Po starciu z Rakowem, w którym widzewiacy stracili decydującą bramkę w ostatnich sekundach gry, mecz z Koroną miał podwójne znaczenie. Łodzianie poza wywalczeniem awansu do ćwierćfinału, mogli się po prostu zrehabilitować swoim fanom. Dodatkowo, podopieczni Daniela Myśliwca chcieli wziąć rewanż na kielczanach za porażkę w Sercu Łodzi sprzed dwóch miesięcy.
Narodowy nie dla Widzewa
Pierwsza połowa pucharowej potyczki to przewaga widzewiaków, którzy częściej byli przy piłce i częściej byli też pod polem karnym gospodarzy.
Groźnie było m. in. po strzale Jakuba Łukowskiego, byłego piłkarza złocisto-krwistych. Ekipa Jacka Zielińskiego na poważnie postraszyła właściwie tylko w 20. minucie, gdy dwukrotnie przed stratą gola, łodzian ochronił Gikiewicz. RTS w końcu strzelił bramkę, ale…nie została ona uznana. Najpierw z dystansu uderzył Sebastian Kerk, a do dobitki doskoczył Imad Rondić i to właśnie Bośniak “spalił” w tej sytuacji.
Korona Kielce – Widzew Łódź 1:0
1:0 – Remacle
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.