Widzew postraszył Legię, ale nie zdołał pokonać faworyta z Warszawy

W pierwszej połowie oglądaliśmy wyrachowaną grę z obu stron, choć emocji nie brakowało. Legia cofnęła się i wyczekiwała na ruch Widzewa. Łodzianie dobrze radzili sobie w roli prowadzących gry, choć czasami brakowało trochę jakości. Oba zespoły miały swoje okazje, wydawało się jednak że to goście są bliżej strzelenia gola.

Strzelanie zaczęło się już na początku drugiej połowy. Legia przyspieszyła, a łodzianie popełnili kilka katastrofalnych błędów i zostali skarceni w 48. i 52. minucie. Najpierw do bramki trafił Kante po podaniu Karbownika, później zaś to Kante podawał, a Wszołek zdobył bramkę. Widzew nie poddał się i już 6 minut później z rzutu karnego na 1:2 trafił Robak. Po kilku minutach przerwy spowodowanej zadymieniem, łodzianie ruszyli do ataku, a do wyrównania doprowadzili w 73. minucie, gdy naciskany przez Kitę Jędrzejczyk wbił piłkę do własnej bramki.

Niestety, na 6 minut przed końcem regulaminowego czasu łodzianie nie potrafili upilnować rywali przy rzucie rożnym, wykorzystał to Igor Lewczuk i znów dał prowadzenie legionistom. Łodzianie mieli jeszcze swoje okazje, sędzia doliczył aż 9 minut, ale wynik meczu nie uległ już zmianie. Widzew odpada, ale może być dumny ze swojej postawy w tym meczu, a kibice żegnali swoich ulubieńców brawami.

Widzew Łódź – Legia Warszawa 2:3 (0:0)
0:1 – Jose Kante (48.)
0:2 – Paweł Wszołek (52.)
1:2 – Marcin Robak (58.)(k.)
2:2 – Artur Jędrzęjczyk (73. – sam.)
2:3 – Igor Lewczuk (84.)

Widzew: Pawłowski – Kosakiewicz, Rudol, Tanżyna, Kordas – Mąka, Możdżeń, Poczobut (90+6. Radwański), Mandiangu (58. Gutowski) – Kita (90+3. Wolsztyński), Robak (K).

Legia: Cierzniak – Jędrzejczyk (K), Lewczuk, Wieteska, Karbownik – Antolić (58. Gwilia), Martins – Wszołek, Luquinhas, Novikovas – Kante (87. Niezgoda).