reklama
reklama

Tysiąc pierogów na dobę. Smaki Lwowa na łódzkim Polesiu serwuje pani Swietłana [ZDJĘCIA I WIDEO]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Joanna Chrzanowska

Tysiąc pierogów na dobę. Smaki Lwowa na łódzkim Polesiu serwuje pani Swietłana [ZDJĘCIA I WIDEO] - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
11
zdjęć

"Lwowskie Klimaty" to knajpka na łódzkim Polesiu, zlokalizowana przy pl. Kopernika. Prowadzi je pani Swietłana. | foto Joanna Chrzanowska

Udostępnij na:
Facebook
Łódź po godzinach Lepienie pierogów co niedziela to w Ukrainie tradycja. Tak też było w domu pani Swietłany. Kobieta już jako dziecko wspólnie z mamą przygotowywała te narodowe specjały dla gości. Teraz karmi nimi łodzian, serwując im różne pierogowe wariacje. - Chcemy, żeby nasi klienci czuli się u nas jak w domu - zapewnia kobieta.
reklama

"Lwowskie Klimaty" to knajpka na łódzkim Polesiu, zlokalizowana przy ul. Kopernika. Po przekroczeniu jej progu w oczy rzuca się ogromne malowidło ścienne. Prezentuje lwowską architekturę. Autorem pracy jest tata pani Swietłany, właścicielki. Wrażenie robią też ukraińskie ozdoby, bieżniki czy suszone rośliny. Sercem jednak jest kuchnia, to nad nią unosi się piękny zapach, tutaj tętni życie. To tutaj lepione są pierogi - tysiąc dziennie przez jedną kucharkę, przygotowywany barszcz ukraiński czy wypiekane są bułeczki czosnkowe, pachną i smakują obłędnie. Pani Swietłana zatrudnia kilkanaście osób. Wszyscy pochodzą z Ukrainy.  

Namiastka Lwowa w sercu łódzkiego Polesia

Kucharki pani Swietłany serwują pierogi wytrawne, wegetariańskie i na słodko. Tych pierwszych jest 10 rodzajów, drugich 11, a na słodko 7. Codziennie lepi się ich tutaj tysiące. Jedna kucharka lepi około tysiąca pierogów dziennie. Można tu także zjeść naleśniki z makiem, to doskonały dodatek do kawy, jako deser. W lokalu można też zjeść bardzo sycące zupy. Ukraińskie zupy są gęste, kucharki nie żałują składników, zarówno warzyw, jak i mięsa. Taka zupa w zupełności wystarcza na obiad, nie potrzeba już drugiego dania.

We "Lwowskich Klimatach" zjemy barszcz ukraiński, jest też lwowska solanka mięsna, zupa grzybowa, kapuśniak czy zupa z mięsnymi frykadelkami. Kucharki serwują ponadto czanachy po lwowsku, czyli zupę gulaszową z mięsem wieprzowym, ziemniakami, fasolą, cebulą, marchwią i czosnkiem.

- U nas wszystko jest świeże. Chcemy, by nasi goście czuli się tutaj jak w domu. Robimy też ciasta, takie jak we Lwowie. Staramy się modyfikować menu. Jestem amatorką kuchni, gotuję od dzieciństwa. Jestem też etnografem. Kuchnia z różnych regionów zawsze mnie interesowała. Ukraina jest duża, a jej kuchnia bogata i mało znana. Poszczególne regiony serwują zarówno pierogi, jak i barszcz ukraiński, ale w każdym potrawy te różnią się nieco od siebie

- mówi Swietłana Kichtan. 

Ale pierogi wcale nie były pierwsze. Pani Swietłana wspólnie z mężem Olehem najpierw otworzyła kawiarenkę na łódzkich Bałutach. Ten interes nie do końca się jednak małżeństwu udał.

- W Ukrainie picie kawy to rytuał, w Polsce nie. Okazało się, że wy Polacy bardziej lubicie jeść. Tak powstały "Lwowskie Klimaty". Nazwę wymyślił jeden z naszych klientów. Stwierdził, że u nas panują klimaty rodem ze Lwowa

- tłumaczy właścicielka. 

Szukali lepszego życia dla siebie i dzieci

Swietłana Kichtan urodziła się we Lwowie. W 2017 roku ona i jej mąż Oleh postawili wszystko na jedną kartę. Sprzedali dom, swój cały dobytek i przyjechali do Polski. Chcieli osiąść w Warszawie, ale ta okazała się dla nich za duża i za droga. 

- Pokonaliśmy setki kilometrów, po czym okazało się, że Warszawa nie jest na naszą kieszeń. Nie stać by nas było na mieszkanie, a co dopiero mówić o otwarciu kawiarni, o której zawsze marzyłam. Wróciliśmy na Ukrainę. Mąż, siedząc przed komputerem, natrafił na informacje o Łodzi. Przyjechaliśmy drugi raz i już zostaliśmy

- tłumaczy Swietłana Kichtan. 

