reklama
reklama

Czy kibice Widzewa Łódź mają prawo czuć się sfrustrowani wynikami klubu w Fortuna 1 Lidze?

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Czy kibice Widzewa Łódź mają prawo czuć się sfrustrowani wynikami klubu w Fortuna 1 Lidze? - Zdjęcie główne

Czy Kibice Widzewa Łódź mają prawo czuć się sfrustrowani wynikami klubu?

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportGośćmi w dzisiejszym wydaniu programu „Stan Futbolu” u Krzysztofa Stanowskiego był wiceprezes Widzewa, Michał Rydz oraz pełniący obowiązki prezesa, Piotr Szor. Opowiedzieli oni m.in. o frustracji, która przemawia przez fanów klubu z al. Piłsudskiego w Łodzi oraz o czasie, jaki sobie dają, aby wprowadzić Widzew Łódź do PKO BP Ekstraklasy.
reklama

Rozczarowanie kibiców Widzewa Łódź. Czy przy al. Piłsudskiego 138 w Łodzi jest ono słuszne?
Program zaczął się już w dość kontrowersyjny sposób. Krzysztof Stanowski powiedział, że on akurat nie rozumie frustracji kibiców wynikającej z niespełnionymi oczekiwaniami przez piłkarzy. Zdaniem prowadzącego, działacze Widzewa również tej frustracji nie rozumieją, ale mówią, że jest inaczej, bo po prostu tak wypada:

!reklama!

- Nie da się przeskoczyć zbyt wielu szczebli na raz. Nie da się grając w II lidze zbudować drużyny, która będzie chwilę później grała o ekstraklasę. Do II ligi można ściągnąć piłkarzy wypalonych, albo dopiero startujących. Wydaje mi się, że wy to wiecie, ale wolicie komunikować to inaczej - zwrócił się do Michała Rydza i Piotra Szora, Krzysztof Stanowski

reklama

- Mówienie, że rozumiemy rozczarowanie kibiców nie jest pod publiczkę. My jako zarząd sami ten balon pompowaliśmy. Pojawiały się hasła o ekstraklasie, niektórzy prezesi mówili o Lidze Mistrzów, europejskich pucharach - odpowiedział Piotr Szor.

- Ja też trochę rozumiem to rozgoryczenie kibiców, bo my jako Widzew Łódź porównujemy się do ekstraklasy, jeśli chodzi o to wszystko, co dzieje się wokół klubu, czyli potencjału kibicowskiego, historii, tradycji. Dlatego nie zgodzę się, że mówimy to wszystko pod publiczkę - dodał od siebie Michał Rydz. 

Pełniący obowiązki prezesa Szor przyznał z kolei, że mimo ogromnego wsparcia finansowego ze strony kibiców, bez zewnętrznego inwestora klub nie jest w stanie zbudować drużyny, która mogłaby rywalizować na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce:

reklama

- Mimo tego szału karnetowego i ogromnego wsparcia ze strony kibiców, to jednak bez zewnętrznego inwestora i środków finansowych nie jesteśmy w stanie dzisiaj zbudować drużyny na miarę ekstraklasy, a jednocześnie mieć akademię, która też będzie szła drogą Legii - dodał Piotr Szor.

Do rozmowy włączył się wtedy dziennikarz „Weszło”, Szymon Jańczyk, który powiedział, że mając przychody na poziomie 17 milionów złotych spokojnie można zbudować taką drużynę, która powalczylaby w elicie, powołując się chociażby na przykład Warty Poznań, która gra teraz w ekstraklasie drużyną zbudowaną za dużo niższe środki niż Widzew Łódź:

- Na dzisiaj to nie jest 17 milionów w tej I lidze. Te przychody nam troszkę spadły. Nie będę mówił tutaj o konkretnych liczbach, dlatego że w przygotowujemy program dla kibiców i musimy do tych liczb usiąść i przygotować odpowiednią komunikację, aby zachować transparentność - odrzekł Szor. 

reklama

- Z tych 15-17 milionów sporą część stanowią umowy barterowe. My tak naprawdę do budżetu wrzucamy wszystko planując przychody i koszty. Upraszając, rzeczywiście wynagrodzenia dla zawodników są na poziomie Warty Poznań i od tego nie będziemy uciekać - dodał.

