Do zdarzenia doszło w ubiegłym roku. 25 listopada matka 24–latka powiadomiła o jego zaginięciu. Od tego czasu trwały jego poszukiwania. Z relacji kobiety wynikało, że swojego syna widziała dwa dni wcześniej, kiedy to wrócił do domu nietrzeźwy i dlatego właśnie nie został przez nią wpuszczony.
!reklama!
Jak poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania, przełom nastąpił w połowie grudnia, kiedy to w studni na terenie posesji przy ul. Zgodnej w Łodzi, znaleziono ciało 24–latka. Sądowo–lekarska sekcja zwłok potwierdziła, że przyczyną śmierci mężczyzny były bardzo rozległe rany okolic czaszki i twarzoczaszki. Nie budziło wątpliwości, że doszło do zabójstwa.
Działania policji doprowadziły do zatrzymania 34–latka. Według śledczych, mężczyzna w okresie poprzedzającym zbrodnię przebywał w pustostanie znajdującym się w pobliżu studni, gdzie odnaleziono ciało. To właśnie na terenie pustostaniu doszło do zabójstwa. 34–latek był bezdomny, trudnił się zbieractwem. Kilkukrotnie zmieniał miejsca swojego pobytu. Mężczyzna w trakcie zatrzymania był pijany, miał 1,2 promila alkoholu w organizmie.
34–latka oskarżono również o popełnienie wcześniej dwóch innych przestępstw, w tym kradzieży z włamaniem, do której doszło we wrześniu 2017 roku w Łodzi oraz spowodowania w marcu 2017 roku obrażeń ciała u swojej konkubiny.
Podejrzany był już wcześniej karany m.in. za pobicie ze skutkiem śmiertelnym, spowodowanie obrażeń ciała i bezprawne pozbawienie wolności. Więzienie opuścił w 2015 roku. Teraz pozostaje w areszcie. Grozi mu dożywocie.
Źródło: PAP, Gazeta Wyborcza
Komentarze (0)