Jasne jest, że w przerwie zimowej dojdzie do pewnych roszad w kadrze pierwszego zespołu, ale sytuacja personalna wydaje się na tyle dobra, że będą to raczej tylko korekty. Duża grupa zawodników może być pewna swojego miejsca w klubie, ale część będzie musiała poszukać nowego klubu, aby zrobić miejsce dla zimowych wzmocnień.
JAK DUŻA JEST GRUPA NIECHCIANYCH?
Nie jest tajemnicą, że część zawodników nie ma najlepszych perspektyw na grę w pierwszym zespole Widzewa. Klub na tą chwilę oczywiście nie wymienia żadnych nazwisk, lecz można przypuszczać, że jest grupa około 4-5 piłkarzy, z którymi zarząd oraz sztab najchętniej pożegnałby się w zimowym okienku transferowym. Co ciekawe, większość z nich stanowią zawodnicy sprowadzeni… pół roku temu, w ramach letnich przygotowań. Śmiało można przypuszczać, że w tym gronie są Łukasz Zejdler oraz Marcel Gąsior, czyli dwójka środkowych pomocników, którzy nie podbili serca trenera Marcina Kaczmarka.Pierwszy z nich uzbierał 118 minut w 4 meczach, drugi ledwie 32 minuty w 2 występach i nic nie wskazuje na to, aby ich sytuacja miałaby się zmienić na wiosnę. Widzew nie mógłby jednak pozostać tylko z trójką Poczobut – Możdżeń – Radwański, więc w przypadku odejścia Zejdlera oraz Gąsiora należałoby pozyskać przynajmniej jednego środkowego pomocnika. Możliwe także, że dzięki temu na więcej szans mógłby liczyć 19-letni Kamil Piskorski, który niedawno został przesunięty z rezerw do pierwszego zespołu.
Kolejnym zawodnikiem, który podobno ma szukać sobie nowego klubu, jest… Christopher Mandiangu. W tym wypadku sprawa jest jednak bardziej skomplikowana, o czym możemy przeczytać na portalu Widzew24.pl, ponieważ to sam zawodnik miał poprosić o rozwiązanie kontraku. „Massambinho” chciałby grać bliżej rodziny, która mieszka w Niemczech i właśnie tam napastnik miałby szukać sobie nowego klubu. Jeśli tak jest, to wszystko zależałoby od Widzewa, z którym Mandiangu ma obowiązujący kontrakt i od tego, czy trener Kaczmarek widzi dla niego miejsce w składzie.
Jednakże na wylocie z klubu są nie tylko stosunkowo nowi zawodnicy. W mediach bardzo dużo mówi się o tym, że sztab szkoleniowy nie widzi miejsca w składzie dla najstarszego stażem zawodnika w Widzewie, Sebastiana Zielenieckiego. 24-letni stoper choć zagrał w 10 spotkaniach i zdobył jedną bramkę w rundzie jesiennej, na wiosnę może mieć problemy, aby regularnie grać. Zieleniecki nie mógł rywalizować z Danielem Tanżyną, a występował obok niego w chwili, gdy w gorszej formie znajdował się Sebastian Rudol. Gdy ten wrócił do odpowiedniej dyspozycji, Zieleniecki nie miał już zbyt wielu szans na grę.
Wielu kibiców domagało się, aby z drużyny rezerw przywrócić do pierwszego składu Filipa Mihajlevicia, który w lidze okręgowej radził sobie bardzo dobrze. Sytuację 27-letniego napastnika wyjaśnił bardzo klarownie Piotr Szor w „Rozmowie Tygodnia” na naszym portalu. wiceprezes Widzewa wprost powiedział, że trener Kaczmarek nie przekonał się do umiejętności Chorwata i ma on wolną rękę w poszukiwaniu klubu, gdyż nie ma szans na występy w pierwszej drużynie.
WZMOCNIENIA SĄ NIEZBĘDNE
Wiadomo, że oprócz uzupełnień po ewentualnych odejściach Widzew potrzebuje wzmocnień na niektórych pozycjach. Potwierdził to również Piotr Szor, który w rozmowie z Bartoszem Jankowskim przyznał, że najpilniejsze wzmocnienia to środek obrony oraz skrzydła. Aby nie rozbudować kadry zanadto, Widzew będzie starał się przeprowadzać transfery jeden do jednego – nowy zawodnik przyjdzie w miejsce tego który odejdzie. Wydaje się jednak, że pojedyncze transfery właśnie na wspomniane pozycje – środek obrony oraz boki pomocy – mogą nie wystarczyć. W przypadku odejścia Zielenieckiego i zastąpienia go innym zawodnikiem Widzew wciąż pozostawałby tylko z trzema nominalnymi stoperami. Gdyby potwierdziło się również odejście Mandiangu, trener Kaczmarek będzie miał bardzo ograniczonym polem manewru w bocznych formacjach, gdzie już w końcówce rundy z konieczności musiał grać napastnik, Przemysław Kita.Łódzki klub nie powinien mieć jednak dużych problemów z zimowymi wzmocnieniami. Jak powiedział wiceprezes Szor, klub od ok. miesiąca obserwuje aż… kilkudziesięciu zawodników! Latem dzięki działaniom prezes Martyny Pajączek oraz trenera Kaczmarka udało się pozyskać takich piłkarzy jak Robak czy Możdżeń. Teraz, gdy wszyscy widzą, że sytuacja w klubie jest coraz lepsza, a zespół prezentuje dobre wyniki, niektórzy piłkarze tym bardziej mogą chcieć dołączyć do Widzewa.
Już teraz zaczyna mówić się o dwóch zawodnikach I-ligowego GKS-u Bełchatów, którzy mieliby trafić do Łodzi, a są to: środkowy pomocnik Mateusz Marzec oraz lewy pomocnik/obrońca Krzysztof Wołkowicz. Jak informuje portal widzewtomy.net obaj zawodnicy nie potwierdzają jednak medialnych doniesień o zainteresowaniu ich osobami ze strony Widzewa.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.