W niedzielę trener Marcin Kaczmarek zaskoczył, bowiem w wyjściowej jedenastce na mecz ze Stalą dokonał tylko jednej zmiany. Do składu wrócił Mateusz Możdżeń, który pauzował w poprzednim spotkaniu za nadmiar żółtych kartek. Na ławce usiadł kiepsko spisujący się w meczu ze Skrą – Bartłomiej Poczobut.
!reklama!
Prawie wszyscy piłkarze grający w środę, dostali więc szansę na rehabilitację. Od pierwszych minut starcia w Rzeszowie nie było jednak widać po piłkarzach Widzewa chęci zmazania plamy po wstydliwej porażce. To Stal był aktywniejsza i przede wszystkim groźniejsza przed polem karnym. Rzeszowianie konstruowali szybkie akcje i próbowali zaskoczyć gości strzałami z dystansu.
Już w 8. minucie mógł wpisać się na listę strzelców Wojciech Reiman, który oddał płaski strzał po podaniu Damiana Michalika. Na szczęście Wojciech Pawłowski był na posterunku i wybił piłkę na rzut rożny. Sześć minut później znów kapitan Stali próbował zaskoczyć golkipera Widzewa strzałem z daleka, ale ponownie Pawłowski nie dał się zaskoczyć.
W 23. minucie podopieczni trenera Marcina Kaczmarka powinni objąć prowadzenie. Mateusz Możdżeń znakomicie dośrodkował wprost na głowę Daniela Tanżyny, ale stoper nie zdołał skierować piłki do siatki. W 29. minucie znów na bramkę Widzewa atakowała Stal i Damian Michalik pokusił się o strzał z dystansu, ale po raz kolejny pewną interwencją popisał się Pawłowski. W kolejnych minutach to rzeszowianie sprawiali lepsze wrażenie od łodzian, było widać, że gospodarze mają ochotę na zdobycie gola, czego nie można było powiedzieć o postawie widzewiaków, którzy grali zbyt niedokładnie, aby stworzyć realne zagrożenie Stali. Do przerwy było 0:0.
Drugą połowę lepiej rozpoczęli piłkarze w czerwonych koszulkach, którzy próbowali wysoko podejść przed pole karne gospodarzy. Niestety, w ich poczynania nadal wkradała się niedokładność i ofensywne akcje gości nie sprawiały kłopotów piłkarzom Stali. W 62. minucie Łukasz Kosakiewicz zdołał celnie dośrodkować na głowę Marcina Robaka. Strzał kapitana Widzewa został jednak zablokowany. Z upływającymi minutami zaczynała słabnąć Stal, ale goście nie potrafili wykorzystać gorszej dyspozycji swoich rywali.
Łodzianie zdołali wypracować sobie kolejną okazję dopiero w pierwszej minucie doliczonego czasu gry, kiedy znów po główce Tanżyny Widzew mógł objąć prowadzenie. Stoper uderzył jednak minimalnie niecelnie. Chwilę później na listę strzelców mógł wpisać się Rafał Wolsztyński, jednak rezerwowy napastnik nie zdołał umieścić futbolówki w siatce. Po tej akcji zabrzmiał ostatni gwizdek w tym spotkaniu.
Widzew wywozi z Rzeszowa zaledwie jeden punkt i łodzianie nie mają prawa być zadowoleni ze swojej gry. Podopieczni trenera Marcina Kaczmarka stwarzali sobie sytuacji strzeleckich jak na lekarstwo i gdyby nie znakomite parady Wojciecha Pawłowskiego to lider rozgrywek mógłby ponieść w niedzielę sromotną klęskę.
Stal Rzeszów – Widzew Łódź 0:0 (0:0)
Stal: Kaczorowski – Trznadel, Kostkowski, Góra, Głowacki, Michalik, Kotwica, Szeliga (76. Mozler), Plewka (46. Kłos), Reiman, Pieczara (68. Goncerz).
Widzew: Pawłowski – Kosakiewicz, Wołąkiewicz, Tanżyna, Kordas, Gąsior, Możdżeń, Ojamaa (83. Turzyniecki), Radwański (70. Wolsztyński), Gutowski (90. Prochownik), Robak.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.