Dla gospodarzy spotkanie z jastrzębianami było trzecim z rzędu starciem z ekipą z „wielkiej czwórki” tegorocznych rozgrywek. Po pokonaniu zespołu z Kędzierzyna-Koźla i porażce z drużyną z Warszawy, przyszło kibicom przełknąć gorzką pigułkę w starciu z zawodnikami Slobodana Kovaca.
Problemy Żółto-Czarnych zaczęły się zanim wybrzmiał pierwszy gwizdek w tym spotkaniu. Do kontuzjowanego Artura Szalpuka dołączył bowiem drugi przyjmujący – Milad Ebadipour. Na lewym skrzydle zagrali więc Milan Katić i Piotr Orczyk. Jednak to nie przyjęcie okazało się piętą achillesową gospodarzy w tym meczu. Polsko-serbska para spisywała się bowiem co najmniej przyzwoicie w przyjęciu, a i w ataku było dobrze (Orczyk) albo znakomicie (Katić). Problem natomiast pojawił się na prawym skrzydle. Mecz w wyjściowej szóstce rozpoczął Mariusz Wlazły, a zakończył Dusan Petković. Jednak ani jeden ani drugi nie potrafił pociągnąć gry bełchatowian. Kapitan zespołu zakończył mecz ze skutecznością w ataku na poziomie 33% i 4 bezpośrednimi błędami. Serb miał wprawdzie nieco lepsze statystyki (41%), ale i tak na niewiele się to zdało. Można by jeszcze dodać, że spośród 8 bloków punktowych Jastrzębskiego Węgla aż 6 „dokonało się” właśnie na atakujących Skry.
Ich vis a vis – Dawid Konarski, wybrany MVP spotkania, atakował ze skutecznością 60%. Przyjezdni grali bardzo solidnie. Dobrze przyjmowali, byli skuteczni w ataku, a Skra nie miała pomysłu na ugryzienie rywali. Dość powiedzieć, że miejscowi zdobyli jedynie 1 punkt z zagrywki i 2 blokiem.
Jastrzębski Węgiel prowadził przez większą część każdej z partii, a ilekroć Skra zbliżała się do rywali albo do zdobycia punktu brakowało nieco szczęścia albo po stronie gospodarzy pojawiały się dość proste błędy. Dobrym tego przykładem była sekwencja ze środkowej części trzeciej odsłony. Przy stanie 12:14 i zagrywce gospodarzy najpierw Kochanowski w przedziwny sposób dogrywał przechodzącą piłkę do Łomacza, a ten niewiele mogąc z nią zrobić, oddał ją za darmo rywalom. Gości zdobyli punkt, a w kolejnej akcji Gładyr jedną ręką zatrzymał Kochanowskiego na środku.
Skra przegrywając spotkanie straciła szanse na zajęcie jednego z dwóch czołowych miejsc w tabeli po rundzie zasadniczej (matematycznie takie szanse oczywiście istnieją, ale tylko matematycznie). Jastrzębianie zbliżyli się zaś do swoich rywali na 3 punkty i do końca walczyć będą z bełchatowianami o trzecią lokatę w tabeli.
PGE Skra Bełchatów - Jastrzębski Węgiel 0:3 (22:25, 23:25, 19:25)
Skra: Kłos, Łomacz, Orczyk, Kochanowski, Wlazły, Katić, Piechocki (L) oraz Droszyński, Petković, Milczarek.
Jastrzębski Węgiel: Fromm, Gładyr, Kampa, Fornal, Vigrass, Konarski, Popiwczak (L) oraz Rusek.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.