reklama
reklama

Zaręczyny na dachu łódzkiego wieżowca. Ania i Kamila są razem od ponad 10 lat

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: nadesłane

Zaręczyny na dachu łódzkiego wieżowca. Ania i Kamila są razem od ponad 10 lat - Zdjęcie główne

Ania i Kama są szczęśliwą parą od 11 lat. | foto nadesłane

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Łódź po godzinachNa ślub póki co nie ma szans, na związek partnerski też nie, bo takie jest prawo w Polsce. Pary homoseksualne, choć w rzeczywistości żyją razem, to formalnie osobno. - Mogłybyśmy pojechać do Danii, Włoch czy Holandii. Tylko po co? Skoro w Polsce ślub nie byłby uznawany? - mówią Ania i Kamila, łodzianki, które od ponad 10 lat tworzą szczęśliwy związek.
reklama

Poznały się na urodzinach koleżanki. Ania była wtedy ze swoją ówczesną partnerką, a Kama na stałe pracowała w Wielkiej Brytanii. Dziewczyny we trójkę zaczęły się kumplować. Do tego stopnia, że Kamila zaprosiła znajome do siebie na Wyspy. Choć historia dla byłej partnerki Ani nie należała do tych z happy endem, bo związek się rozpadł, to dla Ani i Kamy rozpoczęła się wspólna podróż. Trwa już ponad 10 lat.

Kama dla Ani została łodzianką

- Przez pierwszy rok kursowałyśmy między Łodzią a Wielką Brytanią. Z czasem przyszła jednak ochota na coś więcej, na wspólne mieszkanie. Zresztą byłyśmy poirytowane rozłąką, kilometrami, które nas dzieliły. Jednak Ania nie chciała wyprowadzać się poza Łódź, poza granicę w ogóle, więc stwierdziłam: Czemu nie, to ja przeprowadzę do Łodzi. 

reklama

- opowiada Kamila, pochodząca z Radomia.

Dla Kamy to był pierwszy poważny związek. Ania wcześniej mieszkała już z kobietą i tworzyła z nią dom. - Wcześniej nawet byłam z mężczyzną. Jestem biseksualna - przyznaje kobieta.

Kama jest osobą homoseksualną. Do swojej orientacji przyznała się przed samą sobą dopiero na studiach, gdy wpadła jej w oko inna kobieta.

Trudne coming outy

Kobiety miały za sobą trudne coming outy. Jak zareagowali najbliżsi, rodzina?

- Książkowo, mama popłakała się i zapytała, co zrobiła nie tak. Myślę, że podświadomie podejrzewała, ale wypierała ten fakt. Przecież przez 9 lat mieszkałam z inną kobietą. Ok, można było to sobie tłumaczyć - przyjaciółki mieszkają razem, ale raczej tylko po to, by wyprzeć prawdę. W tej chwili jest naprawdę dobrze. Czuję się akceptowana. Mama się mnie nie wstydzi. Mówi o Kamie otwarcie, że to moja partnerka

reklama

- wspomina Ania.

Mama Kamy z kolei zareagowała podobnie, jak mama Ani. Pytała, "co źle zrobiłam?"

- Moja siostra w ogóle nie była zaskoczona. Mama płakała. Pamiętam, że napisałam do niej list, w którym wyjaśniłam, że nie jestem chora, homoseksualizmu się nie leczy. Po prostu jestem jej córką i jestem, jaka jestem

- dodaje łodzianka. 

Kamila nie robi tabu ze swojej orientacji. Otwarcie opowiada o swojej partnerce. Z Anią jest inaczej.

- Pracuję w publicznej instytucji. Boję się innego, gorszego traktowania, braku zrozumienia. Tylko jednej osobie w pracy przyznałam się do tego, że jestem osobą nieheteronormatywną

- mówi Ania.

Dziewczyny opowiadają też o trudnych doświadczeniach swoich znajomych, którzy ujawnili, że są homoseksualni.

reklama

- Znajomy przez wiele lat nie mówił, że jest gejem. Zdecydował się na to w wieku 54 lat. Jego matka, gdy się dowiedziała rozpaczała, że nie będzie miała komu przepisać swoich kosztowności, w tym kolekcji Rosenthala

- opowiada Ania.

