Wygrywając w swoim ostatnim jesiennym meczu widzewiacy byli już pewni, że z dorobkiem 43 punktów zakończą rok na fotelu lidera. Obraz ich ligowej sytuacji nie jawi się jednak w samych różowych barwach, bo były momenty, w których trudno było myśleć o takim wyniku.
PRZEDSEZONOWY KALEJDOSKOP
Jeśli spojrzymy na to jak rozwijała się sytuacja w klubie z al. Piłsudskiego zaraz po zakończeniu poprzedniego sezonu i na kilka tygodni przed startem obecnych rozgrywek, chciałoby się napisać, że „na początku był chaos”, lecz jest to nazbyt przerysowane określenie sytuacji w łódzkim klubie.Faktem natomiast jest, że przed rozpoczęciem sezonu 2019/2020 Widzew Łódź przeżył jeden z największych wstrząsów strukturalno-kadrowych od czasu reaktywacji w 2015 roku. Na przestrzeni kilku tygodni doszło do wielu zmian personalnych nie tylko w klubie, ale także we władzach jego właściciela, czyli Stowarzyszenia RTS Widzew. W samym piłkarskim Widzewie zmienił się zarząd, podziękowano za współpracę uznanemu w kraju dyrektorowi sportowemu, Łukaszowi Masłowskiemu, dwukrotnie dochodziło także do zmiany na stanowisku trenera pierwszego zespołu, a w kadrze drużyny (po raz kolejny) dokonano rewolucji. Nie zagłębiając się w szczegóły wystarczy powiedzieć, że klub opuściło 14 zawodników (3 kolejnych udało się na wypożyczenia), zaś do klubu sprowadzono 11 nowych piłkarzy.
ZMIANA ILOŚCI NA JAKOŚĆ
Wspomniane przeze mnie proporcje uwidaczniają chęci klubu do odchudzenia kadry, jednak prezes Martyna Pajączek wraz z trenerem Marcinem Kaczmarkiem dążyli jednocześnie do skoku jakościowego w składzie i trudno odmówić im powodzenia w tym planie, choć wiemy, że ostatecznie rozliczenie przyjdzie wraz z końcem sezonu.Już teraz jednak widać, że tacy zawodnicy jak Marcin Robak, Mateusz Możdżeń, czy Łukasz Kosakiewicz zapewniają drużynie odpowiednie umiejętności oraz niezbędne doświadczenie. Widzew wzmocnił się na prawie każdej pozycji, a świetnie spisują się także zawodnicy o mniej głośnych nazwiskach, jak Kita, Poczobut i Pawłowski. Sprowadzenie wspomnianych piłkarzy od razu wzbudziło w fanach łódzkiego klubu wielkie nadzieje i oczekiwania, niestety stworzenie prawdziwej drużyny, a nie kolekcji jedenastu indywidualności, zajmuje więcej czasy, niż chcieliby tego kibice.
O problemach Widzewa na początku sezonu pisałem już wcześniej i wśród wymienianych przeze mnie przyczyn miejsce znalazł również wspomniany wyżej brak czasu. Trener, który przejmuje drużynę na niespełna 4 tygodnie przed startem rozgrywek nie ma możliwości wraz ze swoim sztabem dokładne poznać zawodników, doszlifować taktyki oraz wypracować z nimi pewnych schematów. Nie ma mowy również o zgraniu, gdy połowa zawodników jest całkiem nowa.
NIEUNIKNIONE TRUDNOŚCI
Przyznam, że sam dałem się oczarować magii nazwisk w „nowym” Widzewie i nawet z tym tłumaczeniem ciężko było mi zaakceptować sytuację na początku sezonu. Gdy po 6 kolejkach rundy jesiennej Widzew zajmował 9. miejsce w tabeli z bilansem 2-2-2 oraz stratą 7 punktów do lidera, nie wyglądało to, mówiąc delikatnie, zbyt dobrze. We wciąż formującym się zespole wyraźnie brakowało kontuzjowanego Przemysława Kity (wypadł z gry po 3 kolejkach), który od samego początku był w wysokiej formie i zapewniał zarówno bramki jak i punkty. Zremisowane spotkania z Olimpią Elbląg i Górnikiem Łęczna, jak i przegrany mecz ze Skrą Częstochowa mogły potoczyć się inaczej gdyby nowy napastnik łodzian znajdował się na boisku.Trener Kaczmarek mimo wszystko zachowywał spokój i wciąż powtarzał, że wierzy w pracę, którą wykonuje z piłkarzami na treningu oraz prosił o cierpliwość. Można powiedzieć, że właśnie porażka ze Skrą w szóstej serii gier, była pierwszym „tąpnięciem”, który odwróciło negatywną tendencję jego drużyny. Kto by się spodziewał, że po tak słabym początku Widzew w dobrym stylu pokona lidera Stal Rzeszów? A jednak udało się to i zapoczątkowało długą serię meczów bez przegranej.
