Listonosz z własnym autem
W łódzkich urzędach pocztowych brakuje wszystkiego. Remontów nie było od dawna. Komputery się zawieszają. Panie z okienka przynoszą do pracy własne myszki, bo gdy któraś zepsuje się, nie ma za co kupić nowej.Jeszcze gorzej mają pocztowcy z mniejszych miejscowości. Listonoszka spod Zgierza, która rozwozi pocztę po okolicznych wsiach, wiele dni jeździła prywatnym samochodem, ponieważ służbowy się zepsuł. Pod koniec kwietnia woziła w aucie flagi Polski, a w maju wręczała adresatom pamiątki komunijne. Placówki muszą bowiem realizować narzucone odgórnie plany sprzedaży, żeby mieć z czego opłacać czynsz.
Urzędy skracają godziny pracy, klienci narzekają, a nadziei ani widu ani słychu.
Ile osób zostanie zwolnionych?
Dyrekcja Poczty Polskiej widzi problemy zupełnie inaczej niż pracownicy.
– Żadne zwolnienia nie są planowane. Spółka znalazła się w złej sytuacji finansowej wskutek wieloletnich zaniedbań. Aby uratować Pocztę Polską, trzeba było ograniczyć zatrudnienie. Dotychczas koszty pracownicze stanowiły aż 65 proc. wydatków. Dlatego jednym z elementów Planu Transformacji stał się Program Dobrowolnych Odejść. Od listopada 2024 r. do końca lutego 2025 r. w wyniku dwóch procesów – PDO i naturalnych odejść (np. na emeryturę) – stan zatrudnienia zmniejszył się o 6,3 tys. osób i wynosi obecnie ok. 51,6 tys. pracowników
– skomentowało sytuację biuro prasowe Poczty Polskiej.
90 proc. osób przyjęło ofertę programu osłonowego. Poza odprawą wynikającą z ustawy, każdy, kto zdecydował się odejść, dostał rekompensatę, której wysokość stanowi 9-krotność miesięcznego wynagrodzenia zasadniczego (jeśli była wypłacana co miesiąc) lub równowartość 5-krotności wynagrodzenia zasadniczego, jeśli wypłacono ją jednorazowo.
Dyrekcja uważa, że ma czyste sumienie, jednak pracownicy są innego zdania. Podnoszą, że po wypowiedzeniu układu zbiorowego pracy stracili „trzynastki”, nagrody jubileuszowe, a nawet medale za wieloletnią służbę. Zmienił się też system pracy. Do niedawna, jeśli listonosz uwinął się z pracą wcześniej, mógł iść do domu. Teraz musi wrócić do urzędu, by zapakować do torby ulotki albo kolejne listy i ruszyć w następny rejon.
Program dobrowolnych odejść to fikcja
– Zmiany są konieczne, owszem. Ale należałoby zacząć od modernizacji technologicznej, a nie od pozbywania się ludzi. Program tzw. dobrowolnych odejść to fikcja. Tak naprawdę to przymus, bo jeżeli pracownik nie skorzysta, zostanie zwolniony w ramach zwolnień grupowych. Powinno się zacząć od redukcji w administracji centralnej, a nie od ludzi, którzy na co dzień obsługują klientów. Trzeba zrozumieć, że jeśli człowiekowi da się koparkę, będzie kopał szybciej niż dwie osoby z łopatą. Teraz na poczcie sytuacja wygląda tak, że zabiera się jednego człowieka z łopatą, a temu, który został, każe się kopać za dwóch
– kwituje Marcin Gallo, wiceprzewodniczący Organizacji Międzyzakładowej NSZZ Solidarność Pracowników Poczty Polskiej.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.