Widzew zrezygnował jednak nie tylko z usług trenera Smółki, ale także całego poprzedniego pionu sportowego, o czym mogliście dowiedzieć się także z naszego artykułu.
Odpowiedzialność za kolejne transfery i praca z dotychczas skompletowanym zespołem została powierzona Marcinowi Kaczmarkowi. 45-letni trener, na swojej pierwszej konferencji prasowej opisał, jak widzi się w nowej roli.
- Chciałbym, aby moja osoba wpisała się w historię odbudowy Widzewa, który zasługuje na to, aby grać na najwyższym szczeblu rozgrywkowym – powiedział Kaczmarek – jestem przekonany, że stanie się to prędzej czy później i mam nadzieję, że także przy pomocy mojej skromnej osoby, gdyż po to do Widzewa przyszedłem – podkreślił 45-latek.
I dodał: Jest to duże wyzwanie, przede mną mnóstwo pracy, a czasu jest niewiele. Istotne jest jednak to, że z szybko porozumieliśmy się z panią prezes i poczuliśmy obopólną chęć współpracy.
Nowy szkoleniowiec Widzewa kilkukrotnie odniósł się na konferencji do sytuacji kadrowej klubu, na początku skupiając się na tych piłkarzach, którzy grali w nim w nieudanym sezonie 2018/2019.
- Wiemy jak wyglądał poprzedni sezon, jest w klubie grupa zawodników, którzy w tym uczestniczyli i trzeba skorzystać z ich doświadczenia. Zdaję sobie sprawę, że w tej chwili Widzew nie jest kompletny, lecz wspólnie z panią prezes będziemy pracować, aby pozyskiwać odpowiednich zawodników i uzupełnić skład – zapewnił trener Widzewa.
Inaczej niż Zbigniew Smółka, Marcin Kaczmarek pokusił się o ocenę wspomnianego sezonu.
- Uważam, że w Widzewie zabrakło piłkarzy, którzy daliby doświadczenie, trochę piłkarskiego cwaniactwa, rutyny. Mam na koncie sześć awansów do wyższych klas z różnymi zespołami i można znaleźć w tym wspólne mianowniki. Zawsze była grupa ludzi, nawet niewielka, o określonym dorobku, którzy mieli odpowiednie doświadczenie, aby w tym awansie wydatnie pomóc – ocenił trener Kaczmarek.
Kontynuując temat doświadczenia w zespole i budowy odpowiedniej kadry, która będzie w stanie wywalczyć awans, trener ocenił, że takich zawodników chciałby mieć również w szatni swojego zespołu.
- Zespół musi być zbilansowany i zbalansowany. Nie chcemy, aby grało tu dziesięciu 35-latków. Szatnia musi mieć jednak autorytety w postaci piłkarzy, a nie tylko trenera. Ci ludzie muszą wyznaczać pewne kierunki zachowań, nie tylko boiskowych. Dla mnie to jest bardzo duże wyzwanie, stąd kilka pomysłów na doświadczonych zawodników.
Trener Kaczmarek nie deprecjonuje jednak zawodników, których zastał przychodząc do Widzewa i wierzy, że także oni będą mieli swój wkład w walce o awans. I znów, odmiennie od swojego poprzednika, trener chce przyjrzeć się także tym, którzy przez poprzedni zarząd zostali odsunięciu od kadry pierwszego zespołu.
- Uważam, że ta grupa, która już została wyselekcjonowana, da wiele klubowi. Nie chcę nikogo skreślać i chcę się przyjrzeć wszystkim zawodnikom, którzy aktualnie są w Widzewie. Swoją szansę będą mieli również Ci zawodnicy, którzy wcześniej zostali niejako „skreśleni” i nie brali udziału w treningach z pierwszą drużyną. W Czwartek podejmiemy decyzję, kto w tej kadrze zostanie i mam nadzieję, że w kolejnych dniach uda się nam ją sukcesywnie wzmacniać – powiedział trener, kolejny raz podkreślając chęć wzmacniania zespołu.
W klubie z al. Piłsudskiego, w odróżnieniu do poprzednich sezonów, nie chcą utrzymywać zbyt rozbudowanej kadry. Z niektórymi zawodnikami trzeba będzie się więc pożegnań, ale nie zmienia to podejścia klubu do zagadnienia ilości zawodników.
- Zawsze lepiej mieć mniej lepszych, niż więcej przeciętnych i będziemy dążyć do tego, aby kadra nie była zbyt rozbudowana – podkreślił trener Kaczmarek - musimy jednak pamiętać o tym, że jest wymóg dwóch młodzieżowców w pierwszym składzie co sprawia, że musimy mieć tych kilku zawodników więcej.
Co interesujące, trener Kaczmarek już wcześniej miał propozycję z Widzewa, a dokładniej ponad rok temu, kiedy łodzianie byli na ostatniej prostej w wywalczeniu awansu do II ligi.
- Miałem propozycję z Widzewa, aby przyjść na ostatni mecz przed końcem sezonu, kiedy klub walczył jeszcze w III lidze. Nie podjąłem się jednak tej pracy, z szacunku dla trenera Franciszka Smudy, który prowadził zespół cały sezon i któremu został już tylko ten jeden mecz – krótko wyjaśnił 45-letni trener.
Jak się później okazało, ówczesny zarząd i tak dokonał zmiany trenera. Przed ostatnim meczem Smudę zastąpił Radosław Mroczkowski, a zespół zdołał wygrać i awansować do II ligi. W tej chwili trener Kaczmarek także przychodzi, aby pomóc w awansie, ale już nie na ostatni mecz, lecz na cały sezon. Pytanie, czy zdoła go dokończyć i osiągnąć wyznaczony cel?
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.