Tymczasowy prezes Widzewa powiedział także, że na chwilę obecną Widzew według niego plasuje się na piątym miejscu w I lidze pod względem wynagrodzeń dla piłkarzy wyżej wymieniając chociażby Radomiak Radom, z którym łódzki klub przegrał batalię o trzech zawodników. Mowa tutaj o: Miłoszu Kozaku, Arturze Boguszu (byłym zawodniku ŁKS-u) i Dawidzie Abramowiczu. 

reklama

Tymczasowy prezes i wiceprezes Widzewa Łódź powiedzieli jasno, że widzą klub z al. Piłsudskiego w gronie sześciu najlepszych drużyn Fortuna 1 Ligi. Nie zgodził się z tym Wojciech Kowalczyk, który powiedział, że na dzień dzisiejszy nie potrafi sobie wyobrazić sytuacji, w której Widzew na koniec obecnego sezonu awansuje do ekstraklasy. Zdaniem Piotra Szora może to się jednak potoczyć różnie:

- Na dzisiaj mamy dwa mecze zaległe i 8 punktów straty do Miedzi. Oczywiście argumentów sportowych patrząc przez pryzmat rundy jesiennej jest mało. Jak na drużynę, która ma grać ofensywnie, to rzeczywiście 13 bramek w 15 meczach to niezbyt wiele, ale z drugiej strony sytuacje sobie stwarzamy, gdzieś po prostu szwankuje skuteczność - mówi Piotr Szor.

Wzmocnienie ofensywy Widzewa Łódź da przepustkę do PKO BP Ekstraklasy? 
Lekiem na brak goli ma być sprowadzenie Pawła Tomczyka, Piotra Samca-Talara i powrót po kontuzji Przemysława Kity. Być może gra ofensywna Widzewa będzie zdecydowanie lepsza i pomoże to łodzianom awansować na miejsca barażowe, w co wierzy pełniący obowiązki prezesa, Piotr Szor:

- Ja nie składam dzisiaj broni. Ta szóstka jest realna i ja się tego będę trzymał. Potencjał piłkarski predysponuje do tego, żebyśmy o tę szóstkę powalczyli - powiedział odważnie. 

Zapytany przez Wojciecha Kowalczyka o czas, jaki dają sobie w Widzewie na awans do ekstraklasy, Szor zadeklarował krótko: 

- Czerwiec 2021

Chyba, że w pierwszych trzech meczach czerwono-biało-czerwoni nie zdobędą punktów, wtedy zarząd Widzewa zapomni o pierwszej szóstce. 

Trener Widzewa Łódź. Czy Enkeleid Dobi ma prawo obawiać się o swoją posadę?
Działacze Widzewa zostali zapytani wprost, czy jeśli system pracy Enkeleida Dobiego w rundzie wiosennej się nie sprawdzi, to Albańczyk zostanie do końca sezonu na swoim stanowisku, czy będzie rozliczony ze swoich wyników dużo szybciej:

-W każdym klubie trener jest na gorącym stołku. Nie mamy żadnej umowy z innym trenerem, który jest poinformowany, że jeżeli Dobiemu nie pójdą dwie kolejki, to wchodzisz na jego miejsce. Nie znaczy to też, że nie mamy rozeznania na rynku trenerskim i nie obserwujemy, kto by do Widzewa pasował - odparł Piotr Szor.