Skąd decyzja o przeprowadzce? 

- Od 2014 roku mamy w Ukrainie wojnę. Przez nią państwo się nie rozwija. Tak jest wszędzie tam, gdzie występuje konflikt zbrojny. W 2014 roku zakiełkowała w nas myśl o tym, by się przeprowadzić. W 2017 roku stwierdziliśmy, że sytuacja gospodarcza w naszym kraju nie jest za ciekawa, chcieliśmy lepszych warunków, lepszej przyszłości dla naszych dzieci. Mieliśmy już wówczas dwóch synów. Chcieliśmy, żeby dorastali w państwie bardziej rozwiniętym. Podjęliśmy decyzję, że chcemy zmienić kraj. Polska była najbliżej, również bliska mentalnie. Chcieliśmy stabilności. W zasadzie oboje z mężem od kiedy skończyliśmy studia, liczyliśmy, że w Ukrainie coś się zmieni, ale tak się nie zadziało

- dodaje kobieta. 

Łódź bardzo się małżeństwu spodobała.

- Architektura jest podobna. Pamiętam, że niedługo po przyjeździe zauważyłam sklep z folklorystycznymi gadżetami. W nim znalazłam chustę, identyczną miała moja babcia w swojej szafie

- dodaje kobieta i podkreśla, że Polaków i Ukraińców wiele łączy. 

- Kolędy mamy podobne, 12 potraw na stole. Różnice są takie, że u nas nie ma opłatka. U was jest choinka, u nas diduch, czyli ozdoba z żyta, oznaczająca bogactwo i więź między pokoleniami. Od czasu, kiedy mieszkamy w Polsce, mamy i choinkę i diducha. Łączy też nas kuchnia. Wy macie kapuśniak z prażokami, podobny gotowała moja prababcia. Ale chyba najbardziej łączą nas pierogi. W Ukrainie mamy pierogi i wareniki. Te drugie są małe i z cienkim ciastem, pierogi są duże. Tata mówił mi, że gdy jego babcia gotowała pierogi, to dwoma się najadał, tak były duże

- dodaje łodzianka.

- Moja babcia była Polką, ale polskiego nauczyłem się dopiero, gdy tutaj przyjechaliśmy. Żona miała polski na studiach, jej było łatwiej

- przyznaje Oleh Kichtan.

Znali się od podstawówki, ale parą zostali znacznie później

Z czasem pani Swietłana porzuciła pracę w szkole na rzecz firmy męża. Małżeństwo przez 15 lat prowadziło działalność w Ukrainie. Sprzedawali okna, drzwi, systemy balkonowe.

Co ciekawe, para poznała się jeszcze w szkole podstawowej. Mimo prób swatania przez otoczenie, nic z tego wówczas nie wyszło. Swietłana i Oleh dopiero później zaczęli się spotykać. W 2002 roku był ślub i wesele na 120 osób. Małżeństwo wychowuje troje dzieci - 5-letnią Roksanę, 15-letniego Ostapa i 18-letniego Władysława.

- Pamiętam, że piekłam ciasta na nasze wesele. Ukraińcy lubią jeść, tak jak Polacy, tyle że więcej jemy w domach. Gdy organizujemy jakieś większe imprezy rodzinne, nie zamawiamy jedzenia, chodzi o koszta. Pomagamy sobie i gotujemy wspólnie. Jedni pieką ciasta, inni gotują. Moja mama zawsze bardzo dobrze gotowała. W Ukrainie jest taka tradycja, że dzieci chodzą w niedzielę na pierogi do rodziców. Jak byłam małą dziewczynką, to w niedzielę nie było spania do południa. Wstawało się o 7, ciasto na pierogi było już na stole i trzeba było lepić

- wspomina kobieta.

We Lwowie nadal mieszka siostra

W Ukrainie jest prawie cała rodzina pani Swietłany. Rodzice odwiedzają ją jedynie co jakiś czas. We Lwowie mieszka też siostra kobiety - Mariana. Kobiety dzwonią do siebie codziennie. Łączymy się z nią przez telefon. Rozmowie towarzyszą emocje, zwłaszcza wtedy, gdy pani Mariana opowiada o syrenach i wizytach w schronach. O tym, jak niepewne jest życie w Ukrainie. Mimo to kobieta nie chciała porzucić swojego życia tam. Po inwazji Rosji na całą Ukrainę przyjechała do siostry, ale po kilku miesiącach wróciła. Nie potrafiła się tu odnaleźć.

