Do zdarzenia doszło na dyżurze nad ranem w czwartek 30 listopada.
- 40-letni lekarz pełnił dyżur na oddziale urologii, nad ranem okazało się, że jest potrzebny, więc zadzwoniono po niego – mówi prok. Krzysztof Kopania z Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Mężczyzna przez dług czas nie odbierał. Zaniepokojony personel – lekarz i pielęgniarki poszli sprawdzić, co się z nim dzieje. Czy weszli do pokoju, w którym przebywał okazało się, że daje oznak życia.
- Rozpoczęto natychmiast resuscytację – mówi Krzysztof Kopania. – Nie udało się jednak uratować mężczyzny.
Po zdarzeniu dyrekcja szpitala wezwała na miejsce policję. Funkcjonariusze zgłosili sprawę prokuraturze.
- Ze względu na fakt, że do zgonu doszło na terenie miejsca pracy, na miejsce wezwano także biegłego – mówi Krzysztof Kopania. – Przeprowadzono oględziny miejsca, a na piątek zaplanowano sekcję zwłok, która wyjaśni, w jaki sposób doszło do tej nagłej śmierci.
Po śmierci lekarza Pabianickie Centrum Medyczne wydało oświadczenie, o którym napisało Życie Pabianic:
Lekarz ze szpitalem w Pabianicach związał się w lutym 2010 roku. Staż i rezydenturę odbył na oddziale urologicznym i tutaj też pracował. Był wielkim pasjonatem swojego zawodu i oddanym pacjentom lekarzem, interesowało go wszystko, co wiązało się z urologią. W tym miesiącu skończył 40 lat.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.