Kasia Pabianek opublikowała zdjęcie, na którym widać kawałek parówki wyciągnięty z pyska psa.
- Byłam przestraszona, bo parówkę dorwał półroczny szczeniak papilona, a więc chyba nie muszę mówić, co czułam. Nigdy wcześniej nic nie wyciągałam psom z pyska. Słyszałam, że coś się dzieje na osiedlu, więc od razu ją wyrzuciłam. Nie grzebałam w tym, więc nie wiem co było w środku. Skupiłam się na tym, żeby odciągnąć psiaki
- opowiada pani Kasia.
Podejrzaną parówkę znalazła w rejonie Pietrusińskiego 52, przy tzw. starym Prestiżu. Widać, że ktoś celowo odciął mały kawałek.
Kaganiec nic nie da
Po jej wpisie na osiedlowej grupie rozgorzała dyskusja o tym, jak właściciele psów mają teraz spacerować ze swoimi pupilami.
- Kagańce trzeba psom zakładać. Proste. I trzymać na smyczach. Ktoś bez wyobraźni puszcza dziś psa samopas, by sobie „pobiegał”
- napisała jedna z mieszkanek.
Na co niemal natychmiast ktoś odpowiedział:
- Kaganiec nie uratuje przed polizaniem cieczy, więc gadanie, że kaganiec i smycz pomoże, jest bezzasadne.
Swoje zdanie na ten temat dorzucił również pan Włodzimierz, który na Kozinach mieszka od pół wieku.
- Mieszkam tu 50 lat, były przypadki trucia, ale nie aż tyle. Miałem kilka psów, które odeszły w sposób naturalny. Tak że pisanie o kagańcu nie zawsze pomaga. Psy otrute pod Stokrotką czekały na właściciela. Z czego jedna sunia odeszła na Ossowskiego, dwa psy przy Stokrotki
- podkreśla.
Gdzie leżą nowe pułapki?
Sygnały wskazują, że ktoś podrzuca przynęty nie tylko przy Okrzei, Wapiennej i Pietrusińskiego. Tym razem mieszkańcy ostrzegają także przed rejonem sklepu Stokrotka oraz ulicą Ossowskiego.Według relacji z grupy - kilka psów miało kontakt z podejrzaną przynętą w ciągu ostatnich dni.
Bez dowodów nic nie zrobimy
Jak poinformował nas Maksymilian Jasiak z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi, do tej pory nie wpłynęło żadne oficjalne zawiadomienie dotyczące otrucia psa na Kozinach.
- Dopóki nie otrzymamy formalnego zgłoszenia wraz z dowodami, policja nie może podjąć czynności. Jeśli ktoś znajdzie podejrzaną kiełbasę, parówkę czy inną substancję, powinien zabezpieczyć ją i przekazać funkcjonariuszom. Tym bardziej w sytuacji, gdy zwierzę po kontakcie z takim pokarmem zachorowało
- wyjaśnia Jasiak.
Policja podkreśla, że sprawę można zgłosić nie tylko na komisariacie.
- Można też powiadomić Animal Patrol, straż miejską lub zadzwonić na numer alarmowy 112. Bez zgłoszeń i materiału dowodowego trudno jest wszcząć postępowanie
- dodaje rzecznik.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.