reklama
reklama

Symulator wojny. Recenzja filmu 1917 w reżyserii Sama Mendesa 

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Symulator wojny. Recenzja filmu 1917 w reżyserii Sama Mendesa  - Zdjęcie główne

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Łódź Piękny, nieco sielankowy pejzaż zaburzają brudne, podniszczone brytyjskie mundury. Razem z nimi, ramię w ramię, zostaniemy zaprowadzeni w sam środek koszmaru. Dowiemy się jak niewiele jest warte ludzkie życie w obliczu wojny i jakie znaczenie mają w piekle ideały. Film sprawia, że krew zaczyna szybciej krążyć i bynajmniej nie jest to przyjemne poruszenie. 
reklama

1917 składa się z bardzo długich ujęć, a cięcia pomiędzy nimi są zupełnie niezauważalne. Dzięki temu od samego początku towarzyszymy bohaterom w wędrówce będąc bezpośrednio przy nich, niemal w realnym czasie. Wcielamy się w trzeciego żołnierza, a szeregowi Schofield i Blake prowadzą nas przez okopy. Uczestniczymy w niebezpiecznej misji przeprawienia się przez linię wroga oraz dostarczenia wiadomości, która pozwoli uchronić inny oddział brytyjskich wojaków przed pułapką. Ten sposób opowiadania (w jednym ujęciu) tylko na początku stanowi dla widza atrakcyjny trik formalny. Z każdym kolejnym krokiem pary bohaterów nieprzerwany ciąg wydarzeń staje się ciężarem, angażuje zbyt mocno i nie pozwala się uwolnić. Ciągły bieg kamery powoduje bezdech. Pomimo przyspieszonego krążenia zapominamy o tym co wokół, opowieść pochłania bez reszty. Piękne plenery przeplatają się z koszmarnymi stertami zwłok, setkami szczurów i kilometrami drutu kolczastego. Te zmiany przestrzeni (spójne ze zmianami nastrojów bohaterów) wywołują nieodparte pragnienie, żeby to wszystko się już skończyło. Dają też złudną nadzieję, że wojna może skończyć się dobrze. Dzięki takiej perspektywie doskonale czytamy emocje młodych mężczyzn w mundurach.  

Operatorska wirtuozeria Rogera Deakinsa znakomicie układa się z muzyką Thomasa Newmana. Scenariusz zaskoczy niejednokrotnie nawet wytrawnych widzów kina wojennego. A wielbiciele estetycznych wrażeń zachwycą się tą kolekcją imponujących obrazów. Synchronizacja aktorów, setek statystów, ruchów kamery, eksplozji oraz pozostałych pionów zaangażowanych na planie to misterna praca choreograficzna. Wielkie wyzwanie dla aktorów oraz operatorów, którym nie pozostawiono miejsca na duble. Scenografia oraz plenery zostały stworzone na podstawie makiet, za pomocą których zaplanowano każdy ruch w przestrzeni. Niewątpliwie 1917 to obraz wyjątkowy zarówno w warstwie formalnej i fabularnej, ogromna praca i zaangażowanie talentów kina w hołdzie dla historii. 

Być może znajdzie się widz, który wytknie kilka naiwnych punktów. Przyczepi się do tego, że zdjęcia schowane w kieszeni doszczętnie przemoczonego munduru są nieskazitelne. Do wieńczącej film klamry z samotnym drzewem. Do samolotu, który spada dokładnie tam, gdzie się spodziewamy, a może do sceny z niemowlęciem w ruinach. Naiwność ta ma jednak swój sens, dzięki niej czytamy puentę tej opowieści. Opowieści o ideałach, które w obliczu wojny nie znaczą nic, o ludziach wrzuconych w wojenny koszmar, których śmierć to statystyka. A co najważniejsze o tym, że to co ma dla nas wielką wartość staje się niczym w szerszej perspektywie. Jesteśmy przecież pyłkiem we wszechświecie, czyż nie? Naiwność ta jest zatem nam bliższa niż się wydaje, być może niewygodna, ale wielce romantyczna. 

Film 1917 to nie tylko doskonała lekcja historii i filozofii, ale również przyspieszony kurs kinowego savoir-vivre’u. Chyba nie było na sali śmiałka, który pochłaniałby popcorn grzęznąc wraz z bohaterami po kolana w błocie, pośród martwych koni, spuchniętych, porozrywanych ciał, sączących się ran oraz wielu innych obrazów, których przez litość nie przytoczę. 

Dramatyczny finał niestety nie pozwoli na dyskretne ocieranie łez. Ogromny jasny ekran obnaża wszystkie twarze i wszystkie skrywane wzruszenia. Być może ma to jakiś walor jednoczący rozemocjonowaną widownię? Wychodząc z kina czujemy ulgę, że dla nas wojna się skończyła, ale też ogromny ciężar refleksji dotyczącej konfliktów zbrojnych trwających dziś w różnych częściach świata.  Ile osób właśnie teraz tkwi w sytuacji bez wyjścia?

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Łodzi i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama