Zamknięte okno transferowe nie oznacza definitywnego końca letnich „zakupów”. Klub z al. Piłsudskiego będzie miał możliwość podpisywania kontraktów z zawodnikami, którzy aktualnie nie są zatrudnieni przez żaden klub. Tak było choćby rok temu z Niką Kwantalianim.
Czy łodzianie chcą, potrzebują i będą przeprowadzać takie transfery? Sytuacja w kadrze wygląda na poukładaną (zwłaszcza po sprowadzeniu Mateusza Możdżenia, ale o tym później), zarówno pod względem ilościowym jak i jakościowym, być może z wyłączeniem pozycji środkowego obrońcy – takich piłkarzy trener Kaczmarek ma w swoim zespole jedynie trzech.
Szkoleniowiec Widzewa nie wyklucza, że jeśli trafi się dobra okazja, to jeszcze ktoś może dołączyć do zespołu, jednakże nie skupia się on na tym, lecz na pracy z tą grupą, którą już dysponuje.
Wietrzenie szatni reakcją na brak awansu
Zanim władze klubu mogły w pełni skupić się na pozyskiwaniu nowych piłkarzy, trzeba było najpierw zrobić dla nich miejsce w kadrze. Jak już wspomnieliśmy, latem z Widzewem pożegnało się aż 15 zawodników (kolejnych trzech trafiło na wypożyczenie), a wśród nich byli tacy, którzy na przestrzeni całego poprzedniego sezonu nierzadko stanowili o sile łódzkiej drużyny – Mateusz Michalski, Dario Kristo czy Radosław Sylwestrzak to piłkarze, których fanom Widzewa przedstawiać nie trzeba.Co ciekawe, większość z nich znalazła zatrudnienie w tej samej, bądź nawet wyższej lidze. Do Fortuna 1 ligi trafili wspomniani Michalski (Radomiak Radom) i Kristo (GKS Tychy), a także Sebastian Kamiński (Olimpia Grudziądz). Część byłych zawodników Widzewa kibice z łodzi będą, lub już mieli okazję oglądać w starciach ze swoją drużyną. Przeciwko Czerwono-Biało-Czerwonym zagrać zdążyli już Miller (Olimpia Elbląg), Sylwestrzak (Stal Rzeszów) i wypożyczony do Górnika Łęczna napastnik Przemysław Banaszak. Na swoją szansę przeciwko byłej drużynie czekają jeszcze Kacper Falon i Marcin Kozłowski (obaj Pogoń Siedlce) oraz Daniel Świderski (Resovia).
O poziom niżej trafili tylko Maciej Kazimierowicz (Bałtyk Gdynia – gdzie na wypożyczeniu jest także Marcel Stefaniak), Maciej Humerski (Pelikan Łowicz) oraz kolejny wypożyczony Mikołaj Gibas (Unia Janikowo). Co ciekawe po rozstaniu z Widzewem klubu nie znaleźli Wełna, Litwin Paulius czy chwalony za grę w Łodzi Kohei Kato.
Nowe, znaczy lepsze?
Czas jednak przejść do tych piłkarzy, których będziemy oglądać przez najbliższe miesiące. A jest o kim mówić. Nawet średnio zorientowany w polskiej piłce klubowej kibic powinien kojarzyć takie nazwiska jak Robak i Możdżeń. Ktoś, kto poświęcił meczom Ekstraklasy w poprzednich sezonach więcej uwagi, może znać także Sebastiana Rudola i Łukasza Kosakiewicza. Postarajmy się jednak omówić te transfery w bardziej uporządkowany sposób.
Bramkarz
Może niektórym trudno to zapamiętać, ale Wojciech Pawłowski również jest zawodnikiem, który przyszedł do Łodzi z najwyższej klasy rozgrywkowej. Były golkiper Górnika Zabrze nie grał jednak regularnie w barwach tego śląskiego zespołu, bronił jedynie w trzech meczach Pucharu Polski, jednym spotkaniu Ekstraklasy oraz 8-krotnie w meczach III-ligowych rezerw.Przez 6. kolejek przyglądał się poczynaniom swoich nowych kolegów z ławki. Później nadszedł jednak czas na szczęśliwą siódemkę gdy 26-latek zastąpił w bramce Patryka Wolańskiego w meczu przeciwko Stali Rzeszów i z pewnością nie zawiódł. Zdecydowana większość obserwatorów chwali Pawłowskiego za ten dobry występ, co w świetle wahań formy Wolańskiego może wskazywać na to, że na dłużej zagości w bramce Widzewa. Oby z równie dobrym skutkiem, jak w meczu ze Stalą.
Obrońcy
Formację defensywną Widzewa latem wzmocniło trzech piłkarzy: Kornel Kordas, Sebastian Rudol oraz Łukasz Kosakiewicz. Pierwszy z nich, wypożyczony z Korony Kielce, podobnie jak Pawłowski zadebiutował w Widzewie w meczu ze Stalą Rzeszów. Debiut był to jednak zgoła inny, gdyż trwał około minuty. 19-letni lewy obrońca jest w tej chwili raczej zastępstwem i dodatkową opcją dla Marcela Pięczka, lecz kto wie, jeśli będzie dobrze się rozwijał i złapie dobrą formę, być może dostanie więcej minut na boisku, lub otrzyma szansę gry na innej pozycji.Środek obrony to newralgiczna pozycja w Widzewie i niestety, na ten moment Sebastian Rudol nie potrafi wspomóc kolegów swoim doświadczeniem. Były gracz Pogoni Szczecin (choć do Łodzi trafił z rumuńskiego Sepsi Sf. Gheorge, gdzie spędził ledwie pół sezonu) w pierwszych meczach sezonu popełniał katastrofalne błędy i oddał miejsce w składzie Sebastianowi Zielenieckiemu. Umiejętności z pewnością mu nie brak, lecz nie jest w najlepszej formie i teraz musi pracować na jej odbudowanie. Potrzebny będzie na pewno, gdyż oprócz niego i Zielenieckiego, w kadrze jest jeszcze tylko jeden nominalny stoper – Daniel Tanżyna.
