Otwarcie ostatniego odcinka drogi S14 przewidziane jest na 19 lipca. Choć budowa nie została jeszcze oddana do użytku, pojawiają się na niej kierowcy, którzy próbują swoich sił na pustej drodze. Taki przejazd może być dla nich tragiczny w skutkach.
Zakaz wjazdu na plac budowy drogi
Na pustych jeszcze drogach, które nie zostały oddane do ruchu, trudno wjechać samochodom. Jednak motocykliści, rowerzyści, a nawet osoby na hulajnogach elektrycznych próbują tam swoich sił.Mieszkańcy osiedla 650-lecia, którzy walczą o postawienie wałów akustycznych odgradzających ich od drogi S14, już teraz skarżą się na nielegalne wyścigi.
W ostatni weekend mieliśmy przedsmak tego co nas czeka. Na drodze ścigały się motocykle. Huk był taki, że szklanka wypadła mi z ręki.
- mówi jeden z mieszkańców, którego dom nie jest osłonięty.
Podczas budowy jednej z autostrad okoliczny mieszkaniec postanowił sprawdzić możliwości swojego quada i ostatecznie ten zakopał się na placu budowy, a kierowca musiał zostawić go na miejscu.
Na trasie pojawia się wielu rowerzystów i osoby na hulajnogach. Stwarzają zagrożenie dla siebie, a ponadto zaśmiecają pobocze. Nikt, poza osobami uprawnionymi, nie może wchodzić na jezdnię, dopóki droga nie zostanie oddana do użytku.
- mówi Maciej Zalewski, rzecznik prasowy Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Łodzi.
Śmiałkowie, którzy wjeżdżają na trasę często „kręcą bączki” i „palą gumy” . W ten sposób niszczą oznakowanie poziome na jezdni. Jeśli znaki dopiero mają powstać, pracowników budowy czeka dodatkowa praca, ponieważ najpierw muszą pozbyć się śladów opon. Na gumie farba się nie utrzymuje, a drogę należy odpowiednio przygotować przed otwarciem.
Wypadki śmiałków, którzy wjechali na budowę drogi, mimo zakazu
Zakaz wjazdu na teren budowy nie jest postawiony przypadkowo. Wykonawca ustawia znaki i stara się zabezpieczyć wjazd na trasę, jednak musi być ona dostępna dla pojazdów budowy, dlatego nie ma możliwości zamknąć jej całkowicie.Droga, która nie zostaje oddana do użytku, nie może być uczęszczana przez nieuprawnione pojazdy.
Jest to bardzo niebezpieczne. Jeśli ktoś, mimo zakazu zacznie jechać po trasie na placu budowy drogi i coś mu się stanie, to nie ma nawet jak wezwać pomocy. Zakaz jest tam postawiony nie bez powodu. Zdarza się, że nawierzchnia nie jest skończona i wtedy dochodzi do tragedii.
- dodaje Maciej Zalewski.
Przed budową autostrady A1 miał miejsce bardzo poważny wypadek motocyklistów. Wjechali na plac budowy przy węźle Łódź Południe i zaczęli jechać na północ. Tam droga kończyła się usypaną górą piachu, dlatego zawrócili i pojechali w przeciwnym kierunku.
Droga nagle się urywała, a na jej końcu znajdowała się siedmiometrowa skarpa, ponieważ poniżej płynęła niewielka rzeka.
57-letni kierowca zginął na miejscu, a jego żona kilka dni później w szpitalu. Brawura i wtargnięcie na zamknięty teren spowodowały, że doszło do tragicznego wypadku. Jak podkreśla Maciej Zalewski z GDDKiA, podobnych sytuacji jest bardzo wiele i nie zawsze w pobliżu znajdzie się ktoś, kto zauważy wypadek i wezwie pomoc.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.