Po ponad dwóch latach życia w Łodzi wciąż mam problem z oceną słynnego twierdzenia pana Bogusława. Wiadomo – dwa lata to niewiele, ale czasem spojrzenie z zewnątrz pozwala trzeźwiej ocenić sytuację. Z jednej strony kusi, żeby przyznać mu rację - Łódź ma swoje rejony, gdzie rzeczywiście z opisywania tej brzydoty można zrobić doktorat. Ale z drugiej – Łódź ze swoją bezwstydną obfitością architektonicznego piękna potrafi powalić na kolana.
Kiedy już przełknie się gorzką pigułkę powierzchowności miasta, kiedy z wyrozumiałą miną zaakceptuje się dziurawe drogi, przedłużające się remonty i obdrapane sąsiedztwo i kiedy w końcu da nam spokój dysonans poznawczy dopadający nas za każdym razem, kiedy odwiedzamy inne miasta, wtedy w człowieku zostaje tylko nadzieja. Nadzieja wspierana przez, nie ma co ukrywać, całkiem intensywne prace rewitalizacyjne, które odmieniają oblicze miasta. Nadzieja, która każe zacisnąć zęby stojąc w korku albo siedząc w uziemionym tramwaju, bo nagle zabrakło napięcia w sieci trakcyjnej. Nadzieja na to, że Łódź już niedługo będzie piękna.
Na chwilę obecną najpiękniejsze w tym mieście jest to, że jeszcze nie powiedziało ono ostatniego słowa.
Łódź nie stoi już w kolejce po prestiż obok Sosnowca i Radomia, ale powoli dobija się do salonu, gdzie czeka już Warszawa, Kraków, Wrocław i Poznań. Wiadomo, że jeszcze trochę trzeba poczekać w tej kolejce, jeszcze parę lat musi minąć, żeby miasto mogło głęboko odetchnąć zrewitalizowaną piersią i wtedy się okaże na co tak naprawdę stać miasto kamienic.
Problem z Łodzią jest taki, że brakuje jej kilku rzeczy, kilku atrybutów które dałyby jej silniejszą pozycję na krajowej arenie, gdzie miasta walczą o pieniądze, prestiż i zagranicznych turystów.
Łódzka triada braków
Po pierwsze – zadbana i tętniąca życiem starówka. Oczywiście nie jest to “winą” Łodzi, że takowej nie posiada. Intensywny rozwój miasta przypadający na XIX wiek nie pozwolił na stworzenie takiego miejsca, z prozaicznej przyczyny - było już za późno. Łódź jako miasto industrialne było tworzone zgodnie z innymi zasadami niż średniowieczne grody, gdzie wytyczano rynki i stawiano ratusze. Budowana praktycznie od zera (nie bójmy się tego stwierdzenia – przed rewolucją przemysłową Łódź praktycznie rzecz biorąc była wsią, sporą ale jednak wsią) została ukształtowana jak gigantyczna fabryka mająca optymalizować procesy pracy oraz maksymalizować zyski fabrykantów. Oczywiście stolica regionu może się pochwalić wspaniałą architekturą kamienic i pałaców przemysłowych potentatów, ale brak historycznego centrum miasta rzutuje na potencjał turystyczny Łodzi.Po drugie - wieżowce. To chyba jedna z największych bolączek łodzian, zadra noszona w sercu i ich niespełniony sen. Łodzianie chcą wysokościowców z prawdziwego zdarzenia. Drapaczy chmur, które świadczyłyby o prestiżu i bogactwie miasta. By przekonać się, że tak jest wystarczy wejść na pierwsze z brzegu forum i poczytać komentarze pod każdą nową inwestycją w Łodzi. Dyskusja zawsze schodzi na nieobecność w mieście naprawdę wysokich budynków. Oficjalnie nie buduje się takich, bo nie pozwala na to Plan Zagospodarowania Przestrzennego. Jedni mówią, że dlatego, aby nie przeszkadzać samolotom; inni, że bardziej opłaca się wyburzyć starą, zaniedbaną kamienicę niż budować wieżowiec. Tak czy inaczej w Łodzi takich budynków brakuje.
