ŁKS mimo tego, że Kalisz imponuje formą, nie powinien mieć z nim problemów. W klubie z Łodzi żałują, że nie udało się wykorzystać szansy i z Fenerbahce zagrać o wyjście z grupy z pierwszego miejsca.
– Żałuję bardzo, że oddaliśmy tie-break. Zaczęliśmy go bardzo źle, ale wróciliśmy do gry i mogliśmy wyjść na prowadzenie, ale nie wykorzystaliśmy szansy, bo popełniliśmy błędy. Sami zniszczyliśmy swoją szansę na podążanie za naszymi marzeniami o wygraniu grupy. Bez wątpienia jednak był to niezły mecz – mówił Alessandro Chiappini, trener ełkaesianek
CZYTAJ TAKŻE: Orlen Cup w Atlas Arenie - lekkoatletyczne zmagania
Mecz siatkarek ŁKS-u kontra MKS Kalisz w Łodzi
ŁKS po wyczerpującym meczu ze Stuttgartem mierzył się z MKS-em Kalisz. Tak drużyna, która wraz z Bielskiem robi furorę w TauronLidze. Oczywiście kaliszanki nie mogą równać się z wielką trójką Chemik, Developres i ŁKS, ale grają naprawdę solidnie. W składzie mają Aleksandrę Wójcik i Zuzannę Efimkenko, byłe ełkaesianki. Alessandro Chiappini postawił na zawodniczki, które mniej grały w Stuttgarcie. Szansę dostały Aleksandra Gryka i Julita Piasecka, a na libero wystąpiła Kinga Drabek.ŁKS przed wylotem do Stambułu chciał szybko skończyć mecz z kaliszankami. Doskonale grała Gryka, która oprócz sprytnych kiwek, bardzo dobrze blokowała. Łodzianki nie dawały rywalkom żadnych szans. Setbola miały przy wyniku 24:10. Kaliszankom udało się obronić tylko jednego.
W drugiej partii MKS próbował postawić się ełkaesiankom. Po tym jak sędzia dopatrzył się dotknięcia siatki zespół z Kalisza zbliżył się do ŁKS-u na punkt.. To najmniejsza różnica jaka dzieliła zespoły przez oba sety. Chiappini wziął czas. Po nim łodzianki grały zdecydowanie lepiej. Rozkręciła się Kamila Witkowska, reprezentacyjna środkowa, wraz z Piasecką dały łodziankom osiem punktów, na którr MKS był w stanie odpowiedzieć tylko dwoma. ŁKS wygrał 25:20.
W trzecim secie, po bloku prowadzonej na boisko Zuzanny Góreckiej, ŁKS prowadził 6:2. Łodzianki grały w swoim stylu. Nękały rywalki zagrywką i dodawały do tego agresywny, ofensywny styl. Na 11:6 Alagierska-Szczepaniak zagrała asa, jakiego zazdrościć mogliby jej najlepsi siatkarze PlusLigi. Uderzała idealnie przy linii bocznej. Przyjmujące Kalisza nie miały szans na obronę. Pod koniec spadła nieco jakość gry ełkaesianek, bo na boisku pojawiły się rezerwowe. Niebezpiecznie zrobiło się pod koniec. Po nieudanym bloku Anastazji Hryszczuk, ŁKS prowadził tylko jednym punktem. Wtedy na boisko wróciły Roberta Ratzke i Valentina Diouf. Od razu przyniosło to efekty. Punkt dający meczbola to doskonała piłka na obieg, którą Ratzke posłała do Witkowskiej. ŁKS wygrał 25:23.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.