Rockowy wieczór za sprawą Pidżamy Porno w Wytwórni
Dnia 24 lutego 2024 roku uczestniczyliśmy w koncercie Pidżamy Porno łódzkiej Wytwórni. Atmosfera od samego początku była niesamowita - tłum fanów z różnych grup wiekowych zebranych w jednym miejscu, a wszyscy z jednym wspólnym celem - doświadczyć energii i magii muzyki na żywo ulubionej kapeli.Zespół pojawił się na scenie przy owacjach tłumu. Zaczął się prawdziwy festiwal dźwięków. Gitarowe riffy, perkusyjne bębny i wokalista, który z łatwością opanował publiczność.
Pidżama Porno zagrała nowy materiał
Pidżama Porno przyjechała do Łodzi z nowym albumem "PP", wydanym w listopadzie ubiegłego roku. Świeże wydawnictwo zostało przestawione łódzkiej publiczności niemal z całości. Oczywiście nie mogło zabraknąć singla promującego płytę - "Zimny bóg".
Bez szlagierów ani rusz
Na łódzkiej scenie wybrzmiały także największe przeboje grupy, bez których żaden koncert grupy "Grabaża" nie mógłby się odbyć. Tłum podążał za każdym dźwiękiem, a cała sala śpiewała razem z zespołem "Ezoteryczny Poznań", czy "Chłopcy idą na wojnę.Pidżama Porno w Łodzi wystąpiła w składzie: Krzysztof "Grabaż" Grabowski, Andrzej "Kozak" Kozakiewicz, Rafał "Kuzyn" Piotrowiak, Longin "Lo" Bartkowiak oraz Piotr "Załęs" Załęski.
Łodzianie kochają Pidżamę
To było prawdziwe muzyczne święto, gdzie muzyka łączyła ludzi w jedno. Koncerty PP od lat przyciągają tłumy zarówno do Wytwórni, jak i na koncerty plenerowe. W Wytwórni nie mogło być inaczej. Przypomnijmy, że po raz ostatni łódzcy fani mieli okazję posłuchać Pidżamy na 600. urodzinach Łodzi na rynku Manufaktury.
Bez szczęśliwego zakończenia
Niestety nie wszystko na koncercie poszło tak, jakby fani mogli się spodziewać. Energia koncertowa pochłonęła uczestników bez reszty. Jak na koncert rockowy przystało, nie mogło obyć się bez "pogo". Niestety tym razem ochrona obiektu nie popisała się, co zaowocowało przedwczesnym zakończeniem koncertu. Co się stało?Mimo upomnień ze strony wokalisty Pidżamy Porno, ochrona nie była w stanie zapewnić bezpieczeństwa bawiącym się na koncercie. Osoby uczestniczące w "pogo", które schodziły z niego pod scenę, nie były asekurowane przez ochronę, co wyraźnie zdenerwowało Grabaża i cały zespół. Grupa w konsekwencji postanowiła wcześniej zakończyć swój występ Łodzi.
Tak do sprawy odniósł się wokalista Pidżamy, Krzysztof Grabowski:
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.