- To będzie moja trzecia wyprawa - mówi pan Damian. - Co roku spędzam w ten sposób urlop (śmiech). A tak na serio: lubię chodzić i stwierdziłem, że to dobry pomysł na pomoc dzieciom.
Piechur liczy, że jego akcja przełoży się na pieniężne wsparcie dla Julianki i Bartusia, wychowanków fundacji, którzy nie mówią, lecz porozumiewają się przy pomocy tzw. komunikacji alternatywnej: zdjęć i piktogramów. Potrzeba około 40 tys. zł na kolejne warsztaty i ćwiczenia.
Nie trenuje, a planuje
Damian Szymański nie przygotowuje się fizycznie do swojego wyzwania. Planuje jedynie trasę marszu i noclegi. Nie narzuca też sobie ograniczenia czasowego.
- Przez całe 800 kilometrów będę milczał - zapowiada. - Chcę w ten sposób pokazać, jak wiele osób, w tym dzieci, ma problemy z komunikowaniem się, i podkreślić, że są alternatywne sposoby porozumiewania.
Będzie wsparcie
Na Hel ze swoim kolegą pojadą m.in. Joanna Bobińska, prezes fundacji, Anna Karolak, dyrektor fundacyjnego Domu Dziecka, i Marta Libiszowska zajmująca się m.in. kontaktem z darczyńcami.
- Będziemy Damiana wspierać na starcie, ale razem z nim iść nie zamierzamy - śmieją się panie. - Cieszymy się, że ma tyle entuzjazmu i pozytywnego nastawienia, to właściwy człowiek na właściwym miejscu.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.