- Lubię śpiewać i kocham Polskę. Dziś wam nawet zaśpiewam
- mówi z uśmiechem pani Jadwiga w rozmowie Agnieszką Lubiatowską z urzędu marszałkowskiego.
Jest drobna i siwiutka, ale w jej głosie wciąż słychać siłę. Gdy zaczyna śpiewać, inni mieszkańcy domu opieki zatrzymują się, by posłuchać.
Z okazji imponującego jubileuszu pani Jadwiga otrzymała list gratulacyjny od marszałek województwa łódzkiego Joanny Skrzydlewskiej, a także bukiet kwiatów, ozdobną chustę i pamiątkowy album.
Zawsze decydowała sama o sobie
Jak podaje UMWŁ, pani Jadwiga całe życie podejmowała decyzje szybko i z przekonaniem. Gdy wybierała dom opieki, obejrzała pokoje i po chwili powiedziała do syna:
- No to ja już tutaj zostanę.
Tak samo postępowała wcześniej. Gdy chciała kupić samochód, po prostu go kupowała.
Mimo sędziwego wieku wciąż potrafi rozmawiać po angielsku. Na pytanie o samopoczucie odpowiada krótko: very well.
Serce jak dzwon
- Pani Jadzia to wyjątkowa osoba. Ma ogromne serce, apetyt na życie i zadziwiająco dobre zdrowie. Wyniki badań ma świetne! Serce jak dzwon, wątroba pracuje znakomicie. Uwielbia słodycze i nigdy nie odmawia dobrego ciasta
- powiedziała Bogusława Mirowska, opiekunka Jubilatki.
Jeszcze kilka lat temu pani Jadwiga mieszkała na piętrze domu opieki. Dziś, dla wygody, na parterze. Porusza się samodzielnie, ale z pomocą opiekunów. Lubi spotkania, rozmowy i śmiech - to daje jej energię.
Prezenty nie są potrzebne
Czeka na Boże Narodzenie, ale nie na prezenty.
- Nie chcę, żeby ktoś na mnie wydawał pieniądze. Ale słodycze zawsze chętnie przyjmę. Lubię je
- mówi stanowczo.
Wspomina swoje dzieciństwo, które nie zawsze było łatwe.
- Byłam żywiołowa i ruchliwa, czasem to przeszkadzało, więc mi się dostało
- opowiada z uśmiechem.
Sto lat historii
Pani Jadwiga urodziła się w 1912 roku w Warszawie. W 1946 roku przeniosła się do Łodzi, gdzie mieszkała do lat 80. W stanie wojennym wyjechała do Stanów Zjednoczonych, by być bliżej synów. Przez 30 lat mieszkała w Indianapolis i pracowała w szpitalu.Na... setne urodziny wróciła do Polski, by być blisko pierwszego męża, którego śmierć rozdzieliła ich wiele lat wcześniej.
Samochód prowadziła aż do 84. roku życia. Do dziś zachowała ciekawość świata i pogodę ducha, którą zaraża innych.
- Trzeba być dobrym dla innych. Wtedy życie jest OK!
- powtarza najstarsza Polka mieszkająca w Łodzi.
Po rozmowie z Agnieszką Lubiatowską z urzędu marszałkowskiego, żegna się całusem i idzie spać. Warto dodać, że podczas spotkania zjadła pół paczki ptasiego mleczka, za którym przepada.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.