Czerwono-Biało-Czerwoni szybko stracili pierwszą bramkę w czwartkowej rywalizacji, bowiem już w 8. minucie Wojciech Pawłowski musiał wyjmować piłkę z siatki. Na listę strzelców wpisał się Jaka Kolenc po strzale z dystansu. Kolejną bramkę łodzianie stracili już na początku drugiej połowy, kiedy w 53. minucie Maksymilian Banaszewski oddał celny strzał zza pola karnego. Mikołaj Lebedyński zdołał dobić widzewiaków w doliczonym czasie gry, gdy trafił do bramki strzeżonej przez bezradnego golkipera beniaminka Fortuna 1 Ligi.
!reklama!
Szkoleniowiec Widzewa był rozczarowany, że jego zespół przegrał to spotkanie. Albańczyk podkreślił jednak, że widział w swoich podopiecznych chęć odwrócenia losów tego meczu na swoją korzyść, ale ostatecznie ta sztuka im się nie udała.
- Przegraliśmy ten mecz niezasłużenie jeśli chodzi o rozmiar wyniku. Nie odpowiada on przebiegowi tego spotkania. Drużyna robiła wszystko, żeby strzelić chociaż jedną bramkę. Dzisiaj brakowało tego, co było po stronie Chrobrego: konsekwencji i skuteczności. Rywale zasłużenie wygrali, ale wynik nie odpowiada temu, co działo się na boisku. Wszyscy jesteśmy tym zdezorientowani. Pod koniec miałem wrażenie, że możemy grać cały dzień i noc, a piłka i tak nie chce wpaść do bramki. Mieliśmy fajne fragmenty gry, ale były też takie, gdzie nie funkcjonowaliśmy tak, jak w tygodniu na treningach i jak graliśmy w sparingu. Gdzieś to zgubiliśmy - zaznaczył albański szkoleniowiec.
Trener łodzian żałuje, że drużyna zdołała strzelić tylko jedną bramkę w dwóch pierwszych rywalizacjach, ale ma nadzieję, że Widzew zdoła się odblokować już na mecz z ŁKS-em.
- W dwóch meczach strzeliliśmy tylko jedną bramkę, więc mogę tylko przeprosić kibiców Widzewa, bo wiem jak są wymagający i że oczekują od drużyny o wiele więcej. Na pewno nie można dziś zarzucić zespołowi braku walki, zabrakło skuteczności i konsekwencji w grze defensywnej i ofensywnej. W piłce jest tak, że jak upadasz, to się podnosisz i myślę, że tak będzie z drużyną na derby - powiedział na pomeczowej konferencji trener Enkeleid Dobi.
Trener Ivan Djurdjević nie ukrywał zadowolenia po końcowym gwizdku arbitra w tym meczu. Szkoleniowiec chwalił swój zespół za postawę i za to, że zdołali sięgnąć po trzy punkty w rywalizacji z niewygodną drużyną.
- Był to dla nas bardzo ważny mecz po tym, jak zaczęliśmy od remisu z Koroną Kielce, choć powinniśmy wygrać. Podobnie w Pucharze Polski przegraliśmy w końcówce. Potrzebowaliśmy takiego spotkania, żeby przełamać się mentalnie. Zespół wyszedł skoncentrowany od pierwszej minuty i szybko zdobyta bramka na pewno bardzo dużo nam dała. Wiedzieliśmy, że Widzew będzie grał nerwowo, będzie chciał wygrać po swoim pierwszym przegranym meczu. Mieliśmy problemy, jeśli chodzi o naszą grę po objęciu prowadzenia i Widzew mógł to wykorzystać. Miał swoje okazje, kilka razy przejął inicjatywę. W przerwie po rozmowie z zawodnikami postanowiliśmy coś zmienić i druga połowa była już pod nasze dyktando. Bramka na 2:0 uspokoiła nasze nastroje - skomentował opiekun Chrobrego Głogów.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.