Jak wyjaśnia asp. Kamila Sowińska, oficer prasowa KMP w Łodzi, do zdarzenia doszło 19 września przed godz. 17 na ul. Tabelowej w Łodzi.
Dramat na spacerze z psem
20-latek spacerował z jamnikiem. W pewnym momencie pieska zaatakowały dwa owczarki. Właściciel próbował ratować swojego czworonoga, wówczas psy pogryzły i jego.Służby wezwała 37-letnia kobieta, która zauważyła całą sytuację. W tym czasie schronienia poszkodowanemu udzielił na swojej posesji 52-latek.
Na miejscu pojawiło się pogotowie. 20-letni mężczyzna został przewieziony do szpitala. Miał bowiem pogryzione ręce i nogi.
Jamnikiem zajął się w tym czasie jego krewny. Zabrał go do weterynarza, ale ostatecznie piesek nie przeżył. Miał rozległe rany na brzuchu.
Okazało się, że owczarki, które zaatakowały jamnika, należały do małżeństwa. Uciekły z posesji, gdy małżonków nie było w domu. Były zaszczepione.
- Policjanci z prowadzą czynności wyjaśniające w sprawie niezachowania ostrożności i spowodowania niebezpieczeństwa dla życia człowieka. To wykroczenie, za które grozi grzywna, ograniczenie wolności lub pozbawienie wolności do roku
- mówi Kamila Sowińska.
Pokrzywdzony, jak przekazuje policja, został pouczony o możliwości złożenia zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.