SZYBKA DROGA NA SZCZYT
Zespołowi trenera Kaczmarka przedostanie się z 9. miejsca na pozycję lidera zajęło ledwie 5 kolejek, w których 4-krotnie zwyciężał i raz zremisował. W międzyczasie łodzianie rozegrali także mecz Pucharu Polski eliminując pod koniec września z tych rozgrywek Śląsk Wrocław. Pierwszej pozycji w tabeli nie udało się obronić, styl drużyny także nie porywał, lecz najważniejsze było regularne punktowanie i utrzymywanie się w czubie tabeli, głównie na drugiej lokacie. Słabsze mecze, takie jak remis z GKS-em Katowice, po którym łodzianie mieli szansę wrócić na pierwsze miejsce przypominały, że Widzew wciąż nie są perfekcyjną maszyną. Warto zwrócić uwagę również na fakt, że większość spotkań kończyła się jedno bramkowymi zwycięstwami.Długą serię 10 meczów bez przegranej przerwała dopiero druga runda rozgrywek Pucharu Polski. To tu Widzew ponownie poczuł gorycz porażki, gdy uległ Legii Warszawa 2:3. Miało to miejsce 30 października, czyli ponad dwa miesiące po feralnym spotkaniu w Częstochowie!
PORAŻKA, KTÓRA OBUDZIŁA POTWORA
Nie mam tu na myśli przegranej ze stołecznym klubem w rozgrywkach pucharowych. Ten mecz dał wiele pozytywnych emocji, ale odebrał również łodzianom sporo sił i wypadł niefortunnie, bo przed samym ligowym starciem na szczycie przeciwko Resovii. W spotkaniu z rzeszowianami Widzew nie stanął na wysokości zadania i po niezrozumiałym błędzie obrony stracił decydującą bramkę w samej końcówce, ponosząc trzecią porażkę w lidze.Trener Kaczmarek po meczu z Resovią nie wskazywał na to, aby główną przyczyną negatywnego wyniku był krótki odpoczynek po rywalizacji z Legią, uważam jednak, że spotkanie to miało znaczny wpływ na postawę zespołu kilka dni później.
Bardzo ważnym wydarzeniem ligowego starcia była kontuzja Daniela Mąki po jednym z jego rajdów na bramkę Resovii, która wykluczyła go z gry do końca roku. W pierwszej chwili wydawało się, że po słabym spotkaniu, spadnięciu na 4. miejsce w lidze i wypadnięciu jednego z niewielu skrzydłowych, Widzew może mieć problemy na sam koniec rundy, podobnie jak miało to miejsce rok temu.
Stało się jednak całkiem odwrotnie: efektem kontuzji Mąki była zmiana ustawienia, dzięki któremu udało się „odzyskać” dla zespołu Adama Radwańskiego, a Przemysław Kita spożytkował swój potencjał ofensywny grając na skrzydle. Nagle jak za dotknięciem magicznej różdżki wszystkie elementy zaczęły do siebie pasować, a Widzew zanotował serię 4 zwycięstw, w których zdobył 17 bramek i stracił tylko jedną! Z każdym kolejnym meczem wydawało się, że trener Kaczmarek w końcu odnalazł złoty środek, zaś piłkarze złapali wiatr w żagle i większość z nich zaczęła prezentować naprawdę wysoką formę.
RYWALE WCIĄŻ ZA PLECAMI
Sumą tych wszystkich wydarzeń z ostatnich miesięcy jest pierwsza pozycja Czerwono-Biało-Czerwonych w lidze z 43 punktami na koncie. Zaraz za Widzewem znajduje się jednak Górnik Łęczna, mający tylko jedno oczko mniej! Nie odpuszczają również GKS Katowice oraz Resovia, które uzbierały odpowiednio 40 oraz 38 punktów. Trzeba przyznać, że cała czwórka ma imponujące średnie punktów na mecz (2,15; 2,1; 2,0 oraz 1,9). Aby lepiej to zrozumieć, trzeba przypomnieć, że w poprzednim sezonie czołowa trójka, która awansowała do Fortuna 1 Ligi miała średnią punktów na poziomie ok. 1,75.Pewne jest, że żadna z ekip nie zachowa tak dobrej skuteczności i dotyczy to również Widzewa. Walka o awans jest jeszcze bardziej zacięta niż w poprzednim sezonie, a czołowa czwórka radzi sobie nawet lepiej, niż zespoły, które rok temu walczyły o awans, a dobrym przykładem są właśnie łodzianie, którzy na tym samym etapie sezonu 2018/2019 mieli o 4 punkty mniej.
WYNIKI PODOBNE, ALE…
Mimo wszystko różnice nie wydają się diametralne. Rok temu Widzew z dorobkiem 39 punktów po 20 kolejkach zajmował 2. miejsce (mając jeden mecz mniej niż wyprzedzający go o punkt Radomiak).To, co sprawia, że nastroje w klubie i wśród kibiców są zgoła inne to różnica w wynikach i formie prezentowanej przez zespół na koniec roku. W poprzednim sezonie ostatnie pięć kolejek w wykonaniu Widzewa to… 3 remisy oraz 2 porażki! Tamta seria zakończyła się roztrwonieniem ogromnej przewagi i utratą pozycji lidera na sam koniec rundy na rzecz wspomnianego już Radomiaka Radom. Jak wiemy, w obecnych rozgrywkach ostatnie pięć spotkań to jedna porażka oraz 4 zwycięstwa Widzewa, a to sprawia, że drużyna trenera Kaczmarka będzie z dużo większym spokojem szykować się do wiosny, w tym także za granicą, na zgrupowaniu w tureckiej Alanyi.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.