Meczu, w którym Budowlane zawiodły na całej linii nie trzeba było szukać daleko wstecz. Wystarczy wziąć pod lupę ostatnie spotkanie ligowe, w którym łodzianki poległy z kretesem w starciu z DPD Legionovią Legionowo 0:3. Dlatego, gdy podopieczne Błażeja Krzyształowicza udawały się do Stambułu na spotkanie z mistrzyniami Turcji, większość osób zgodnie mówiła, że będzie to szybkie zwycięstwo w trzech setach Tijany Bošković i spółki.
!reklama!
Zaczęło się jednak nieoczekiwanie, bowiem Budowlane zaczęły z wysokiego C i w pierwszym secie prezentowały naprawdę znakomitą siatkówkę. Osoby oglądające to spotkanie na pewno przecierały oczy ze zdumienia biorąc pod uwagę to co działo się z wicemistrzyniami Polski w ostatnim czasie. Łódzkie siatkarki wyszły w końcu na kilkupunktowe prowadzenie 15:11, którego nie oddały już do końca. W końcówce nawet pomnożyły różnicę między nimi a Turczynkami i niespodziewanie wygrały pierwszego seta w jaskini lwa 25:17.
To jednak nie było wszystko na co było stać tego dnia łodzianki. Drugi set lepiej rozpoczęły gospodynie, które prowadziły już 11:7. Wydawać by się mogło, że wszystko zaraz wróci do normy ale niesamowicie zmotywowane były podopieczne trenera Krzyształowicza. Najpierw doprowadziły do remisu 15:15, a następnie objęły prowadzenie, którego po raz kolejny nie zamierzały oddawać. W bardzo emocjonującej partii Grot Budowlani Łódź zwyciężyli na przewagi 27:25 i coraz więcej osób myślało o sensacji, od której łodzianki dzielił jeden wygrany set.
Można powiedzieć, że dopiero w trzeciej odsłonie wszystko poszło zgodnie z planem jeśli chodzi o Eczacıbaşı. Turczynki prowadziły grę od początku do samego końca i pewnie zwyciężyły 25:19 na razie tylko zmniejszając rozmiary porażki. Po zmianie stron gospodynie również starały się od razu narzucić swój styl gry i do pewnego momentu dobrze im to wychodziło. Prowadzenie 16:13 zapewniało Turczynkom względny spokój, a kibice powoli przygotowywali się do tie-breka. Budowlane jednak nie powiedziały wtedy jeszcze ostatniego słowa. Odrobiły straty z nawiązką, zdobywając cztery punkty z rzędu i objęły prowadzenie 17:16. Eczacıbaşı nie pozwoliło jednak na sprawienie sensacji przyjezdnym i rozjuszone śmiałymi poczynaniami łodzianek na ich terenie gospodynie, wygrały tę partię 25:21 i doprowadziły do remisu 2:2.
W decydującym, piątym secie, podopieczne Marco Aurélio Motty nie pozostawiły już żadnych złudzeń i zakończyły piękny sen kibiców Grot Budowlanych Łódź. Turczynki wygrały zdecydowanie 15:7, triumfując w całym spotkaniu 3:2.
Wicemistrzynie Polski mimo tego, że przegrały to nie mają się absolutnie czego wstydzić. Mecz z mistrzyniami Turcji, chociaż przegrany, można uznać za miłą odmianę od tego co ostatnio dzieję się z wynikami siatkarek trenera Krzyształowicza. Oby ten mecz natchnął łodzianki i przypomniał im jak dobrze potrafią grać w siatkówkę.
Eczacıbaşı VitrA Stambuł – Grot Budowlani Łódź 3:2 (17:25, 25:27, 25:19, 25:21, 15:7)
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.