Lepiej spotkanie rozpoczęli gospodarze, którzy od pierwszych fragmentów chcieli pokazać, że mają apetyt na komplet punktów. Rzeszowianie konstruowali akcje na połowie Widzewa, ale w ich poczynaniach brakowało dokładności. Aktywny był głównie Daniel Świderski, który chciał dzisiaj udowodnić włodarzom Widzewa, że zbyt wcześnie go skreślili i zakończyli z nim współpracę.
!reklama!
Od czasu do czasu, łodzianie przenosili ciężar gry na połowę Resovii, ale podopieczni trenera Marcina Kaczmarka nie mieli większego pomysłu na zaskoczenie defensywy przeciwnika. Kilkukrotnie ucierpiał też w pojedynkach główkowych Daniel Tanżyna, ale stoper Widzewa cały czas kontynuował grę. Pierwsza część nie obfitowała w klarowne sytuacje bramkowe i zakończyła się bezbramkowym remisem.
Po przerwie ostatecznie nie pojawił się już na murawie Daniel Tanżyna, który udał się karetką na badania do szpitala. W jego miejsce zameldował się Hubert Wołąkiewicz. Drugą część gry lepiej zaczęli goście, którzy próbowali szybko zdobyć gola. Rzeszowianie byli mocno cofnięci i dali się zepchnąć łodzianom na własną połowę. W 53. minucie bliski bramki był Marcin Robak, który po dośrodkowaniu Mateusza Możdżenia uderzył głową. Piłkę zdołał obronić Marcel Zapytowski.
W 64. minucie padł pierwszy gol, jednak nie dla Widzewa. Na listę strzelców wpisał się Maksymilian Hebel po podaniu Daniela Świderskiego. To zagranie powinien przeciąć Hubert Wołąkiewicz, ale stoper się pomylił i bramka dla Resovii stała się faktem.
Pięć minut później łodzianie mogli wyrównać, ale futbolówka po główce Marcina Robaka trafiła tylko w słupek. W 77. minucie Wojciech Pawłowski został ukarany czerwoną kartką po zagraniu ręką poza własnym polem karnym. Golkiper Widzewa chciał wybić piłkę głową, ale ta niefortunnie odbiła się od murawy i trafił go w rękę. Łodzianie wykorzystali już wcześniej wszystkie zmiany, bowiem oprócz Wołąkiewicza trener Kaczmarek wprowadził do gry Rafała Wolsztyńskiego oraz Chrostophera Mandiangu. W bramce musiał więc dokończyć mecz któryś z zawodników z pola. Wybór padł na… Huberta Wołąkiewicza. W ostatnich fragmentach niedzielnego meczu łodzianie bili głową w mur i nie zdołali odwrócić losów tej rywalizacji.
Więcej bramek już nie padło i Widzew zasłużenie wraca do Łodzi bez punktów. Sytuacja Czerwono-Biało-Czerwonych jest nerwowa, bowiem przy ewentualnych zwycięstwach Górnika Łęczna i GKS-u Katowice, łodzianie z pierwszego miejsca spadną do strefy barażowej.
Resovia Rzeszów – Widzew Łódź 1:0 (0:0)
1:0 – Maksymilian Hebel (64.)
Resovia: Zapytowski - Geniec, Persak, Zalepa, Adamski, Krykun (90. Feret), Domoń, Hebel (89. Radulj), Płatek (90. Kantor), Antkowiak (70. Twardowski), Świderski.
Widzew: Pawłowski - Kosakiewicz, Rudol, Tanżyna (46. Wołąkiewicz), Kordas, Gutowski, Poczobut (66. Wolsztyński), Możdżeń, Radwański, Ojamaa (72. Mandiangu), Robak.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.