Po trzecie – sprawna komunikacja miejska. Dlaczego sprawa “łódzkiego metra” tak rozpala wyobraźnię mieszkańców? Bo daje nadzieję, że w końcu będzie można sprawnie i szybko podróżować po mieście. Sprawa prestiżu jest na drugim miejscu. Nie oszukujmy się - po Łodzi podróżuje się fatalnie. O ile komunikacja autobusowa jeszcze jakoś daje radę, o tyle tramwaje to prawdziwa zmora łodzian. Stary, psujący się tabor, częste awarie i równie częste spóźnienia - to wszystko codzienność na łódzkich torowiskach. Jeśli Łódź chce aspirować do roli metropolii musi znacząco poprawić jakość komunikacji miejskiej.
Oczywiście na pierwszą kwestię Łódź nie ma już wpływu. Na pozostałe dwie – jak najbardziej.
Czego chce Łódź?
Pozostaje jeszcze jedno zasadnicze pytanie, które musi paść w tym tekście: czy Łódź chce być drugą Warszawą? Naturalnie odpowiadając na nie, trzeba pominąć fakt, że jako stolica, Warszawa ma już na starcie przewagę obecności władz centralnych oraz wszystkich urzędów na swoim terenie.Pytanie więc: czy Łódź chce? A może powinno raczej brzmieć: czego powinna chcieć?
Łódź jest miastem innym niż wszystkie. Kto tego nie widzi, musi być ślepy. Unikalna historia, mocno naznaczona industrialnym sznytem czyni z Łodzi ewenement na skalę kraju. Owszem, są w Polsce miasta, które również podążały podobną ścieżką rozwoju. Ale nie są tak duże. I nie są tak dobrze położone na mapie kraju.
Co sprawia, że niektóre miasta podobają się nam bardziej, a niektóre mniej? Zaryzykuję twierdzenie, że podobają nam się te, które potrafią łączyć przeszłość z przyszłością. W których można zarówno zgubić się w urokliwych uliczkach, pośród zabytkowych kamienic, jak również odwiedzić nowoczesne, interaktywne muzeum czy podziwiać panoramę miasta z tarasu wysokiego wieżowca. Miasto musi dążyć do nowoczesności, wpisywać się w światowe trendy i testować nowe rozwiązania - inaczej przestanie być miastem. Ale również musi dbać o swoje dziedzictwo, chronić je i chwalić się nim. Jak to najlepiej zobrazować? Miasto musi być jak angielski pub - wchodząc do niego, wiesz że na ścianie zobaczysz wielki, płaski telewizor, z głośników pod sufitem popłynie najnowszy radiowy hit, a ty bez problemu połączysz się z tutejszym wi-fi i wrzucisz zdjęcia na Insta. Ale równocześnie masz świadomość, że te mury, ta drewniana witryna pamięta czasy królowej Wiktorii. Mix starego z nowym. I taka też musi być Łódź.
Dlaczego Łódź ma przewagę nad Warszawą? W stolicy ze świecą szukać tak wspaniałych kamienic, pałaców, nie mówiąc już o przestrzeniach postindustrialnych. OFF Piotrkowska to miejsce, którego stolica może nam zazdrościć. A o Księżym Młynie nie ma nawet co marzyć. Łódź jest drugim pod względem ilości terenów zielonych miastem w Polsce. Mamy dobre uczelnie wyższe i położenie w centrum kraju. Niedługo Łódź stanie się jednym z najważniejszych punktów na kolejowej mapie Polski. To wszystko jest nasze.
Łódź może i powinna być sobą, bo ma, wbrew temu co niektórzy twierdzą, ogromny potencjał. Zupełnie inną kwestią jest to jak go wykorzystuje.
Jeśli Łódź ma być prawdziwą metropolią, miastem godnym prawie 700 tys. mieszkańców, to musi przede wszystkim poprawić jakość życia ludzi tutaj pracujących i żyjących. Musi pokazać, że oprócz jednorożca ma do zaoferowania znacznie więcej - siłę do stworzenia miejsca tętniącego życiem o każdej porze dnia i nocy. Łódź może być cudem, za to nigdy nie będzie Wiedniem, Pragą czy Paryżem. Nawet Warszawą nie będzie. Będzie sobą - miastem z unikalną historią i unikalną przyszłością. Trzeba mieć nadzieję, że tę przyszłość zbuduje lepiej niż nawierzchnię na Jaracza.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.