Na prawą obronę włodarze klubu z al. Piłsudskiego ściągnęli Łukasza Kosakiewicza (podobnie jak Kordas dotychczas grał w Koronie) i to był strzał w dziesiątkę. Trudno sobie teraz wyobrazić, aby na tej pozycji znów miał zagrać Kozłowski czy Kamiński, a Łukasz Turzyniecki, który został w klubie, szybko stał się rezerwowym. Szybki i przebojowy Kosakiewicz to w zasadzie skrzydłowy, który czas spędza na połowie rywala dośrodkowując piłki do kolegów w polu karnym. O obronie (raczej) nie zapomina, więc jeśli utrzyma formę i wytrzyma trudy długiego sezonu, może stać się kluczowym zawodnikiem Widzewa (o ile już nim nie jest).
Pomocnicy
Zawodników grających w środku pola trafiło do Łodzi aż czterech, a dodając do nich skrzydłowego Christophera Mandiangu, okazuje się, że Widzew wzmocnił się aż pięcioma pomocnikami. O ile o Marcelu Gąsiorze trudno coś powiedzieć, bo dopiero co wyleczył kontuzję i nie zadebiutował jeszcze w czerwono-biało-czerwonych barwach, to pewne spostrzeżenia na temat reszty (nawet po jednym meczu) można już mieć. Wspomniany już Mandiangu zdecydowanie ma potencjał. 27-letni Niemiec ma jednak braki kondycyjne i nie jest w stanie grać pełnych 90 minut. Szybki, niezły w grze jeden na jeden i bardzo groźny, o ile zachowuje chłodną głową w końcowej fazie swoich akcji. Zanotował już 3 asysty co daje nadzieje, że przy odpowiednim dysponowaniu siłami jest w stanie dać drużynie jeszcze więcej.Łukasz Zejdler i Bartłomiej Poczobut to para środkowych pomocników, którzy chyba wciąż kryją przed nami pełnię swojego potencjału. Pierwszy z nich grał mniej i zdążył pokazać że nie boi się brać na siebie ciężaru gry, a także potrafi powalczyć w obronie. W obecnej sytuacji kadrowej wydaje się, że o miejsce w składzie będzie walczył właśnie z Poczobutem, który zaliczył już kilka spotkań w Widzewie i do meczu ze Stalą, podobnie jak reszta zespołu, nie zachwycał. Potrafił przejść obok meczu, nie radził sobie z grą do przodu. Z rywalem z Rzeszowa odblokował się niejako i możliwe, że jako pierwszy pomocnik przed linią obrony spełni pokładane w nim oczekiwania.
Jedna z prawdziwych (jak na II ligę) bomb transferowych to na pewno transfer Mateusza Możdżenia. Dopiero co zadebiutował, lecz w meczu z liderem, po tygodniach bez gry, pokazał się z dobrej strony. Swoboda w rozegraniu i utrzymaniu się przy piłce powinny być największymi jego atutami i jeśli jego forma będzie rosła, kibice Widzewa nie będą już musieli się martwić o środek pola oraz szybko zapomną o braku Dario Kristo.
Napastnicy
Ukoronowanie działań Widzewa na rynku transferowym. Jako pierwszy latem do Widzewa trafił Przemysław Kita i w lidze od razu zaczął regularnie strzelać, co niestety po trzech kolejkach przerwała kontuzja. Bramki zdobywał grając z dopiero co tworzącym się zespołem, więc strach pomyśleć, co będzie jak zgranie drużyny będzie rosło. Jeśli wróci do formy sprzed kontuzji, będzie godnym partnerem do gry dla Marcina Robaka.O aktualnym kapitanie klubu z al. Piłsudskiego napisano już bardzo wiele. Robak to największy hit tego lata i od początku spełnia pokładane w nim nadzieje. Lider, rasowy snajper, który w pierwszych spotkaniach w lidze ciągnął drużynę za uszy (najpierw z Kitą, później sam). Nie wydaje się, aby Robak mógł zejść poniżej pewnego pułapu - Jeśli będzie otrzymywał dobre piłki, a drugi napastnik pomoże wywalczyć trochę swobody, o brak goli nikt w Widzewie nie powinien się już martwić.
Podsumowanie
Władze łódzkiego Widzewa z pewnością osiągnęły pewne cele założone przed okresem przygotowawczym. Kadra miała zostać odchudzona, co się udało. Oczywistym jest, że miała też zostać wzmocniona – na miejsce pożegnanych piłkarzy mieli przyjść lepsi – moim zdaniem to założenie również zostało spełnione choć niemalże pewne jest, że nie wszyscy z nowych zawodników spełnią pokładane w nich nadzieje.Jednakże w tej chwili większość transferów wydaje się być trafiona, a to już coś. Trzeba przyznać, że łodzianie stworzyli naprawdę ciekawą i dobrze zapowiadającą się kadrę. Jeśli trener Kaczmarek wydobędzie ze swoich zawodników ich najlepsze cechy i umiejętności, Widzew może stać się w maszyną nie do zatrzymania. Pomni jednak poprzedniego sezonu, z ostatecznymi osądami poczekamy do końca wiosny przyszłego roku.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.