Autorzy książki „Dwa lwy i teatr” zapraszają do pociągu pędzącego przez historię. Stosunkowo niedawną, ale burzliwą, odciskającą dramatycznie swoje piętno na czasach zupełnie nam współczesnych. Rusza właśnie ze stacji Zbrodnia.
Pasażerów zaś ten pociąg wiezie tyleż autentycznych, co fascynujących. Cóż, o Oskarze Konie znawcy i miłośnicy fabrycznych rodów Łodzi wiedzą bardzo dużo, ma on niekwestionowane miejsce w pierwszej linii tych najbardziej znanych. Ale inni współtowarzysze podróży zasługują na jeszcze większą uwagę. Mowa o rodzinie, która jedzie w specjalnej salonce, bo tyleż jest liczna, co wpływowa i majętna, zatem stać ją na podobną ekstrawagancję. W każdym razie Eitingonowie, bo o nich mowa, na pewno chcą utrzymać tajemnicę, którą przez lata budowali, zaakcentować swoją odrębność od innych pasażerów. To niepojęte, że w dalszym ciągu im się to udaje. Rodowe nazwisko ludzi, którzy trzęśli miastem, a maczali palce w wydarzeniach o skali europejskiej i światowej, znają bardzo nieliczni łodzianie. Przyjrzyjcie się Eitingonom, drodzy Czytelnicy, nie dajcie się zwieść mimikrze, o którą starannie zadbali.
Podobno historia niczego nie dowodzi, bo zawiera wszystko. Tak mówi filozof. Nie da się utrzymywać, że ta opowieść przedstawia owo „wszystko” tak, jak było. Z całą jednak pewnością tak mogło być.
Mądrzejsi o wiedzę z teraźniejszości wsiądźcie do pociągu, by przeżyć przygodę z czasem minionym. Za chwilę koła lokomotywy zrobią pierwszy, nieśmiały obrót, za chwilę napną się haki łączące wagony, za chwilę ruszy krajobraz za oknami.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.