Początek spotkania upłynął nam po znakiem nieskuteczności prezentowanej przez graczy obu drużyn. Passa ta przerwała się jednak po dwóch minutach gry. Ełkaesiacy zaczęli rzucać za trzy, dzięki czemu dość szybko wypracowali sobie skromną zaliczkę. Sześć punktów przewagi łodzian, połączone z nieskutecznością gości, pozwoliło podopiecznym trenera Piotra Zycha ze spokojem kontrolować przebieg pierwszej kwarty. Z każdą kolejną akcją coraz bardziej widać było boiskową dominację gospodarzy. Łodzianie w bardzo szybkim czasie odskoczyli swoim rywalom aż na 12 punktów, a warszawiacy wyglądali tak, jakby na ten mecz po prostu nie dojechali. Po pierwszej kwarcie przewaga łodzian była aż nadto widoczna, choć warszawiakom nie można było odmówić waleczności. Wynik przemawiał jednak za gospodarzami, który pierwszą odsłonę meczu wygrali 26:16.
Cztery pierwsze minuty drugiej kwarty, to festiwal drobnych błędów, który oglądać mogliśmy po obu stronach parkietu. Ponadto łodzianie zgubili gdzieś swój spokój, przez co po ich stronie zobaczyć mogliśmy głupie faule, a nie jak dotąd dobrą, skuteczną grę. Warszawiacy w pewnym momencie zbliżyli się do gospodarzy na pięć punktów i wydawało się, że to właśnie oni powoli przejmują inicjatywę w grze. W dalszych fazach kwarty walka na parkiecie była już zdecydowanie bardziej wyrównana. Obie ekipy miały swoje okazje, które w znacznej większości kończyły się zdobyczą punktową.
Od początku trzeciej kwarty to goście z Warszawy rzucili się do ataków. Po niespełna trzech minutach gry nie dość, że Ochota zniwelowała stratę do ŁKS-u, to jeszcze wyszła na czteropunktowe prowadzenie. Obraz gry zmienił się diametralnie, w porównaniu do dwóch pierwszych odsłon meczu. To właśnie goście prowadzili grę, z każdą kolejną akcją powiększając swoją przewagę. Świetnie dysponowani na początku spotkania ełkaesiacy wręcz przestali istnieć. Nieprzewidywalność tego spotkania sprawiła, że po chwili pełnej dominacji gości, do gry wrócili łodzianie. Podopieczni trenera Zycha rzucili się do odrabiania strat i na nieco ponad minutę przed końcem kwarty na tablicy wyników widniał remis. Po syrenie kończącej przedostatnią odsłonę spotkania, to jednak goście prowadzili 62:59.
Ostatnie dziesięć minut gry, to zdecydowana przewaga gości. Zawodnikom z Warszawy wychodziło praktycznie wszystko. Łodzianie nie mieli już tyle szczęścia, przez co mogli jedynie podziwiać znakomitą grę swoich rywali. Na niespełna pięć minut przed końcem spotkania warszawiacy prowadzili już piętnastoma punktami. Przy dyspozycji obu zespołów, mecz zakończył się tak naprawdę już wtedy. Końcowe minuty spotkania nie dobiegały jednak od niespełna dwudziestu wcześniejszych. W dalszym ciągu to warszawiacy prowadzili grę, choć o zniwelowanie straty bardzo dzielnie walczyli gospodarze. Emocje w tym meczu były żywe aż do ostatniej syreny. Świadczą o tym chociażby aż pięć wykluczeń z gry spowodowane popełnieniem pięciu fauli. Trzy z nich były dziełem koszykarzy ŁKS-u.
Meczem z MKS-em Ochotą Warszawa koszykarze ŁKS-u zakończyli pierwszą rundę obecnego sezonu. Już za tydzień zainaugurują jednak serię spotkań rewanżowych, a zarazem rozegrają swój ostatni mecz w obecnym roku. Przeciwnikiem łodzian będzie aktualny lider tabeli – Dziki Warszawa.
ŁKS AZS UŁ SG Łódź – MKS Ochota Warszawa 85:100
(26:16; 16:25; 17:21; 26:38)
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.