reklama
reklama

Przyjechała z Krakowa do Łodzi na rowerze w grudniową noc

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Łódź Nakręcona Kręceniem, czyli Dorota zwiedza świat na rowerze. Dorota to fenomen – samotnie przejechała na rowerze ponad 40 krajów, pokonując dziesiątki tysięcy kilometrów. Przejechała wzdłuż linii frontu w Donbasie, w zimową noc jechała przez Sierra Nevada, czy podróżowała latem w 40-stopniowym upale przez Maroko. Tym razem za cel swojej podróży wybrała Łódź i przejechała 238 km na rowerze z Krakowa do Łodzi.
reklama

Wycieczka rowerowa w grudniu

Nakręcona Kręceniem zwiedza świat na rowerze. Przejechała Kair czy Abchazję na rowerze. Na jej blogu zamiast wykadrowanych zdjęć z nałożonymi filtrami można znaleźć treści tworzone z autentyczną antropologiczną ciekawością świata, ludzi i miejsc. Tym razem również chciała wybrać za cel swojej podróży jakieś wyjątkowe miejsce więc padło na Łódź.

- Plany były zgoła inne. Zagraniczne ponieważ wpadł tydzień wolnego. Albo ciepły zachód, albo zimny wschód. Miałam jednak problemy z rowerem które rozwiązały się dopiero w ostatnim momencie. Nie było czasu do organizowania większej podróży więc wybór padł na Łódź. Kiedy zmrok zapadł na dobre, ruszyłam w tę podróż z polskim rapem w słuchawkach - pisze Dorota.

Słuchając polskich raperów Dorota przemierzała w nocy Polskę. Dzięki temu, jak sama mówi nie czuła się w tej podróży samotna.

- Jakie to było piękne! Puste drogi, puste miasteczka, tylko moje serce pełne emocji, a głowa pełna myśli. O życiu, o mnie, o wszystkim. Sama? Nie do końca... Towarzyszyli mi polscy raperzy, którzy jeszcze mocniej podsycali tę refleksyjność, oderwanie od świata kiedy "mknęłam" przez Polskę w zimową noc - kontynuuje Dorota.

Nawet o 4 w nocy spotkała jednak w Radomsku ludzi. Największym problemem dla rowerzysty podróżującego w nocy są kierowcy, którzy oślepiają długimi światłami.

- "Ale mnie pan wystraszył!" - tak odpowiadam na "Dzień dobry" o 4 rano, gdzieś na przystanku tuż przed Radomskiem podczas przerwy na picie i jedzenie. No bo kompletnie zapomniałam, że na świecie istnieją również inni ludzie! Teraz o tym już nie zapomnę. Kierowcy chamsko oślepiający mnie długimi światłami mi na to nie pozwolą - mówi Dorota.

Ostatnim miastem, przez które Nakręcona Kręceniem przejeżdżała po drodze do Łodzi były Pabianice.

- Ostatnia prosta: Pabianice. Zanim oficjalnie wjadę do Łodzi to ogarnia mnie wzruszenie, gdy patrzę na mural poświęcony więzi ojca z córką i myślę o moim Tacie, który zrobił dobrą robotę przez 19 lat mojego życia, a na te następne dał siłę i "narzędzia" - mówi Dorota.

Samotna wycieczka na rowerze to spotkanie człowieka z samym sobą. Szczególnie w mroźny grudniowy dzień. 

- Cała ta droga to było takie cudowne spotkanie z samą sobą. Nie było tu nic z brawury ani popisów. W końcu nie takie dystanse robiłam, nie w takim zimnie. Ale teraz to najbardziej chcę się spotkać z gorącą herbatą bo palce straciły czucie. Nawet drogi do hostelu nie ogarnę, gdyż ekran smartfona nie reaguje na moje opuszki..W Łodzi zamiast iść spać poszłam na spacer świąteczną Piotrkowską, którego zwieńczeniem jest grzaniec w restauracji o jakże adekwatnej nazwie Bicykl - mówi Nakręcona Kręceniem.

Swoje zwiedzanie Łodzi kontynuuje już bez roweru. 

- Bez roweru ruszam w łódzki świat. Najpierw Piotrkowska. Potem Muzeum Kinematografii, z którego wychodzę pełna inspiracji. Następnie zaciekawia mnie wystawa "Miasto Moda Maszyna" w Centralnym Muzeum Włókiennictwa - mówi Nakręcona Kręceniem.

Ostatnim przystankiem na trasie Doroty jest Stacja Radegast skąd wywożono ludzi do obozów zagłady. Pociąg powrotny do Krakowa odjeżdża ze Zgierza.

- W Zgierzu idę na kawę chcąc na spokojnie kupić bilet. Nie ma opcji z rowerem! Pędzę na dworzec z nadzieją, iż w kasie jakoś się dogadam. Nie ma kasy! W nerwach czekam około 30 minut z nadzieją, że dogadam się z konduktorem. Pociąg przyjeżdża ciut opóźniony, a ja z rowerem biegnę poprzez peron do pani konduktor - tłumaczy Nakręcona Kręceniem.

Okazało się, że w pociągu nie było miejsc, ale na szczęście udało jej się kupić bilet. Dorota mogła wrócić do Krakowa rowerem, ale obawiała się, że nie da rady zrobić trasy w jedne dzień a jej czas w naszym mieście dobiegał końca. 

Wyczyny Doroty są niezwykłe, może jeszcze wpadnie do naszego miasta, ponieważ jest naprawdę jeszcze wiele ciekawych miejsc do zwiedzania na rowerze. 

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Łodzi i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama
reklama