Homoseksualizmu nie można wyłącznie sprowadzać do seksu

Dziewczyny nie obnoszą się publicznie z tym, że są parą. Nie biorą też udziału w paradach równości. Dlaczego?

- Wiele mówi się o prawach osób LGBT+. Marzymy o związku partnerskim. Osoby, które walczą w naszym imieniu, nie umieją jednak załatwiać naszych spraw krok po kroku. Chciałyby od razu małżeństw i adopcji. Nie zgadzają się na inne rozwiązania. A przecież mamy konserwatywne społeczeństwo. Zacznijmy od związków partnerskich, z czasem może przyjdzie czas na resztę

reklama

- uważa Ania i dodaje, że parady równości tylko utwierdzają konserwatywne społeczeństwo w swoich przekonaniach.

- Parada tak, ale czy lateksty, kontrowersyjne przebrania są potrzebne? Przecież my wyglądamy normalnie, tak jak inni, nie obnosimy się ze swoją seksualnością na ulicy. Uczestnicy parad równości ubierają się perwersyjnie, są roznegliżowani. Gdy się tak bardziej nad tym zastanowić, po co? Tak nie zachęcimy konserwatystów do tolerancji. Szanujmy to, że 80-latka, która idzie Piotrkowską może nie chcieć patrzeć na goliznę. Po co na siłę pokazywać inność? Nie sprowadzajmy relacji homoseksualnych wyłącznie do seksu i to dzikiego, wulgarnego

- dodaje kobieta. 

Zaręczyny z panoramą na Łódź

Kama i Ania są parą od 11 lat. W zeszłym roku były zaręczyny. To Kama jest romantyczną duszą. Oświadczyła się na dachu jednego z łódzkich wieżowców. Znajomi pomogli jej zorganizować wszystko w pełnej konspiracji.

- To była sobota, zaprosiłam Anię na randkę. Zadbałam o dekorację, lampiony, poduszki, wino. Anię zatkało, gdy to zobaczyła. Zapytała tylko: "chyba nie chcesz się oświadczyć"

- wspomina Kama.

Mimo tych słów, odważyła się i usłyszała "tak". Ślubu jednak nie widać na horyzoncie.

- W Polsce na ślub czy zawarcie związku małżeńskiego póki co nie mamy szans, mimo obietnic polityków. Mogłybyśmy pojechać do Danii, Włoch czy Holandii. Tylko po co? Skoro w Polsce ślub nie byłby uznawany? My i tak po tych ponad 10 latach czujemy się jak małżeństwo. Jeśli w Polsce coś się zmieni, to wówczas jako pierwsze pójdziemy do urzędu zaplanować ślub

- przyznają zgodnie łodzianki.

Kilka lat temu dziewczyny chciały mieć dziecko. Zwłaszcza Kama, choć w ciążę miała zajść Ania.

- Wyznaczyłyśmy nawet potencjalnego dawcę nasienia, jednak nie zdecydowałyśmy się na takie rozwiązanie. Z pobudek egoistycznych. Mamy poukładane życie, niewielkie mieszkanie. Uwielbiamy dalekie podróże, mamy swoje pasje. Nie chcemy tego zmieniać. Jest nam dobrze we dwie. W tym roku wybieramy się do Wietnamu

- dodają.

Jak wygląda ich codzienność? Zdarzają się kłótnie i wybuchy. Kama zawsze milczy, Ania jest wybuchowa. Ich kłótnie przypominają ekspresyjne monodramy Jandy - tak o nich zresztą mówią. 

- Kamcia jest siłą spokoju

- mówi Ania, nazywana przez Kamę "kotem" lub "Heleną". To drugie określenie wskazujące na siłę charakteru Ani.

Jak wszystkie pary, dziewczyny stawiają na ważne gesty, obdarowywanie się kwiatami, ugotowanie czegoś pysznego dla drugiej osoby, wieczory filmowe czy spacery. Uwielbiają też razem podróżować, już planują wspólny wyjazd do Kambodży.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo