Łodzianie znają to miejsce doskonale, a osoby odwiedzające Łódź chętnie zaglądają tam, by zrobić pamiątkowe selfie czy uwiecznić na zdjęciu tę wyjątkową kamienicę. Mowa oczywiście o budynku na ulicy Piotrkowskiej 3 i Pasażu Róży. Ściany kamienicy pokryte są tam małymi kawałkami pociętych luster – autorką projektu jest Joanna Rajkowska. Pomysł na realizację był inspirowany historią córki artystki, Róży.
Pasaż Róży w Łodzi. Wyjątkowe miejsce, wyjątkowa historia
Podwórko zlokalizowane przy Piotrkowskiej zachwyca nie tylko wyglądem – fragmenty lusterek, szczególnie w słoneczny dzień, robią wrażenie na odwiedzających. Za projektem Joanny Rajkowskiej kryje się niezwykła historia jej córeczki.
„Pasaż Róży”, jako tytuł projektu dla miasta Łodzi i jako fraza, ma dla mnie dwojakie znaczenie. Z jednej strony jest to nawiązanie do lokalizacji projektu – wąskiego podwórka na tyłach kamienicy przy ul. Piotrkowskiej 3. Podwórko to ma stać się pasażem, przejściem do ul. Zachodniej, dokąd życie z Piotrkowskiej ucieka w stronę zespołu Manufaktury. Jest to idea zbudowania specjalnego miejsca – traktu, i tym samym przekierowania ludzkiej obecności i uwagi. Z drugiej strony Pasaż Róży obrazuje drogę, jaką przeszła moja córeczka Róża, od niewidzenia, do – widzenia” – czytamy na stronie internetowej artystki, rajkowska.com.
Przy Piotrkowskiej 3 mieścił się niegdyś pierwszy hotel w Łodzi – Hotel Polski. Prace związane z wykonaniem projektu rozpoczęły się w 2013 roku. Ze względu na jego złożoność jego realizacja była bardzo czaso i pracochłonna.
„Całość nie jest dekoracją nałożoną płasko na ścianę, jest to, w rozumieniu artystki, organicznie „wrośnięta” architektoniczna skóra. Oczywistym punktem odniesienia jest siatkówka, szczelnie wyściełająca dno oka” – czytamy w opisie dzieła.
Instalacja artystyczna na ścianach kamienica nawiązuje do procesu powrotu do zdrowia córki pomysłodawczyni, Róży.
„Patrzenie, jako proces, jest tu punktem odniesienia, ale również źródłem namysłu i obiektem fascynacji. Co więcej, widzenie jako część tego procesu zostaje sprowadzone do niemal fizjologicznego fenomenu odbioru obrazu. Intencją artystki jest zatrzymanie widza na poziomie oczarowania samą Możliwością Widzenia. Architektoniczna skóra, jaką obrosły oficyny przy Hotelu Polskiego to nic innego jak siatkówka, światłoczuły instrument, w jaką wyposażone są oczy. Fakt, że przesunięcie się o milimetr generuje zupełnie inne odbicie w lustrzanej mozaice relatywizuje pojęcie obrazu, sprawia, że oczywistym staje się fakt naszej zależności od możliwości oka, punktu odniesienia, możliwej perspektywy”.
Lubicie to miejsce? Macie zdjęcia? Podzielcie się nimi w komentarzach!
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.