- Sytuacja nie jest łatwa, bo dalej mamy 13. miejsce. Styl też jest daleki od tego, co trener Dobi obiecywał. Może potrzeba po prostu czasu, ale każdy klub powinien być zawsze przygotowany na pewne zmiany. Gdzieś z tyłu głowy to trzeba mieć. Na razie takiego ruchu nie planowaliśmy, a już absolutną bzdurą jest, jak ktoś pisał, że wpływ na to miałyby mieć mecze towarzyskie - dodał Szor.

Tak czy inaczej, te słowa z ust tymczasowego prezesa klubu nie zabrzmiały dla trenera Dobiego zbyt optymistycznie, który jeśli do tej pory nie bał się o swoją posadę, tak teraz niewykluczone, że mogła zostać nałożona na niego dodatkowa presja. 

Widzew Łódź nie będzie sprowadzał więcej takich zawodników, jak Henrik Ojamaa
O jedno kibice mogą być natomiast spokojni. W programie padła deklaracja, że klub nie będzie już popełniał błędów przeszłości takich, jak chociażby Henrik Ojamaa, który miał płacone horendalne pieniądze, które w żadnym stopniu nie odzwierciedlały jego poczynań na boisku w koszulce Widzewa:

- Był pomysł, aby budować zespół na uznanych nazwiskach. Ściągnęliśmy Marcina Robaka,  który jest gwiazdą w wymierze II i I ligi. Później dołożyliśmy do tego Kosakiewicza i Możdżenia. Ten model gdzieś się nie sprawdził. To było widać czarno na białym. Ci zawodnicy swojego doświadczenia i jakości tak wprost nie przełożyli z ekstraklasy. W tych niższych ligach gra się inaczej. Tam masz mniej miejsca niż w ekstraklasie. Ten model się nie sprawdził, co nie znaczy, że takie nazwiska się w przyszłości nie pojawią, ale raczej odchodzimy od tego modelu, że zawodnik z ekstraklay, dobre wynagrodzenie. To się też wiąże z budżetem. Nasz pandemia też bardzo mocno dotknęła, mimo karnetów i tego, że kibice kupili karnety chociaż wiedzieli, że na mecz nie wejdą. Teraz tak samo kupują. To jest wielkie wsparcie społeczności. To pokazuje, że razem jesteśmy mocni. Widzew to musi budować. Nie może każdy ciągnąć w swoją stronę - wyraził wdzięczność kibicom Piotr Szor.

Klub z al. Piłsudskiego nie będzie chciał już budować zespołu na dużych nazwiskach z przeszłością w ekstraklasie, gdyż po prostu nie ma na to teraz w klubie pieniędzy. 

Jaka przyszłość czeka w Widzewie Łódź Merveille’a Fundambu?
Wszyscy fani talentu Merveille’a Fundambu mogą też być spokojni. Klub nadal wierzy w umiejętności Kongijczyka, mimo że w ostatnich miesiącach nie prezentował się na tyle dobrze, na ile wszyscy w drużynie liczyli. Fundambu pierwszymi występami w koszulce Widzewa zaimponował trenerowi i kibicom, ale później na boisku było go coraz mniej. 

- Nikt go nie skreśla, ale trzeba powiedzieć, że Merveille wygląda trochę słabiej niż w tych pierwszych meczach. Pokazał się w tych pierwszych meczach, zaczarował publikę, zaczarował mnie, ale później widoczny był ten zjazd. Merveille zrobił się zachowawczy, trochę wycofany, ale mamy nadzieję, że zacznie się na nowo odnajdywać, bo wszyscy na niego liczymy - skomentował Piotr Szor. 

Zdaniem Krzysztofa Stanowskiego problem leży w tym, że nie jest on wystawiany w Widzewie na swojej pozycji, którą jest pozycja numer osiem. 

Piotr Szor zdradził, że łodzianie wciąż szukają zawodnika do środka pola i być może w najbliższych dwóch dniach te poszukiwania dobiegną końca. 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Łodzi i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama