Widzew zaczął spotkanie z Elaną z czterema zmianami w podstawowej jedenastce. Do ataku powrócił Marcin Robak, a Sebastian Rudol zastąpił na środku defensywy kontuzjowanego Huberta Wołąkiewicza. Spotkanie od początku rozpoczął także Christopher Mandiangu i Kornel Kordas. Miejsce w jedenastce zachował też Rafał Wolsztyński, a więc łodzianie rozpoczynali ten mecz na dwóch napastników.
!reklama!
Podopieczni trenera Marcina Kaczmarka od pierwszych minut próbowali zaznaczyć swoją przewagę. Łodzianie rozgrywali piłkę, częściej się przy niej utrzymywali i przeprowadzali ciekawe akcje ofensywne blisko bramki Elany. Goście byli głównie skupieni na obronie i na wyczekiwaniu szansy w kontrataku. Pierwsza bramka padła już w 17. minucie. Łukasz Kosakiewicz zdołał dośrodkować piłkę z rzutu rożnego wprost na głowę Marcina Robaka. Kapitan Widzewa pewnym strzałem nie dał szans na obornę 16-letniemu Dawidowi Kuchnickiemu.
W kolejnych fragmentach znów lepiej prezentowali się Czerwono-Biało-Czerwoni, a torunianie od czasu do czasu decydowali się na szybki kontratak. W tym elemencie największe zagrożenie sprawiał Filip Kozłowski, który próbował strzelać na widzewską bramkę z każdej pozycji.
W 37. minucie Bartłomiej Poczobut popełnił przewinienie przed polem karnym Widzewa. Piłkę bardzo dokładnie uderzył Lukas Hrnicar, który pokonał źle ustawionego Wojciecha Pawłowskiego. Więcej bramek już nie padło w pierwszej połowie i do przerwy był remis 1:1.
Po zmianie stron, pierwsze minuty należały do gości, którzy z większym impetem atakowali na połowie Widzewa. Podopiecznym trenera Bogusława Pietrzaka brakowało jednak dokładności. W 54. minucie było za to bardzo blisko drugiego gola dla Widzewa. Henrik Ojamaa, który pojawił się na murawie w przerwie oddał strzał zza pola karnego. Piłkę zdołał odbić Dawid Kuchnicki, ale ta poleciała niefortunnie w stronę bramki. Golkiper Elany zdołał ją jednak w ostatniej chwili wybić z samej linii bramkowej. To była bardzo kontrowersyjna sytuacja, wydaje się, że powinna zostać uznana bramka dla Widzewa, jednak sędziowie byli innego zdania.
W kolejnych fragmentach łodzianie starali się atakować, ale niewiele ciekawego wychodziło z ich akcji ofensywnych. Torunianie z minuty na minutę starali się grać na czas, bowiem taki wynik ich zadowalał. W doliczonym czasie gry, bliski zdobycia zwycięskiej bramki był Marcin Robak, ale zamiast skierować piłkę do siatki, to trafił nią w Henrika Ojamę. Niedługo później arbiter zakończył mecz.
Podopieczni trenera Marcina Kaczmarka zamiast wygrać z drużyną walczącą o utrzymanie, to znów stracili cenne punkty. Łodzianie tym samym mają na koncie ich 55, dokładnie tyle samo, co wicelider Górnik Łęczna, który wygrał w środę z Błękitnymi Stargard. Przy al. Piłsudskiego robi się nerwowo…
Widzew Łódź – Elana Toruń 1:1 (1:1)
1:0 – Marcin Robak (17.)
1:1 – Lukas Hrnciar (37.)
Widzew: Pawłowski – Kosakiewicz, Tanżyna, Rudol, Kordas, Mandiangu (46. Ojamaa), Poczobut, Możdżeń (66. Radwański), Gutowski, Wolsztyński (74. Gąsior), Robak
Elana: Kuchnicki – Świeciński, Górka, Onsorge, Stryjewski (90. Rak), Hrnciar, Kołodziej, Kościelniak, Pisarek (68. Boniecki), Machaj (74. Jóźwicki), Kozłowski
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.