Dwie grupy protestujących
Co ciekawe, protestujący podzielili się na dwie grupy: jedni domagali się utworzenia na wspomnianym terenie użytku ekologicznego, drudzy - możliwości rozporządzania własnymi działkami.Wyjaśnijmy - chodzi o tereny leśne położone na wschód od lotniska, do ul. Dennej. W przyjętym w marcu br. przez łódzkich radnych planie zagospodarowania przestrzennego przeznaczono ten obszar pod zabudowę przemysłową. To część większego terenu - 70 hektarów - o ochronę których walka stoczyła się w 2022 roku. Po wielu protestach mieszkańców na około 37 hektarach utworzono wtedy dwa parki leśne: Zielony Lublinek i Lotników. Pozostała część terenu została bez ochrony.
"To jak wycinka puszczy amazońskiej!"
Pierwsza grupa protestujących - ta domagająca się zamiany owych 30 hektarów w użytek ekologiczny - najbardziej obawia się tego, że na wspomnianych terenach zostaną postawione hale magazynowe.
- To byłaby katastrofa ekologiczna, te tereny są niezwykle cenne przyrodniczo, to zielone płuca Łodzi. Jeśli je zabudujemy, zmieni się klimat w mieście. Jak można tereny zielone zamieniać w przemysłowe? To jak wycinka puszczy amazońskiej! Czemu władza, która ma się opiekować mieszkańcami, zabiera im to, co najcenniejsze?
- pyta retorycznie Leszek Pręcikowski ze Straży Ochrony Przyrody, organizacji od początku zaangażowanej w protesty przeciwko wycince drzew na Lublinku.
- Udusimy się od smogu. To kwestia zdrowia łodzian!
- mówili inni protestujący, trzymający kartki z napisami "Wytniesz las, wytniesz przyszłość", "Wasze hale nie dadzą życia - lat tak!", "Dziś drzewa, jutro my. Stop wycince".
"Dlaczego mamy być stratni?"
W skład drugiej grupy, która zebrała się przed UMŁ, weszli właściciele działek znajdujących się na newralgicznym obszarze. Tłumaczyli, że nie mają nic przeciwko ekologii, ale dlaczego te działania mają odbywać się ich kosztem?
- Jeśli na tym terenie powstanie użytek ekologiczny, nie będziemy mogli nic z naszą własnością zrobić, bo nikt tych działek wtedy od nas nie kupi. Dlaczego mamy być stratni? Chcemy sprawiedliwości
- mówi Lucyna Malinowska, jedna z protestujących.
Wprawdzie gdyby pomysł powstania użytku ekologicznego wszedł w życie, Urząd Miasta Łodzi musiałby odkupić te tereny od właścicieli. Jednak cena wykupu gruntów przez miasto (około 25 zł za metr kwadratowy) znacząco różniłaby się od ceny na rynku komercyjnym (około 250 zł/m kw.).
Działania muszą być zgodne z planem
Radna miejska Magdalena Gałkiewicz tłumaczy, że wszelkie działania na tym obszarze muszą być zgodne z planem zagospodarowania przestrzennego.
- A ten przewiduje w tym miejscu zabudowę przemysłową. Na ten moment jednak nie będzie tam żadnej wycinki drzew. Nie wiadomo też, co powstanie: czy hale, czy bloki, czy może hotel. Nie ma projektu, nie ma inwestora. Zanim cokolwiek się zadzieje, trzeba ustalić kwestie własnościowe, bo na tym terenie działki miejskie przeplatają się z prywatnymi. To jeszcze długi proces
- mówi Magdalena Gałkiewicz.
Na ręce radnej Leszek Pręcikowski z SOP złożył petycję do prezydent Hanny Zdanowskiej. Pod dokumentem dotyczącym utworzenia na Lublinku użytku ekologicznego podpisało się blisko 2 tys. osób. Magdalena Gałkiewicz obiecała przekazać petycję adresatce.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.