reklama
reklama

Słodko gorzki występ polskich zawodniczek w turnieju kwalifikacyjnym do IO [RELACJA]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Słodko gorzki występ polskich zawodniczek w turnieju kwalifikacyjnym do IO [RELACJA] - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport Podopieczne trenera Nawrockiego nie polecą do Tokio reprezentować biało – czerwonych barw na Igrzyskach Olimpijskich. Szansa na wyjazd do Japonii była ogromna, ale do pełni szczęścia zabrakło naprawdę niewiele.
reklama

Gospodynie na kolanach

Nie będziemy rozbierać na czynniki pierwsze afery i buntu niektórych siatkarek skierowanego przeciwko trenerowi Jackowi Nawrockiemu przed ogłoszeniem szerokiej kadry na turniej kwalifikacyjny. Szkoleniowiec miał swoją wizję, miał swój pomysł na reprezentację i trzeba to po prostu uszanować. Zresztą wyniki jakie osiągnęły nasze zawodniczki w fazie grupowej turnieju w Apeldoorn pokazały, że atmosfera w kadrze jest znakomita, a decyzje personalne Jacka Nawrockiego są w pełni uzasadnione. Na dzień dobry biało – czerwone pewnie ograły reprezentację Bułgarii tracąc w całym spotkaniu tylko jednego seta. I choć po cichu liczyliśmy na pewne zwycięstwo naszych reprezentantek, to jednak trochę obawialiśmy się tego premierowego mecz w turnieju. Zwłaszcza, że pierwsza partia padła łupem naszych rywalek. Jednak w każdym kolejnym secie Malwina SmarzekGodek i spółka udowadniały, że obawy były w pełni nieuzasadnione. Polki złapały swój rytm, przejęły kontrolę nad przeciwniczkami i po niecałej godzinie mogły cieszyć się z pierwszego zwycięstwa w turnieju. Wygrana nad reprezentacją Bułgarii cieszyła, jednak prawdziwy sprawdzian i weryfikacja siły naszej drużyny miał nadejść w drugim grupowym spotkaniu, w którym to podopieczne trenera Jacka Nawrockiego mierzyły się z gospodyniami zawodów – Niderlandkami.

Przed rozpoczęciem turnieju to właśnie ekipa Niderlandów była obok Turczynek faworytem do zgarnięcia pełnej puli. W czwartkowy wieczór Blisko 6 – tysięczna publiczność zgromadzona w hali Omnisport była świadkiem jak faworyzowanym gospodyniom za każdą kolejną akcją ucieka pierwsze miejsce w grupie. Wszystko za sprawą fantastycznej postawy biało – czerwonych, które od początku spotkania przejęły inicjatywę i konsekwentnie kroczyły do upragnionego celu. Mecz był wyrównany, jednak to podopieczne trenera Jacka Nawrockiego w końcówkach dwóch pierwszych setów zachowywały na parkiecie więcej zimnej krwi i wygrały je odpowiednio do 20 i 23. Trzeci set to powrót z bardzo dalekiej podróży Niderlandek, którym w końcu udało się przełamać polski zespół. Nadzieja w zwycięstwo wśród holenderskich kibiców ożyła na nowo. Niecałe pół godziny później Apeldoorn stało się jednym z najsmutniejszych  miast w Europie. Wszystko za sprawą wygrania, po piekielnie ciężkim boju, czwartej partii przez biało – czerwone. Polki tym samym wygrały całe spotkanie, sprawiły niemałą sensację i były już pewne awansu do półfinału turnieju.

Jednak, aby zająć pierwsze miejsce w grupie, podopieczne trenera Jacka Nawrockiego potrzebowały dwóch wygranych setów w ostatnim meczu fazy grupowej, w którym przeciwnikiem naszych reprezentantek była drużyna Azerbejdżanu. Zadanie wydawało się nad wyraz proste ponieważ biało – czerwone były zdecydowanym faworytem w starciu z Azerkami. Cel został osiągnięty we wspaniałym stylu. Polki nie dość, że wygrały dwa pierwsze sety (oba do 19) to i w trzecim nie pozostawiły swoim rywalkom najmniejszych złudzeń co do tego, która drużyna jest lepsza. Pewne zwycięstwo 3:0 stało się faktem, tym samym nasze zawodniczki mogły szykować się do prawdziwej bitwy, która czekała w półfinałowym pojedynku z reprezentacją Turcji.

