Do zdarzenia doszło dokładnie tydzień temu, w sobotę przed godziną 9 w autobusie linii 64, gdy ten jechał ul. Wojska Polskiego w pobliżu ul. Zielnej. Starszy pan siedział na miejscu przy oknie, miał twarz zasłoniętą maseczką. Po chwili opadła mu głowa.
!reklama!
Pasażera wyniesiono na ulicę. Kiedy kobieta chciała go reanimować, kierowca miał ją odtrącić i nie pozwolić, aby wykonała choremu masaż serca.
Gdy zadzwonił pod nr 112, nie powiedział, że doszło do zatrzymania krążenia, tylko zgłosił zasłabnięcie. Dopiero po kilkunastu minutach, jak ocenia pasażerka, powiadomił o zatrzymaniu krążenia i dopiero wtedy podjął reanimację.
Karetka przyjechała po 7 minutach od zgłoszenia. Niestety, o 9:15 u 80-latka stwierdzono zgon. Według Agnieszki Magnuszewskiej, rzecznik MPK kierowcy przewoźnika są przeszkoleni w udzielaniu pierwszej pomocy.
- Być może dlatego ten nie chciał, aby udzielała jej pasażerka, bo uważał, że sam zrobi to lepiej - domyśla się Magnuszewska.
Co ciekawe, w dniu zdarzenia na infolinię MPK zadzwoniła pasażerka autobusu 64 z podziękowaniem dla kierowcy za to, że do przybycia pogotowia reanimował pasażera. Możliwe, że kierowca otrzyma nagrodę.
Źródło: Dziennik Łódzki
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.