Łodzianie byli w najlepszej formie
ŁKS mierzył się z Lechem Poznań w najlepszym dla siebie momencie. Łodzianie przed meczem byli w najlepszej formie od dawna, natomiast lechici - w najgorszej. Samo za siebie mówiło to, że Lech do meczu z ŁKS-em podchodził z serią ponad dwóch miesięcy bez strzelonego gola w pierwszej połowie.Jak mawia klasyk, zwycięskiego składu się nie zmienia, i tak zrobił też Marcin Matysiak. Trener ŁKS-u w meczu z Lechem postawił na tę samą jedenastkę, która w poprzedniej kolejce pokonała 3:1 Radomiaka Radom.
Lech częściej był przy piłce
W siódmej minucie doskonałą okazję miał ŁKS. Niepilnowany Engjell Hoti oddał strzał z dystansu. Duże problemy z jego obroną miał bramkarz Bartosz Mrozek. Golkiper wypluł piłkę przed siebie, a do futbolówki dopadł Kay Tejan i trafił w słupek. Centymetry uratowały gości przed stratą gola. Lech na początku spotkania częściej był przy piłce, ale niewiele z tego wychodziło. Ełkaesiacy radzili sobie z pressingiem zakładanym przez rywali. Bardzo dobrze prezentował się Rahil Mammadov, który dwukrotnie zaliczył bardzo ważne interwencje pod własną bramką. Lechitom często zdarzały się momenty dekoncentracji. Świadczy o tym sytuacja z dziesiątej minuty, kiedy to piłkę na połowie Lecha wślizgiem odebrał Piotr Janczukowicz.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.