Zakażenie Covid-19 przebiega różnie u różnych pacjentów. Inne są również powikłania, jakie wirus po sobie pozostawia.
!reklama!
Płuca wielu pacjentów w badaniu obrazowym nie pozostawiają złudzeń co do przebytej infekcji – już na pierwszy rzut oka widać w nich trwałe zmiany.
- Mamy jednak trzecią, niepokojącą grupę chorych, którzy chociaż przechorowali COVID-19 i możemy ich nazwać ozdrowieńcami, wcale zdrowi nie są. Mają potężne problemy z oddychaniem i trwale uszkodzone płuca - mówi dr Sebastian Słomka, prowadzący oddział dla zakażonych koronawirusem w szpitalu Barlickiego.
Wiele statystyk wykazuje, że około 15 procent pacjentów po przebytej infekcji, z negatywnym wynikiem testu na covid, ze względu powikłania nie może powrócić do domu. Niektórzy z nich od razu kierowani są na oddziały pulmunologiczne. W skrajnych przypadkach zmuszeni są korzystać z tlenoterapii.
Ze względu na duży procent pacjentów potrzebujących dalszego leczenia, w szpitalu im. Barlickiego są plany stworzenia oddziału pocovidowego, gdzie zostanie im zapewniona opieka pulmunologów.
Niepokojącym zjawiskiem są silne duszności u tych, którzy zakażenie koronawirusem przeszli łagodnie, w warunkach domowych. To te osoby bardzo często trafiają do szpitala z trudnościami z oddychaniem.
- Nie są już zakażeni, nie wymagają typowego leczenia dla chorych z koronawirusem. Mają za to płuca pełne zwłóknień, które są wynikiem stanu zapalnego, jaki przeszli. Na zdjęciu rentgenowskim wygląd płuc przypomina kostkę brukową. To blizny. Nie znikną. – mówi dr. Słomka.
Lekarze POZ również przyznają, że trafiający do przychodni ozdrowieńcy wcale nie są zdrowi. Choć nie są już zakażeni, zdewastowane w wyniku choroby płuca nie pozwalają w normalnym funkcjonowaniu.
Źródło: Gazeta Wyborcza