Z nieba do piekła

Spotkanie Polek z Turczynkami będziemy rozpamiętywać jeszcze przez dobrych kilka lat. To co wydarzyło się w sobotni wieczór to prawdziwa jazda bez trzymanki na rozpędzonym rollercoasterze. W tym meczu było absolutnie wszystko czego potrzeba by emocje udzieliły się nawet osobom, które nie przepadają za kobiecą siatkówką. To była prawdziwa siatkarska bitwa na śmierć i życie, która trwała blisko 2,5 godziny! Niestety bitwa ostatecznie przegrana przez nasz zespół...
Początek meczu i pierwszy set to popis naszych reprezentantek, które swoją grą przypominały wspaniałe czasy „złotek” sięgających dwukrotnie po tytuł najlepszej drużyny Starego Kontynentu. Pewne zwycięstwo w pierwszej partii do 19 bardzo mocno rozbudziło nasze apetyty. Niestety w drugim secie Turczynki otrząsnęły się po ciosie zadanym przez biało – czerwone i pewnie wygrały tę partię do 18. W kolejnej odsłonie tego fenomenalnego spotkania górą ponownie były Polki, które po półgodzinnej wymianie ciosów, ostatecznie wygrały trzeciego seta do 23.
Jednak tego co wydarzyło się w czwartym akcie sobotniego spektaklu nie da się racjonalnie wytłumaczyć. Takiego scenariusza wydarzeń jaki napisały obydwie reprezentacje nie powstydziłby się sam Alfred Hitchcock. 45 minut nieprawdopodobnej walki o każdy punkt. 5 piłek meczowych niewykorzystanych przez biało – czerwone. Emocje powodujące niemal palpitację serca i... Koniec końców ogromny wybuch radości w Tureckiej ekipie. 33:31! Takim wynikiem zakończył się ten nieprawdopodobnie szalony set, który natchnął nasze rywalki do walki w decydującej partii, a naszym zawodniczkom niestety podciął skrzydła.
W tie- breaku nie byliśmy już świadkami tylu emocji. Turczynki poszły za ciosem i bez większego problemu wygrały z ekipą biało – czerwonych 15:11, zapewniając sobie tym samym udział w wielkim finale turnieju.

Nadzieja na przyszłość i łódzkie akcenty

Po końcowej akcji przegranego spotkania z reprezentacją Turcji większość biało – czerwonych padła na parkiet zakrywając twarze w dłoniach. Część zawodniczek stała i patrzyła z niedowierzaniem na radość Turczynek, część ocierała lejące się po polikach łzy. To był naprawdę bardzo przykry widok, zwłaszcza, że nasze zawodniczki wcale nie były gorsze od swoich przeciwniczek. Turczynki były jak najbardziej w zasięgu naszych siatkarek. Można teraz gdybać, że zabrakło w decydującej akcji szczęścia, że liderki naszej drużyny zagrały poniżej oczekiwań. Niestety sport często bywa brutalny, a największym sukcesem dla sportowca jest umiejętność wyciągania wniosków ze swoich poczynań. Patrząc na występ naszych zawodniczek w przekroju całego turnieju należy spojrzeć w przyszłość z optymizmem. Oczywiście do Tokio biało – czerwone nie polecą, ale widać, że proces odbudowy naszej kadry idzie w bardzo dobrym kierunku. Młody utalentowany zespół krok po kroku robi postępy. 5. miejsce w Lidze Narodów, 4. miejsce w Mistrzostwach Europy, wspaniała walka w turnieju w Apeldoorn. Jeżeli nasza kadra będzie rozwijać się w taki sposób, to z całą pewnością już niebawem doczekamy się czasów wspaniałej ery trenera Andrzeja Niemczyka i jego „złotek”.

Co istotne z perspektywy łódzkich kibiców ważnymi ogniwami w kadrze podczas Holenderskiego turnieju były zawodniczki reprezentujące zespoły ŁKS-u Commercecon i Grot Budowlanych. Klaudia Alagierska i Maria Stenzel niemal w każdym spotkaniu wybiegały na parkiet w podstawowej szóstce, natomiast Aleksandra Wójcik dobrze spisała się w roli rezerwowej, grając całkiem przyzwoite spotkanie przeciwko reprezentacji Azerbejdżanu.

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Łodzi i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama