![„Dzień bez samochodu”, czyli święto obecnie pozbawione sensu [komentarz] - Zdjęcie główne](https://static.kutno.net.pl/tulodz/articles/image/e312e1de-92fd-4111-b43a-9bce46713a13)
„Dzień bez samochodu” w Łodzi. Kierowcy jeżdżą komunikacją miejską za darmo
Idea „Dnia bez samochodu” jest jak najbardziej słuszna. Nie od dziś wiadomo, że korzystanie z pojazdów komunikacji miejskiej ma sporo zalet, a wśród nich między innymi mniejszą emisję spalin, co w dzisiejszych czasach jest bardzo istotne.Aby więc przekonać kierowców w Łodzi, by 22 września zostawić swoje auta na parkingach, każdy, kto w tym dniu podróżuje tramwajem lub autobusem MPK z dowodem rejestracyjnym własnego auta może jechać bez biletu, a więc zupełnie za darmo.
Brak korków, darmowy przejazd do i z pracy, dobry uczynek dla środowiska. Ten „Dzień bez samochodu” naprawdę miałby sens. No właśnie. Miałby. Bo w Łodzi (i w wielu innych polskich miastach) dzień, który ma zachęcić do korzystania z komunikacji miejskiej, niestety najczęściej do niej zraża.
„Dzień bez samochodu”. Efekt odwrotny do zamierzonego
O ile się nie mylę, „Dzień bez samochodu” powinien raczej zachęcić zmotoryzowanych do tego, by na codzień korzystali z usług transportu zbiorowego. Takie „święto” miałoby więc sens tylko wtedy, gdyby pozwoliło odkryć komfort i wygodę komunikacji miejskiej tym, którzy na co dzień jeżdżą autami. No i tu pojawia się problem.Bo chociaż tabor MPK Łódź jest czysty i schludny, to w godzinach szczytu jest po prostu przepełniony. Ludzie wchodzą sobie na plecy, przepychają się, tłoczą się przy wejściach.
Kierowcy, którzy skusili się na darmowy przejazd transportem zbiorowym najczęściej mówią także o tym, że mieli problem z przesiadkami, że autobus się spóźnił, albo w ogóle nie przyjechał, a podróż, w ogólnym rozrachunku, nie była ani szybsza, ani przyjemniejsza, ani bardziej komfortowa.
- Zazwyczaj jeżdżę samochodem, gdy odwożę córkę do przedszkola. Później staram się przesiadać w komunikację miejską, ale tramwaje i autobusy często po prostu nie przyjeżdżają na czas. Do tego dochodzą ciągłe zmiany kursów i objazdy. We wtorek jednym autobusem dojadę, gdzie chcę, a w środę już nie - żali się pani Joanna, którą o opinię na temat podróży MPK zapytałem czekając na tramwaj na przystanku Piotrkowska Centrum.
Co więcej, nerwy udzielają się nie tylko tym, którzy wyjątkowo skusili się na podróż komunikacją miejską, ale także stałym bywalcom autobusów i tramwajów MPK Łódź. Bo przecież osoby bez dowodu rejestracyjnego, muszą za bilet zapłacić normalnie.
„Dlaczego kierowcy mają za darmo przejazd autobusem, a ja muszę za niego płacić?!” - pyta jeden z internautów, który porównuje tę sytuację do zachowania jednej z sieci telefonii komórkowych, która przygotuje super ofertę dla nowych abonentów, a o starych, czyli tych, dzięki których zarabia najwięcej, już tak skrupulatnie nie dba.
„Dzień bez samochodu” - nie tak to powinno wyglądać
Co więc trzeba uczynić, by „Dzień bez samochodu” faktycznie spełnił swoją rolę?Trzeba przede wszystkim poprawić komfort podróży transportem zbiorowym. Dostosować rozkłady jazdy do godzin pracy mieszkańców i zwiększyć liczbę pojazdów w godzinach szczytu. Poprawić jakość dróg, po których kursują autobusy i zapewnić bezawaryjność pojazdów.
Wiadomo, że nie da się tego zrobić „od ręki”. To proces, który potrwa i to nie 2-3 lata, ale dużo dłużej. W Łodzi to trwa. I trzymamy kciuki, by kolejne „Dni bez samochodu” przynosiły lepsze efekty niż te w ubiegłych latach.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.