- We Lwowie mam dobrą pracę, tutaj jest mój dom, moje życie

- przyznaje w rozmowie z nami.

Pani Mariana pracuje w gabinecie stomatologicznym jako pomoc medyczna. Smykałki do pierogów nie ma, nigdy ich nie lepiła. Jako młodsze dziecko miała fory u mamy. Ale, gdy odwiedza siostrę w Łodzi, zabiera ze sobą pierogi do Lwowa. 

Bolesny dla pani Swietłany jest zwłaszcza fakt, że nie może odwiedzić swoich rodzinnych stron. Od momentu przeprowadzki do Polski była tam raptem dwa razy. Raz przez 3-4 dni, drugi raz dwa tygodnie.

- Najpierw nie mogliśmy wyjeżdżać, bo czekaliśmy na dokumenty pobytowe. Załatwianie ich jest długie. Później zaszłam w ciążę i urodziłam córkę. Następnie zaczął się koronawirus, a później wojna. Zresztą jak prowadzi się własny biznes, to trzeba być tutaj, na miejscu.

Pani Swietłana cieszy się, że "Lwowskie Klimaty" funkcjonują już szósty rok. Kobieta chce cały czas kulinarnie się rozwijać.

- Mam takie marzenie, że jak się wojna skończy, jak będzie gdzie jeździć, chciałabym pojechać w te regiony, w których jeszcze nie byłam, spróbować tamtejszych smaków i dodać jakieś nowe elementy do swoich potraw.

POMOC DLA UKRAINY:

Caritas jest jedną z organizacji, która wciąż pomaga Ukraińcom. Osoby, które chcą dołożyć swoją cegiełkę, mogą wpłacić na rachunek PLN: 48 1240 1545 1111 0000 1165 5077, z dopiskiem UKRAINA. (caritas.lodz.pl/zbiorki/pomoc-dla-ukrainy) 
Część pieniędzy zostanie przeznaczona m.in. na działalność Centrum Pomocy Migrantom i Uchodźcom, gdzie potrzebujący mogą skorzystać z pomocy psychologa, doradcy zawodowego i pośrednictwa pracy. Poza tym mogą wziąć udział w kursach języka polskiego. 

Caritas wspólnie z organizacją "Dom Wschodni  - Domus Orientalis" organizuje zbiórki ciepłej odzieży, która później Stowarzyszenie zawozi na Ukrainę. Kolejne dary trafią do potrzebujących w połowie marca. Oprócz wspomnianych ubrań, organizatorzy chcieliby dostarczyć jak największą ilość power banków, latarek, stacji ładowania, baterii i generatorów. Przydadzą się również ciepłe ubrania, koce, śpiwory. 

Szczegółowych informacji na ten temat można uzyskać pod numerem telefonu: 668 571 976, https://pomoc.domwschodni.pl/campaign/39/atanazy-potrzebuje-pomocy?fbclid=IwAR37JbJpGb7JZ8SixB3KieDpyQh6m597DiM7vcFi6VEWHzfwDDfyfFCgGZ8

Тисяча вареників на добу. Смаки Львова на лодзинському Поліссі подає пані Світлана.

Ліплення вареників щонеділі - це українська традиція. Так само було і вдома пані Світлани. Ще як дитина вона разом із мамою готувала ці національні страви для гостей. Тепер вона годує ними лодзин, подаючи їм різні варіації вареників. - Ми хочемо, щоб наші клієнти відчували себе у нас, як вдома - запевняє жінка.

"Lwowskie Klimaty" - це заклад на лодзинському Поліссі, розташований на вулиці Коперника. Після переступлення її порогу в очі кидається велике фреско. Воно показує львівську архітектуру. Автором роботи є тато пані Світлани, власниці. Також вражають українські прикраси, біжути чи висушені рослини. Серцем є кухня, над нею пливе чудовий запах, тут тішиться життя. Саме тут ліпляться вареники - тисячу щодня однією кухаркою, готуються український борщ чи випікаються часнички, пахнуть і смакують дивовижно. Пані Світлана працює з кількома десятками людей. Усі вони з України.

Намисто Львова у серці лодзинського Полісся

Кухарки пані Світлани подають вареники солодкі, вегетаріанські та гострі. З перших 10 видів, з других - 11, а з солодких - 7. Кожного дня тут ліпиться тисячі. Одна кухарка ліпить близько тисячі вареників на день. Тут також можна з'їсти млинці з маком, це чудовий десерт до кави. У закладі також подають дуже ситі супи. Українські супи щільні, кухарі не жаліють інгредієнтів, як овочів, так і м'яса. Такий суп вистачає на обід, не потрібно вже другої страви.

