Manifestujący spotkali się w piątek na Pasażu Schillera. Mówili, że czują się oszukani i zostawieni samym sobie – od sprzedawców rząd odkupywał kwiaty i znicze. A co z nimi?
!reklama!
- W wakacje było trochę więcej imprez, wesel, ale tak naprawdę od marca nie mamy pracy – mówi jeden z protestujących, prowadzący agencję muzyczną. - Najlepiej byłoby w marcu zamknąć cały kraj na miesiąc, a nie wprowadzać częściowo obostrzeń, potem do nich wracać, znów ustalać coś innego. To działania po omacku. Najgorsze było otworzenie szkół, w których wiadomo, że dzieci dystansu nie zachowają - komentuje.
Tłumaczy, że ostatnia deską ratunku będzie rządowa pomoc z Tarczy. Jeśli pieniędzy nie uda się zdobyć, czeka go przekwalifikowanie.
- Staramy się przenosić nasze działania do Internetu, prowadzimy szkolenia online, ale to i tak kropla tego, co robiliśmy dotychczas – skomentowała Rose de Noir, artystka burleski.
Podczas manifestacji zgromadzeni domagali się przyznania świadczeń postojowych czy zamrożenia leasingów i kredytów.
W trakcie manifestacji protestujących wpierały uczestniczki Strajku Kobiet.
Od początku października zapadła decyzja o zamknięciu wszystkich klubów i dyskotek. Od soboty 7 listopada wyłączone z użytku zostały instytucje kultury.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.