Punkt pierwszy ich żądań dotyczy wprowadzenia od 2027 roku trwałego mechanizmu powiązania pensji nauczycieli z przeciętnym wynagrodzeniem w sektorze przedsiębiorstw, i to w odniesieniu do płacy zasadniczej.
Związek przedstawia konkretne wskaźniki:
- 100 proc. dla nauczyciela początkującego,
- 125 proc. dla nauczyciela mianowanego,
- 150 proc. dla nauczyciela dyplomowanego.
Według ich wyliczeń takie rozwiązanie doprowadziłoby do znaczących zmian. Stażysta miałby otrzymywać 6370 zł netto, nauczyciel mianowany 8600 zł, a dyplomowany 11200 zł. Skala różnicy w stosunku do obecnych pensji jest uderzająca. Aktualnie początkujący pedagog zarabia 5154 zł brutto, co daje 3845 zł na rękę. Nauczyciel mianowany z dziesięcioletnim doświadczeniem i dodatkiem za wychowawstwo otrzymuje 6141 zł brutto, a dyplomowany, mający co najmniej dwie dekady stażu, 7753 zł brutto, czyli około 5615 zł netto. Dane te podczas manifestacji w Katowicach przedstawił Lesław Ordon, podkreślając skalę rozbieżności.
Postulaty oświatowej solidarności
Pensje nie są jednak jedynym aspektem wskazywanym w petycji. Kolejny element dotyczy stabilności finansowej całej edukacji. Autorzy dokumentu akcentują konieczność przebudowania systemu finansowania szkół, wskazując na potrzebę zwiększenia nakładów, zapewnienia terminowości wypłat oraz utrzymania małych placówek, które – jak argumentują – pełnią ważną rolę społeczną. Ich zdaniem „obecny model grozi dalszą degradacją usług edukacyjnych oraz destabilizacją pracy szkół”.
Równie zdecydowany sprzeciw wzbudzają zmiany programowe. Związek wskazuje, że są one wdrażane bez jakichkolwiek konsultacji i w sposób, który zaburza organizację pracy pedagogów. W petycji czytamy: „Sprzeciwiamy się likwidacji przedmiotów, arbitralnym zmianom podstaw programowych oraz redukcji treści i godzin wychowawczych”. W ocenie pracowników oświaty konsekwencją takich działań będzie obniżenie jakości kształcenia i przeciążenie kadry.
Finansowanie oświaty i stabilność systemu
Wśród żądań pojawiają się również kwestie związane z bezpieczeństwem zawodowym nauczycieli. Związkowcy domagają się przywrócenia wcześniejszych zasad dotyczących urlopu dla poratowania zdrowia, a także wprowadzenia rozwiązań zapewniających realną ochronę przedemerytalną. Wskazują także na konieczność gruntownej reformy systemu odpowiedzialności zawodowej, który – jak podkreślają – „obecnie ma charakter represyjny”.
Szczególnie mocno akcentowany jest także postulat zapewnienia ochrony godności i bezpieczeństwa kadry. Według autorów petycji nauczyciele coraz częściej mierzą się z zachowaniami podważającymi ich autorytet, co wymaga systemowych działań.
W petycji znalazł się również obszerny fragment dotyczący zmian w organizacji zajęć z religii. Związek wyraził sprzeciw wobec decyzji o ograniczeniu liczby godzin z dwóch do jednej. W dokumencie czytamy: „Sprzeciwiamy się ograniczaniu zatrudnienia katechetów oraz działaniom naruszającym konstytucyjne prawo rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami”. Zdaniem protestujących takie decyzje są nie tylko organizacyjnie trudne do wdrożenia, ale także naruszają zasady funkcjonujące od wielu lat.
Edukacja włączająca krytyka i konsekwencje zmian
Kolejnym punktem kontrowersji jest edukacja włączająca. Związek podchodzi do niej krytycznie, oceniając, że jej aktualny model stanowi próbę narzucenia nieprzystających do realiów rozwiązań. W petycji znalazło się stwierdzenie, że przeciwstawiają się „narzucanym Polsce rozwiązaniom ideologicznym, w tym m.in. obecnie realizowanej edukacji włączającej”, która ich zdaniem prowadzi do „obniżenia jakości nauczania oraz przeciążenia nauczycieli”.
Według autorów dokumentu szkoły nie mają odpowiednich zasobów ani kadr, by wdrażane obecnie rozwiązania były skuteczne. W praktyce – jak argumentują – oznacza to nadmierne obciążenie pracowników i chaos organizacyjny.
Protest oświatowej solidarności i zapowiedź eskalacji
W końcowej części dokumentu znalazła się jednoznaczna deklaracja: brak działań ze strony decydentów doprowadzi do rozszerzenia protestu. Związkowcy zapisali, że brak reakcji ze strony MEN będzie skutkował „zintensyfikowaniem działań protestacyjnych na poziomie regionalnym i ogólnopolskim”. Tak wyraźny komunikat wskazuje, że obecna forma sprzeciwu jest jedynie wstępem do potencjalnie znacznie bardziej dotkliwych działań.
W tle trwa akcja oflagowania szkół, która – zgodnie z zapowiedziami – potrwa do 20 grudnia. Widać wyraźnie, że środowisko oświatowe jest zdeterminowane, a jego postulaty pozostają niezmienne. Jeśli dialog nie zostanie podjęty, konflikt może wejść w etap, który odczują nie tylko pracownicy szkół, ale również uczniowie i rodzice.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.