У "Lwowskich Klimatach" можна спробувати український борщ, також є львівська солянка м'ясна, грибовий суп, капустянка чи суп з м'ясними фрикадельками. Кухарки подають також чанахи по львівськи, тобто гуляшовий суп з свинини, картоплі, квасолі, цибулі, моркви та часнику.

Знайомилися з початкової школи, але стали парою набагато пізніше

З часом пані Світлана покинула роботу в школі на користь фірми чоловіка. Пара протягом 15 років вела бізнес в Україні. Вони продавали вікна, двері, балконні системи.

До цікавого факту, пара познайомилася ще в початковій школі. Незважаючи на спроби сватання з боку оточення, тоді нічого з цього не вийшло. Світлана і Олег почали зустрічатися лише пізніше. У 2002 році відбулося весілля і святкування на 120 осіб. Пара виховує трьох дітей - 5-річну Роксану, 15-річного Остапа і 18-річного Владислава.

Пам'ятаю, я пекла пироги на наше весілля. Українці люблять їсти, так само як і поляки, просто ми їмо більше вдома. Коли ми організовуємо які-небудь більші родинні заходи, ми не замовляємо їжу, це стосується витрат. Ми допомагаємо один одному і готуємо разом. Одні пекуть пироги, інші готують. Моя мама завжди дуже смачно готувала. В Україні існує така традиція, що діти ходять у неділю на пироги до батьків. Коли я була маленькою дівчинкою, то в неділю не було сну до полудня. Ми вставали о 7, тісто для пирогів вже було на столі, і його треба було ліпити

згадує жінка.

У Львові все ще живе сестра

В Україні майже вся родина пані Світлани. Батьки відвідують її лише час від часу. В Львові також живе сестра жінки - Маріана. Жінки дзвонять одна одній щодня. Ми з'єднуємося з нею за телефоном. Розмова супроводжується емоціями, особливо коли пані Маріана розповідає про сирени і візити до сховищ. Про те, наскільки непевне життя в Україні. Проте жінка не хотіла покидати свого життя там. Після інвазії Росії на всю Україну вона приїхала до сестри, але через кілька місяців повернулася. Вона не могла тут знайти себе.

В Львові у мене гарна робота, тут мій дім, моє життя

визнає в розмові з нами.

Пані Маріана працює в стоматологічному кабінеті як медичний помічник. Смаколики до вареників вона не має, ніколи їх не ліпила. Як маленька дитина вона мала примхи перед мамою. Але, коли вона відвідує сестру у Лодзі, вона забирає з собою вареники до Львова.

Для пані Світлани особливо болісно те, що вона не може відвідувати свої рідні краї. З моменту переїзду до Польщі вона була там всього двічі. Одного разу на 3-4 дні, другого разу два тижні.

Спочатку ми не могли виїжджати, бо чекали на документи перебування. Оформлення їх - це тривалий процес. Потім я захопилася і вибухнула. Потім вірус, а потім війна. Крім того, коли ведеш свій власний бізнес, то треба бути тут, на місці.
Пані Світлана радіє, що "Львівські Клімати" існують вже шостий рік. Жінка постійно хоче розвиватися кулінарно.

У мене є мрія, що коли війна закінчиться, коли буде куди поїхати, я б хотіла поїхати в ті регіони, де ще не була, спробувати місцеві смаки і додати якісь нові елементи до своїх страв.


ПОМІЧ ДЛЯ УКРАЇНИ:

Карітас - одна з організацій, яка все ще допомагає українцям. Особи, які бажають допомогти, можуть перерахувати кошти на рахунок PLN: 48 1240 1545 1111 0000 1165 5077, з підписом УКРАЇНА. (caritas.lodz.pl/zbiorki/pomoc-dla-ukrainy)
Частина коштів буде спрямована, зокрема, на діяльність Центру Допомоги Мігрантам і Біженцям, де потребуючі можуть скористатися допомогою психолога, кар'єрного консультанта і посередника праці. Крім того, вони можуть взяти участь у курсах польської мови.

Карітас спільно з організацією "Дім Сходу - Domus Orientalis" організовує збір теплої одягу, який пізніше Асоціація доставить на Україну. Наступні дари надійдуть до потребуючих наприкінці березня. Окрім згаданих одягів, організатори хотіли б доставити якомога більше зарядних пристроїв для телефонів, ліхтарів, станцій зарядки, батарей і генераторів. Також знадобляться теплий одяг, ковдри, спальники.

Для отримання додаткової інформації з цього питання можна звернутися за номером телефону: 668 571 976, https://pomoc.domwschodni.pl/campaign/39/atanazy-potrzebuje-pomocy?fbclid=IwAR37JbJpGb7JZ8SixB3KieDpyQh6m597DiM7vcFi6VEWHzfwDDfyfFCgGZ8

 

Współpraca: Karolina Wolska

 

 

WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Łodzi i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama