Profesor Wojciech Kubica z Akademii Muzycznej w Łodzi przeprowadził kursy mistrzowskie w Ukrainie
Profesor Wojciech Kubica jest dziekanem Wydziału Wykonawstwa Instrumentalnego Akademii Muzycznej w Łodzi. Ze względu na swoje naukowe zainteresowania skupione wokół twórczości Karola Szymanowskiego pedagog nawiązał kontakt z towarzystwem muzycznym Szymanowskiego w Kropywnyckim w Ukrainie. Ponieważ stolica obwodu kirowohradzkiego zajmuje ważne miejsce w biografii polskiego kompozytora, odbył się tam jeden z koncertów w ramach Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego „Wielcy Twórcy”.
– Podczas festiwalu zagrałem recital w Filharmonii Obwodowej w Kropywnyckim. Przy okazji tego wydarzenia, dzień później poprowadziłem kursy w tamtejszym college'u muzycznym – mówi profesor. – Chociaż z naszego punktu widzenia trudno to zrozumieć, w Kropywnyckim alarmy bombowe są częścią codzienności. Dochodzi do nich nawet 2-3 razy dziennie, o różnych porach. Sam recital w filharmonii odbywał się w poczuciu gotowości, że jeśli zawyją syreny, wszyscy będziemy musieli zejść do schronu.
Chociaż alarmy nie zakłóciły koncertu, kolejnego dnia przerwały naukę w czasie prowadzonych przez dziekana kursów mistrzowskich.
– Syreny zaskoczyły nas krótko po rozpoczęciu pracy z pierwszym uczniem. Szybko przenieśliśmy się do schronu pod budynkiem szkoły. Złożyło się tak, że w piwnicy stało pianino. Żeby nie tracić czasu, mimo nie najlepszego stanu instrumentu, postanowiliśmy z niego skorzystać i w ten sposób kontynuować zajęcia – opowiada profesor.
Recital i kursy odbyły się 15 i 16 października, czyli krótko po okresie wzmożonych ataków rosyjskich w Ukrainie, które były reakcją na wysadzenie Mostu Krymskiego. Od linii frontu miejscowość Kropywnycki dzieli około 150 km. Mimo obaw pedagog nie brał pod uwagę planu rezygnacji z wyjazdu.
Alarmy bombowe stały się elementem codzienności mieszkańców, ale wojna w oczywisty sposób odbiła się na życiu kulturalnym w Ukrainie.
– Wyjazd dał mi dużą satysfakcję. Miałem wrażenie, że publiczność czeka na takie powroty do normalności – w końcu od 24 lutego ludzie trwają tam w nieustannym napięciu – tłumaczy dziekan. – Odczułem też dużą poprawę relacji między krajami – reakcja na język i polskich obywateli jest bardzo żywa. Doświadczyłem bardzo przyjaznej atmosfery i w wielu rozmowach doceniano zaangażowanie Polaków w pomoc Ukrainie. To ważne w kontekście naszych nie najłatwiejszych relacji historycznych. Kursy na pewno zapamiętam do końca życia. Odbieram je jako niezwykłe doświadczenie.
Pedagog wyjechał do Ukrainy dzięki wsparciu Stowarzyszenia Pierwszorzędnych Inicjatyw.
CZYTAJ TAKŻE >>> Terapia przez malowanie. Łódzka artystka pojechała do Ukrainy z wyjątkową inicjatywą
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.