Pan Kazimierz z Łodzi porzucił zawód nauczyciela na rzecz firmy rodzinnej
Pan Kazimierz to rodowity łodzianin. Urodził się w 1942 roku. Już wtedy firma jego rodziców funkcjonowała. Rodzice założyli sklep malarski w 1930 roku. Mężczyzna był nauczycielem, ale jednocześnie pomagał rodzicom. Gdy zmarł jego tata, całkowicie poświęcił się pracy w sklepie. W latach 60. XX wieku wypisał się z zawodu nauczycielskiego.Rodzinny interes teraz rozwija z synem, który ukończył Politechnikę Łódzką.
- Nie wiem, czy syn, absolwent chemii na PŁ ma inklinacje bardziej do chemii czy do zawodu kupieckiego - mówi Kazimierz Derczyński.
Łodzianin, gdy zrywał z zawodem nauczyciela, sądził, że przestanie się uczyć. Jednak nic bardziej mylnego. Farby się zmieniają. Inne były w latach 50. i 60. Te sprzed kilkudziesięciu lat ma nawet zachowane na pamiątkę w magazynie.
- W sklepie mam bibliotekę na ileś tomów - śmieje się mężczyzna. - Przychodzi klient i trzeba mu doradzić, technologia się zmienia. Obsługa klienta musi być na najwyższym poziomie. To jest rodzaj służby.
Mężczyzna wspomina, że kiedyś zrywało się farbę ze ściany, by uzyskać jakiś kolor, teraz jest 15 tys. od ręki.
- Przychodzi do mnie 3-4 pokolenie klientów. Czasami proszą o kolor, który mieli od mojego taty przed wojną, a ja nie pamiętam. Są też tacy, którzy mówią, panie Kaziku, pamięta pan jest u mnie w domu. Odpowiadam, że nie pamiętam, ale przyjdę i obejrzę - opowiada kupiec z Sanockiej w Łodzi.
Poza pasją do farb, rodzina Derczyńskich jest uzdolniona sportowo. Pan Kazimierz podnosił ciężary, był kolarzem. Ma nawet parę dyplomów. Uwielbia polskie góry, po których nadal chodzi. Nadal jeździ na rowerze.
KONIECZNIE OBEJRZYJCIE FILM Z UDZIAŁEM PANA KAZIMIERZA
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.