ŁKS Łódź znów zwycięski na Stadionie Króla
W pierwszej połowie ŁKS Łódź nie zachwycał swoją grą, ale ciężko nie powiedzieć, że był po prostu drużyną lepszą od GKS-u Tychy.To ŁKS tuż przed zejściem do szatni udokumentował swoją niezłą grę golem. W 41. minucie Michał Mokrzycki wrzucił piłkę z autu, a tę głową przedłużył Artur Craciun. Piłka spadła w okolice 15. metra, gdzie czekał na nią Bastien Toma. Szwajcar wolejem wyprowadził ŁKS na prowadzenie.
Po zmianie stron ŁKS chciał szybko podwyższyć prowadzenie. Próbowali Sebastian Ernst, Fabian Piasecki, Bastien Toma, Mateusz Wysokiński i Michał Mokrzycki.
Wraz z upływem kolejnych minut ŁKS nieco się cofnął, a GKS dłużej rozgrywał piłkę, nieśmiało próbując stwarzać zagrożenie. W końcu próby gości przyniosły skutek. W 64. minucie Lipowski dobrze główkował, ale na linii bramkowej znalazł się Lewandowski. Piłka spadła jednak wprost pod nogi Tecława, a ten bez problemów umieścił ją w siatce.
GKS długo nie nacieszył się prowadzeniem, bo już trzy minuty później ponownie na prowadzeniu był ŁKS Łódź. Znów udział przy golu miał Bastien Toma. Szwajcar zagrał piłkę wzdłuż linii bramkowej. Gustaf Norlin piłki nie sięgnął, ale pechowo do własnej bramki skierował ją Keiblinger.
Tyszanie nie zdążyli się otrząsnąć po stracie drugiego gola, a już musieli wyciągać piłkę z siatki po raz trzeci. Tym razem przed polem karnym znalazł się Mateusz Lewandowski. Jego płaski strzał odbił Wechsel, ale bardzo przytomnie zachował się Jasper Löffelsend, który dopadł do piłki i ustalił wynik meczu na 3:1.
ŁKS Łódź 3:1 GKS Tychy
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.