Z tego właśnie względu logika Ekstraklasy podpowiadała zwycięstwo czerwono-biało-czerwonych. Niestety, nadzieje kibiców zgromadzonych w Sercu Łodzi dość szybko padły.
Fatalnie rozegrali piłkę od własnej bramki
Podopieczni Daniela Myśliwca fatalnie rozegrali piłkę od własnej bramki. Z przyjęciem podania od Gikiewicza problem miał Fran Alvarez, który stracił futbolówkę i "Portowcy" wykorzystali swoją setkę. Co ciekawe, Rafał Kurzawa w przerwie meczu przyznał, że szczecinianie byli przygotowani na to jak Widzew rozgrywa piłkę w defensywie i od początku nastawieni byli na wysoki pressing. Pogoń również kilkukrotnie myliła się pod własną bramką, ale widzewiacy nie potrafili tego wykorzystać.Widzew, standardowo, miał jedynie momenty. Po raz pierwszy możemy powiedzieć coś pozytywnego o Hillarym Gongu. Czy zagrał dobrze? Bez przesady. Ale oddał celny strzał, pare razy fajnie pociągnął akcję do przodu. Wyglądał na pewno lepiej niż w poprzednich meczach.
Kibice Widzewa byli wściekli
W pierwszej połowie mieliśmy też kilkuminutową wymuszoną przerwę spowodowaną oprawą przygotowaną pod "Zegarem". Hasło "Dobra mina do złej gry" wyraźnie pokazało, że fani czterokrotnych mistrzów mają dość tego, jak na boisku prezentują się ich ulubieńcy w ostatnich tygodniach. Sytuacja widzewiaków stała się jeszcze gorsza w 40. minucie, gdy rzut karny na bramkę zamienił Koulouris.W drugich 45. minutach Widzew wyglądał chyba jeszcze gorzej. To, co zrobił w 54. minucie Luis Da Silva, to kryminał. Podał w środę pola do Frana Alvareza w momencie, w którym nie miał prawa tego zrobić. Po tej stracie trzeciego gola dla MKS-u zdobył Koulouris. To jednak nie był koniec. Kilka minut później Grek skompletował hat-tricka i było już 0:4.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.