reklama
reklama

Falstart Widzewa. Łodzianie zasłużenie wracają do domów bez punktów

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Falstart Widzewa. Łodzianie zasłużenie wracają do domów bez punktów  - Zdjęcie główne

Łódź. Sport

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport Podopieczni trenera Enkeleida Dobiego dostali lekcję futbolu od Radomiaka Radom. Łodzianie prowadzili po pierwszej połowie 1:0, ale ostatecznie sobotnie spotkanie zakończyło się zwycięstwem gospodarzy 4:1. Widzew wrócił do Łodzi na tarczy. 
reklama

Spotkanie w Pruszkowie lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy szybko chcieli wyjść na prowadzenie. Łodzianie byli jednak w stanie przerywać liczne akcje ofensywne Radomiaka. Niespodziewanie, w 4. minucie to Widzew otworzył wynik.

!reklama!

Znakomite podanie na wolne pole w wykonaniu Mateusza Możdżenia zdołał wykorzystać Marcin Robak, który po strzale z pierwszej piłki trafił do bramki strzeżonej przez Mateusza Kochalskiego. W kolejnych minutach pierwszej połowy, znów to podopieczni trenera Banasika dochodzili do głosu, ale widzewiacy cały czas umiejętnie się bronili. Od czas do czasu, czterokrotny mistrz Polski przeprowadzał groźne kontrataki, ale żaden z nich nie znalazł zakończenia w postaci drugiego gola. W 30. minucie Radomiak mógł doprowadzić do remisu, ale Kamil Podliński trafił tylko w słupek po strzale głową. Ostatecznie do przerwy, łodzianie zdołali utrzymać prowadzenie.

Po zmianie stron, znów lepiej wyglądał Radomiak i swoją przewagę zdołał udokumentować już w 47. minucie. Bardzo kiepsko interweniował w defensywie Łukasz Kosakiewicz, który najpierw opanował piłkę, a później ją stracił na rzecz Karola Angielskiego.

Rezerwowy napastnik Radomiaka z największą łatwością wpisał się na listę strzelców. Dwie minuty później było już 2:1, bowiem Kamil Podliński pokonał Wojciecha Pawłowskiego. Znów przy bramce zawinił Kosakiewicz, który nie krył rosłego snajpera. Kiepsko spisał się również golkiper Widzewa, który miał futbolówkę już na rękawicach, ale pozwolił na jej wtoczenie się do siatki

W kolejnych fragmentach Radomiak dochodził do głosu coraz odważniej. W końcu gospodarzon udało się zdobyć bramkę za sprawą przymierzonego uderzenia w wykonaniu Leandro w 73. minucie. Ten gol znów padł przez złe ustawienie obrony. Petar Mikulić nie zdążył wrócić i niepilnowany Brazylijczyk robił to na co miał ochotę przed polem karnym łodzian. Gdy wydawało się, że gorzej już być nie może, podopieczni trenera Dobiego stracili czwartą bramkę i to w doliczonym czasie gry. Miłosz Kozak popędził prawą flanką i oddał strzał od niechcenia. Wojciech Pawłowski próbował interewniować, ale znów popełnił błąd i wpuścił między nogami futbolówkę do siatki.

Widzew zasłużenie przegrał i otrzymał srogą lekcję od Radomiaka. Łodzianie zagrali fatalnie w destrukcji i kibicom z pewnością przypomniały się kiepskie występy obrony beniaminka w II lidze. To jaką postawę zaprezentował bramkarz Widzewa zakrawa o absurd. Oby w pojedynku derbowym było lepiej z grą w obornie całego zespołu.

Radomiak Radom – Widzew Łódź 4:1
0:1 – Marcin Robak (4.)
1:1 – Karol Angielski (47.)
2:1 – Kamil Podliński (50.)
3:1 – Leandro (73.)
4:1 – Miłosz Kozak (90+4.)

Widzew: Pawłowski - Kosakiewicz, Tanżyna, Rudol, Mikulić, Poczobut, Możdżeń (67. Michalski), Ojamaa (64. Kun), Ameyaw (64. Czubak), Fundambu (69. Mucha), Robak.

Radomiak: Kochalski - Jakubik, Świdzikowski, Cichocki, Bogusz, Leandro (86. Banasiak),  Kaput, Karwot, Kozak, Sokół (46. Angielski), Podliński (82. Kvocera).

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Łodzi i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama