Piotrków Trybunalski: Na SOR trafił mężczyzna z kłódką na worku mosznowym
W czwartek 9 lutego na SOR Samodzielnego Szpitala Wojewódzkiego im. Mikołaja Kopernika w Piotrkowie Trybunalskim trafił mężczyzna w średnim wieku z kłódką na worku mosznowym.
"Podczas miłosnych igraszek para postanowiła zapiąć kłódkę na worku mosznowym. Podczas zdejmowania stalowych akcesoriów, kluczyk złamał się i nie dało się pozbyć kłódki" - podał portal piotrkowski24.pl.
Konieczna była pomoc strażaków.
- Zostaliśmy wezwani na SOR. Interwencja trwała około pół godziny. Nasze działania polegały na przecięciu kłódki nożycami do prętów - informuje mł. bryg. Wojciech Pawlikowski, oficer prasowy Komendanta Miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Piotrkowskie Trybunalskim.
W jakim stanie jest pacjent? O komentarz poprosiliśmy piotrkowski szpital. Ten jednak sprawy nie komentuje z uwagi na delikatny charakter sprawy.
Jak dodaje Wojciech Pawlikowski, nietypowe interwencje zdarzały się wcześniej.
- Takiej sytuacji jak ta z czwartku nie pamiętam, a służę 20 lat. Koledzy opowiadali mi, że podejmowali interwencję u mężczyzny, który miał nakrętkę na przyrodzeniu - dodaje Pawlikowski.
Pacjent z kłódką na przyrodzeniu był też w Kutnie
Adam Stępka, rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego przyznaje, że ratowników już nic nie jest w stanie zdziwić.
- Sytuacja z Piotrkowa to nie jest odosobniony przypadek. Parę lat temu w Kutnie mężczyzna przyłapał na zdradzie żonę. Kochankiem był jego własny brat. Para była pijana. Zdradzony mąż założył bratu kłódkę na przyrodzenie, gdy ten spał. Doprowadziło to do poważnego niedokrwienia - wyjaśnia Adam Stępka.
Jak wyjaśnia rzecznik pogotowia, do tego typu interwencji dochodzi zazwyczaj podczas imprez suto zakrapianych alkoholem. Wówczas ludzie są w stanie założyć się o najdziwniejsze rzeczy, a konsekwencje głupich zakładów" mogą być bardzo poważne dla zdrowia.
Więcej wiadomości z Piotrkowa znajdziesz na portalu https://trybunalski.pl/
- Podczas imprezy w łódzkim akademiku studenci zapakowali pijanego kolegę do kartonu, napisali, że to "misja na Marsa" i wyrzucili przez okno z drugiego piętra. Gdy na miejsce przyjechały służby, przygotowany był już kolejny karton z napisem "ratunkowa misja na Marsa". Mężczyzna, którego wyrzucono w kartonie na szczęście przeżył - opowiada Adam Stępka.
Inne sytuacje to poparzone stopy, zwykle podczas wakacyjnych ognisk. Zakłady o przejście po rozżarzonym węglu nie są niestety rzadkością. Tak jak skakanie przez ogień pod wpływem alkoholu. Ratownicy medyczni z WSRM w Łodzi niejednokrotnie interweniowali też w przypadku ciał obcych w organizmie. O pomoc poprosił ich pacjent z guzikiem w cewce moczowej. Była też sytuacja, że ktoś zagipsował sobie odbyt. Miał to być performance artysty. Gips stężał, mężczyznę zaczął boleć brzuch i wylądował w szpitalu.
- Konsekwencje głupich żartów mogą być naprawdę poważne dla zdrowia - podsumowuje Adam Stępka.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.