reklama
reklama

Wielkie rozczarowanie i kilka niespodzianek

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Wielkie rozczarowanie i kilka niespodzianek - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport Turniej US Open powoli wkracza w decydującą fazę. Mieliśmy swoje powody do radości, ale nie zawsze świeci słońce...
reklama

Wielkie rozczarowanie

Turniej US Open powoli wkracza w decydującą fazę. Wczoraj już niektórzy tenisiści mogli cieszyć się awansem do ćwierćfinału, inni musieli przełknąć gorycz porażki, nieco osłodzoną pokaźną sumą na koncie.

To nie był nasz dzień

Zdecydowanie nie był to polski dzień w tym turnieju. Owszem, liczyliśmy się z tym, że udział Polaków może się skończyć wcześniej. Ba, niektórzy fachowcy i część pesymistów przewidywała nawet, że jeśli nie Hubi, to do trzeciej rundy może dotrwać jeszcze co najwyżej Iga, no i oczywiście Łukasz. Tymczasem w praktyce wszystko się powywracało i ci, co mieli jechać do domu, grali dłużej, a teoretycznie mocniejsi odpadali wcześniej. Cieszyliśmy się z awansu do trzeciej rundy i dobrej gry Kamila Majchrzaka, smuciliśmy porażkami Igi i Magdy, zresztą jednej i drugiej Magdy, bo przecież łodzianka też grała tutaj całkiem przyzwoicie. Cóż, na podsumowania przyjdzie z pewnością jeszcze czas, ale pierwszy tydzień US Open zamknął swoje wrota przed naszymi zawodnikami definitywnie.

Równolegle swoje pojedynki rozgrywali Łukasz Kubot / Marcelo Melo przeciwko parze argentyńsko-portugalskiej L.Mayer / J.Sousa. Choć przeciwnicy doświadczeni, to jednak spodziewaliśmy się awansu Łukasza z Marcelo do kolejnej rundy. Wszak byli tu rozstawieni z dwójką, a to zobowiązuje. Raz jeszcze okazało się jednak, że „rankingi nie grają”. Mecz układał się nieźle, bo przy 5:4 w pierwszym secie, panowie, którym kibicowaliśmy mieli własne podanie. Niestety, nie udało się go utrzymać, doszło do tiebreaka, w którym wyraźnie lepsi okazali się Argentyńczyk z Portugalczykiem (7:2). W drugim secie dość szybko przeciwnicy wyszli na 3:1, a ostatecznie wygrali 6:3 i ubiegłoroczni finaliści US Open musieli pożegnać się z turniejem. To na pewno duża niespodzianka, szkoda że tym razem dla nas niezbyt przyjemna.

Tymczasem na innym korcie toczył się zacięty bój naszej Alicji Rosolskiej w parze z Chinką S.Peng przeciwko dobrej parze A.Kalinskaja / J.Putincewa. Mecz rozpoczął się nie najlepiej, bo od przegranego przez polsko-chińską parę własnego podania. Przeciwniczki dołożyły jeszcze jedno przełamanie w siódmym gemie i wygrały pierwszego seta 6:2. W kolejnym prowadziły już 4:1 i 5:2, ale wtedy zerwały się do walki Peng z Rosolską i broniąc trzech piłek meczowych wyrównały stan seta, a potem przełamały Rosjankę z zawodniczką z Kazachstanu i wygrały seta do pięciu. W decydującym, to one z kolei prowadziły 3:1 i kiedy wydawało się, że odzyskały kontrolę nad meczem, jeszcze raz okazało się, że tenis kobiecy rządzi się swoimi prawami i jest nieprzewidywalny. Oto bowiem przeciwniczki wygrały pięć gemów z rzędu i cały mecz 2:1.

Jak nie idzie, to nie idzie

Tak więc w drugim tygodniu turnieju moglibyśmy jeszcze kibicować naszemu juniorowi Wojciechowi Markowi, ale niestety nie przebrnął pierwszej rundy ulegając zawodnikowi gospodarzy w trzech zaciętych setach (dwa tiebreaki), w których miał swoje szanse. Pierwszego wygrał do sześciu (7:5 w gemie dodatkowym), a w drugim również w tiebreaku prowadził nawet 4:1, by ostatecznie oddać przzeciwnikowi kolejnych 6 piłek i całego seta. Nieco zawiedziony, źle rozpoczął decydującego seta i to jedno przełamanie C.Kingsley "dowiózł" do końca wygrywając 6:4. Szkoda...

Nie wszyscy faworyci trzymają się dzielnie

Na pocieszenie, po odpadnięciu z turnieju Łukasza, w tak wczesnej fazie rywalizacji, możemy odnotować kilka interesujących wyników. Pogromca naszego Kamila Majchrzaka, Grigor Dimitrow wyraźnie wraca do wysokiej formy. Mogliśmy to oglądać już w meczu z piotrkowianinem, ale wczoraj dał koncert gry ze znacznie wyżej notowanym rywalem, Australijczykiem Alexem De Minaurem (38). Bułgar wygrał w trzech setach 7:5, 6:3 i 6:4, dając przeciwnikowi ugrać w sumie mniej gemów niż uczynił to Kamil Majchrzak.

Zaskakująca w turnieju męskim była bardzo łatwa wygrana Rogera Federera z Belgiem Davidem Goffinem 6:2, 6:2, 6:0. Po zaciętym, zwłaszcza w pierwszych dwóch setach, zakończonych tiebrakami meczu, do IV rundy awansował Rosjanin A.Rublow, eliminując niesfornego, lecz niezwykle utalentowanego Australijczyka Nicka Kyrgiosa 3:0 (7:6, 7:6, 6:3). Z kolei Francuz G.Monfils wymęczył zwycięstwo po blisko czterech godzinach gry w pięciosetówce z D. Shapovalovem (6:7, 7:6, 6:4, 6:7, 6:3).

W turnieju pań niespodzianką była na pewno szybka wygrana Chinki Q.Wang (18) z rozstawioną z dwójką Ashleigh Barty z Australii (6:2, 6:4) oraz porażka turniejowej trójki – Czeszki Karoliny Pliskowej z powracającą do wysokiej formy Brytyjką Johanną Konta (16) w setach  (7:6, 3:6, 5:7).

Turniej stoi na wysokim poziomie i możemy się spodziewać jeszcze wielu dobrych meczów i tonawet już od dzisiejszego popołudnia, kiedy zagrają m.in.: Chorwat Marin Cilic z Hiszpanem Rafaelem Nadalem, a w turnieju pań Japonka Naomi Osaka z rozstawioną 11 miejsc niżej Szwajcarką Belindą Bencic.

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Łodzi i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama