Mały pojazd, duży problem. Gdzie w Łodzi parkować e-hulajnogi?

Sprawa podręcznych, elektrycznych pojazdów jakimi są e-hulajnogi, wcale do błahych nie należy. Od kilkunastu miesięcy trwa debata nad tym, na jakich zasadach ma odbywać się ruch tych jednośladów w mieście. Z jednej strony – e-hulajnogi są zbyt wolne i niedostatecznie chronią użytkowników w ruchu na drogach miasta. Z drugiej - prędkość powyżej 20 km/h, a taką rozwija większość tych pojazdów, może być bardzo niebezpieczna dla pieszych, którzy stykają się z użytkownikami hulajnóg na chodniku.

Tak było w przypadku kobiety potrąconej przez nastolatka na e-hulajnodze w Warszawie w maju tego roku, która w wyniku zderzenia trafiła do szpitala. Z kolei we Wrocławiu młody mężczyzna zmarł po zderzeniu z samochodem. Poruszał się oczywiście na elektrycznym jednośladzie.

Również w Łodzi wypadki z udziałem elektrycznych hulajnóg zdarzają się coraz częściej. Potwierdzają to lekarze dyżurujący na SORach łódzkich szpitali. Według nich problem narasta, a liczba poszkodowanych idzie już w dziesiątki.

Ale e-hulajnogi mogą stanowić zagrożenie nie tylko będąc w użyciu nieodpowiedzialnego kierowcy, ale także pozostawione w nieodpowiednim miejscu. Problem również jest coraz częściej podnoszony przez władze miast, które jednak nadal nie za bardzo wiedzą, co począć z porzuconymi pojazdami.

Obecnie część samorządów, w oczekiwaniu na przepisy regulujące kwestię e-hulajnóg, rekwiruje pozostawione w nieodpowiednich miejscach pojazdy. W świetle przepisów hulajnogi nadal są przedmiotem, nie pojazdem. Takie rozwiązanie funkcjonuje w Warszawie oraz Krakowie.

Czy w takim razie istnieje konieczność zbudowania miejsc dla hulajnóg w Łodzi? Miasto nie planuje stworzenia specjalnych stojaków dla tego typu pojazdów. Jak wyjaśnił Adam Wieczorek, wiceprezydent miasta w odpowiedzi na interpelację jednego z radnych,

“Miasto nie przewiduje obecnie wzrostu zagęszczenia urządzeń ograniczających szerokość chodnika.”

Jak łodzianie mają radzić sobie z parkowaniem e-hulajnogami? Urzędnicy proponują przypinać je do stojaków rowerowych. Propozycja wydaje się być odpowiednia: tworzenie kolejnej małej infrastruktury w przestrzeni miejskiej nie jest konieczne, skoro istnieje już kompatybilne rozwiązanie, mogące z powodzeniem posłużyć za miejsce parkowania e-hulajnóg. Pytanie jednak brzmi: czy istnieje mechanizm, który wymusi na użytkownikach zostawianie pojazdów przy stojakach?

Nikogo nie można zmusić, aby parkował e-hulajnogą w wyznaczonym miejscu. Wydaje się, że jedynym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie stacji wypożyczeni, tak jak ma to miejsce w przypadku systemu rowerów miejskich. Te z kolei powinni postawić operatorzy. Wiadomo, że wiąże się to z kosztami, więc raczej nie ma co liczyć na szybkie zmiany w tej sprawie. Tym bardziej, że samorządy już przygotowują się do wprowadzenia rozwiązań, które nałożą na przedsiębiorstwa oferujące wypożyczenie e-hulajnóg opłaty za zajmowanie pasa. Wszak pojazdy muszą się gdzieś podziać, a chodniki, jak wiadomo, nie są z gumy i dodatkowego miejsca nie zapewnią. Tym bardziej, że w polskich warunkach na ten szczególny kawałek przestrzeni polują także kierowcy aut, parkujący jak się da i ile się da na chodnikach.

Zbliża się sezon zimowy, a wraz z nim ruch elektrycznych jednośladów powinien znacząco spaść. Władze, nie tylko samorządowe, ale także i centralne, powinny dobrze wykorzystać ten czas, aby wprowadzić optymalne rozwiązania dla użytkowników i operatorów e-hulajnóg. Sądząc po już dużej popularności tego typu transportu oraz po coraz głośniej wyrażanych postulatach ograniczenia wjazdu samochodów do centrów miast, w najbliższej przyszłości mieszkańcy jeszcze mocniej powinni pokochać elektryczne hulajnogi.