę przez kilkaset metrów" - Zdjęcie główne

Czy z powodu kleszczy gigantów powinniśmy zrezygnować ze spacerów w lesie i parku? Naukowcy uspokajają, szczegóły w artykule poniżej. | foto pixabay

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Polska i świat W Polsce pojawił się strach przez egzotycznymi kleszczami Hyalomma. Naukowcy ostrzegają, że mogą przenosić wirusa krymsko-kongijskiej gorączki krwotocznej. Śmiertelność osób chorujących z powodu wirusa wynosi 10–60 procent. Mamy się czego obawiać?
reklama

To już pewne. Egzotyczne kleszcze Hyalomma pojawiły się w Europie? Czy dotarły również do Polski? To próbuje ustalić Wydział Biologii Uniwersytetu Warszawskiego. 

Na tropie kleszczy gigantów. Naukowcy apelują o pomoc

Maj to miesiąc, w którym kleszcze zaczynają być szczególnie aktywne. Zdaniem ekspertów te pajęczaki są jednym z największych naturalnych zagrożeń dla zdrowia ludzi żyjących w naszej strefie klimatycznej. Można je spotkać przede wszystkim w lasach, ale bytują również na łąkach, w parkach i na działkach rekreacyjnych. 

Jak podkreślają badacze, to nieprawda, że kleszcze spadają lub skaczą na nas z drzew. Najczęściej wspinają się na trawy i krzewy na wysokość maksymalnie 120-150 cm, gdzie czekają na żywiciela, który „zbiera” je, ocierając się o rośliny. Kleszcze najczęściej wgryzają się w naszą skórę w miejscach, gdzie jest ona najdelikatniejsza, np. za uszami, na granicy włosów, na karku, na ramionach, pod pachami, pod biustem, w okolicach pępka, w pachwinach, czy pod kolanami. Ugryzienia kleszczy nie bolą, bo pajęczaki te wprowadzają do naszego organizmu substancje znieczulające, przeciwkrzepliwe i przeciwzapalne.

Od kilku tygodni regularnie pojawia się informacja, że w tym sezonie musimy się chronić przed bardzo groźną odmianą tych pajęczaków, które dotarły do nas z Afryki. Okazuje się, że jednak larwy i nimfy Hyalomma trafiają do Europy, w tym Polski, co roku wraz z migrującymi ptakami. Ich poszukiwaniem w tym sezonie zajęli się badacze z Uniwersytetu Warszawskiego.

W drodze lub po dotarciu na kontynent kleszcze zwykle ginęły z powodu niskiej temperatury i wilgotności. Ciepłe i suche wiosny sprawiły jednak, że kleszcze przeżywają podróż do Europy. Były odnajdywane na koniach i psach w Niemczech, Czechach, Słowacji i Szwecji. – W Polsce podczas badań terenowych naukowcy nie natrafili jeszcze na ten gatunek – uspokaja UW. 

Narodowe... kleszczobranie, czyli Ty też możesz pomóc

Sprawa stała się na tyle poważna, że placówka zaangażowała się w projekt Narodowe kleszczobranie. Jest to badanie z zakresu nauki obywatelskiej, realizowane w Zakładzie Eko-epidemiologii Chorób Pasożytniczych na Wydziale Biologii UW pod kierunkiem prof. Anny Bajer.

Na czym on polega? Okazuje się, że naukowcy z Uniwersytetu Warszawskiego planują oszacować populację kleszczy Hyalomma w Polsce. W tym celu proszą o pomoc osoby wypoczywające na świeżym powietrzu, właścicieli psów i koni oraz hodowców zwierząt.

– Wystarczy zwrócić uwagę na pojawienie się w okolicy i na zwierzętach dużych, bardzo ruchliwych kleszczy o długich odnóżach – to może być Hyalomma. Kleszcze te są ponad dwukrotnie większe od polskich gatunków i bardzo szybkie, gdyż muszą ścigać swoją ofiarę w półpustynnych terenach, które zamieszkują. Wyposażone w dobrze rozwinięte oczy sprawnie namierzają potencjalną ofiarę. Opite krwią samice mają rekordowe rozmiary, nawet 1,5–2 cm długości – wyjaśnia prof. Anna Bajer z Wydziału Biologii UW.

Który to kleszcz afrykański, a który nie? Ekspert wyjaśnia 

Jak rozpoznać jednak pajęczaki, którymi zainteresowali się badacze? Dr Marta Hajdul-Marwicz, która prowadzi profil Za-kleszcz-ona Polska informuje nas, że kleszcze afrykańskie są większe od naszych rodzimych gatunków, formy dorosłe – ponad dwukrotnie. Mają charakterystyczne długie, pasiaste kończyny, które umożliwiają im szybkie przemieszczanie się. Zachowują się inaczej niż nasze rodzime gatunki – większość kleszczy z rodzaju Hyalomma "poluje" na swoje ofiary, poszukując ich aktywnie. Rozmiar, fakt "biegania" oraz możliwe patogeny budzą w nas pewien lęk.

Ale nie wiemy jeszcze, czy wszystkie patogeny, które kleszcze wędrowne przenoszą w cieplejszym klimacie, będą przenoszone u nas, sądzimy, że na razie nie i że wymagane byłoby jeszcze większe złagodzenie klimatu by było to możliwe. Pamiętać należy, że to są jednak kleszcze, nie potwory i reagują na standardowe repelenty, takie jak DEET oraz środki bójcze, np. permetrynę, która – uwaga – jest jednak toksyczna dla kotów! – ostrzega dr Marta Hajdul-Marwicz. 

Jak dodaje, zwierzęta należy zabezpieczać przed kleszczami niezależnie od możliwego zagrożenia kleszczami afrykańskimi – nasz lekarz weterynarii z pewnością dobierze właściwy środek zabezpieczający dla pupila, biorąc pod uwagę jego gatunek, rasę i wielkość.

Najważniejsze to zachować spokój. – Kleszcze wędrowne od kilku lat obserwowane są na południowy-zachód i na południe od naszego kraju. Możliwe identyfikacja na Dolnym Śląsku absolutnie nie oznacza jednak inwazji na całą Polskę – uspokaja. 

reklama
Artykuł pochodzi z portalu kutno.net.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Łodzi i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama