Michał Kaźmierczak, TuŁódź: Magdo odeszłaś z łódzkiej telewizji blisko 5 lat temu…
Magdalena Michalak-Szwarc: dokładnie 4 i pół roku temu
MK: O Twoim odejściu z pracy było głośno. Wszyscy, łącznie ze mną traktowali je jako formę sprzeciwu wobec zmian, które wówczas zachodziły w telewizji publicznej.
MMSz: I tak dokładnie było. Z tygodnia na tydzień praca wyglądała coraz trudniej. Żądano od nas ujawniania pytań do zapraszanych gości – nie tematów, bo to jest oczywiste, tylko właśnie pytań, próbowano wywierać presję, by niektórych osób nie zapraszać na antenę, co za tym idzie nie dawać im prawa głosu – mowa tu przede wszystkim o przedstawicielach ówczesnej opozycji. To nie były standardy pracy, do których byłam przyzwyczajona i nie mogłam ich zaakceptować. W związku z tym odbierano mi możliwość prowadzenia programów. Wreszcie podjęłam decyzję, że nie mogę dłużej identyfikować się medium prowadzonym w taki sposób. Jestem dziennikarką – najważniejszymi cnotami tego zawodu są dla mnie uczciwość i rzetelność, wtedy w związku ze zmianami w mediach publicznych następował kryzys tych wartości.
MK: Spodziewałaś się, że kiedyś wrócisz jeszcze do TVP Łódź i to na stanowisko szefowej łódzkiego oddziału TVP?
MMSz: Nie odwiesiłam pracy dziennikarskiej na kołek, jeśli o to Ci chodzi. Dalej pracowałam jako prowadząca różne wydarzenia i spotkania, zarówno dla prywatnych przedsiębiorców, jak i samorządów. Jednak przyznaję, że gdy po ostatnich wyborach parlamentarnych moje nazwisko pojawiło się w jednej z łódzkich gazet w kontekście osoby, która mogłaby piastować stanowisko dyrektora TVP Łódź, zrobiło mi się bardzo miło. Gdy zadzwonił telefon i dostałam propozycję współworzenia nowej telewizji, poczułam że doceniono moje kompetencje. Wiem, że przede mną i ludźmi, którzy będą tworzyli nowy rozdział w historii Telewizji Łódź, będzie dużo pracy. Damy jednak z siebie wszystko.
,
MK: Skoro już jesteśmy przy ludziach - planujesz szybkie zmiany? Będą wypowiedzenia?
MMSz: Nie jestem od tego, by przeprowadzać czystki, jeśli o to pytasz. Moim zadaniem jest przywrócenie standardów pracy dziennikarskiej z rzetelnością na czele. Jeśli ktoś będzie wykazywał się dziennikarską rzetelnością, uczciwością, które chcę przywrócić - nie powinien mieć problemów z zachowaniem miejsca w składzie. Jeśli ktoś nie będzie potrafił zaakceptować tych standardów, nasze drogi się rozejdą. Na pewno ważna dla mnie będzie jakość pracy danej osoby w TVP w ostatnich latach.
MK: A czy telewizję będzie stać na utrzymanie wszystkich? Jedną z deklaracji obecnego rządu było wstrzymanie finansowania dla publicznych mediów z publicznych środków. 3 mld złotych, wpisane w budżet przez Prawo i Sprawiedliwość właśnie z niego wypadły…
MMSz: Na pewno nie uda się utrzymać wszystkich na stanowiskach. Na razie jednak muszę zapoznać się z tym, jak ludzie pracują i jakie mają podejście do swoich zadań. To może trochę potrwać, bo w czasie mojej nieobecności zatrudniono wiele nowych osób. Nie mniej na pewno będziemy też walczyć o dodatkowy budżet. Jestem już po kilku rozmowach z partnerami, którzy mogliby zająć się finansowaniem stacji na zasadach komercyjnych. Jestem też po spotkaniu z zespołem biura reklamy i wiem, że są przedsiębiorcy zainteresowani współpracą reklamową. Jeśli będziemy działać zgodnie ze standardami i rozwijać się. Jestem przekonana, że wraz z odzyskaniem rzetelności przez stację, liczba reklamodawców będzie się zwiększać. To z kolei spowoduje dalszy rozwój.
MK: Po Twojej nominacji na pełniącą obowiązki dyrektorki łódzkiego oddziału TVP w mediach społecznościowych zrobiła się prawdziwa burza. Nie pamiętam, by jakikolwiek szef urzędujący w gmachu przy ul. Narutowicza otrzymał tyle gratulacji…
MMSz: To było dla mnie – z jednej strony ogromne zaskoczenie – z drugiej ogromna przyjemność. Pamiętam, że we wtorek, tuż po nominacji siedziałam przed komputerem do późnej nocy, starając się odpowiedzieć na wszystkie sygnały sympatii i gratulacje. Chyba mi się nie udało, więc przepraszam tych, których pominęłam, ale korzystając z okazji – wszystkim serdecznie dziękuję!
MK: Jak więc będą wyglądały zmiany w telewizji pod twoim zarządem? Czego mogą spodziewać się mieszkańcy?
MMSz: Na tę chwilę jest zbyt wcześnie, aby mówić o szczegółach. Muszę dokładnie poznać sytuację finansową ośrodka i aktualny potencjał. Potrzebujemy czasu, by ocenić, co nadaje się do kontynuacji, a co nie. Na pewno położymy nacisk na dywersyfikację przekazu z naciskiem na Internet. Jako telewizja musimy coraz docierać do coraz większej grupy osób, poszerzać grono naszych widzów, którzy nie mają telewizorów – pomoże tu na pewno rozwijanie serwisów internetowych. Zależy nam również na docieraniu do młodszej części mieszkańców oraz ludzi z całego województwa. Mam już pomysły na nowe programy. Najważniejsze jednak, by nasze działania zaczęły znów jednoczyć ludzi, zamiast ich dzielić.
MK: Serdecznie tego Ci życzę i dziękuję za wywiad
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.