Szkoła Salezjańska w Łodzi. Dziewczynki i chłopcy uczą się osobno
Patronem placówki jest św. Jan Bosko, urodzony we Włoszech założyciel Salezjanów. Twórca zakonu jest również pomysłodawcą stosowanego w szkole tzw. systemu prewencyjnego, kładącego nacisk na rozumienie potrzeb i problemów ucznia oraz zapewnienie mu bezpieczeństwa i wszechstronnego rozwoju.Funkcjonowanie tradycyjnych szkół publicznych oraz szkoły salezjańskiej różni się w wielu aspektach, takich jak zwoływanie codziennych apeli czy rozpoczynanie dnia od porannej gimnastyki. Szczególną uwagę zwraca fakt prowadzenia w placówce kształcenia zróżnicowanego, czyli systemu osobnej edukacji dla dziewczynek i chłopców na poziomie szkoły podstawowej.
Szkoła Salezjańska w Łodzi. „Chodzi o to, by młodego, dorastającego człowieka najpierw zintegrować w zakresie własnej płciowości”
Lekcje w szkole realizowane są w klasach męskich i żeńskich. Dziewczęta i chłopcy wspólnie uczestniczą w zajęciach językowych, pozalekcyjnych oraz wycieczkach, razem mogą spędzać czas podczas przerw.- O edukacji zróżnicowanej myślałem już od wielu lat. Moją inspiratorką w tym zakresie jest pani dr Wanda Półtawska, z którą poznałem się przed laty. Zawsze uważała, że edukacja powinna funkcjonować z rozróżnieniem płci, ponieważ za tym idą inne potrzeby, zainteresowania, a w związku z tym konieczność zastosowania różnych metod wychowawczych i dydaktycznych. Oczywiście potwierdzenia moich doświadczeń i obserwacji z życia codziennego szukałem również w nauce. Potwierdziło się, że inaczej funkcjonują dziewczynki, inaczej chłopcy, szczególnie w okresie dorastania. Chodzi o to, by młodego, dorastającego człowieka najpierw zintegrować w zakresie jego płciowości – żeby dziewczynka rozumiała, że jest dziewczynką i przygotowuje się do bycia kobietą. To samo dotyczy chłopców – tłumaczy ks. Julian Dzierżak, dyrektor Zespołu Szkół Salezjańskich w Łodzi.
Szkołę podstawową, w której osobno kształcą się dziewczynki i chłopcy, zdecydowano się powołać w 2017 roku, równocześnie z reformą edukacji polegającą na likwidacji gimnazjów i wydłużeniu szkoły podstawowej z sześciu do ośmiu klas.
- Również w gimnazjum podejmowałem próby powołania klas z kształceniem zróżnicowanym, jednak nie przyniosło to efektu. Dzieci, ale przede wszystkim rodzice, nie rozumieli sensu tego systemu. Myślę, że w atmosferze nadużyć w sferze seksualnej, a także wszelkich dewiacji ludzie bali się tego pomysłu – dodaje dyrektor.
Dyrektor podkreśla, że w ostatnim gimnazjalnym roczniku w szkole udało się stworzyć klasę składającą się wyłącznie z dziewcząt. Jak twierdzi, była to klasa wyjątkowo ambitna i zgrana.
- Dzieci w takich grupach mogą uczyć się pewnych zachowań, manier – bycia męskim czy bycia dziewczynką. Jeśli mamy grupy jednorodne, to możemy łatwiej przekazać wiedzę np. na temat tego, co znaczy bycie gentlemanem. Myślę też, że ważną kwestią jest to, by uczyć dziewczynki noszenia spódniczki czy sukieneczki. Znacznie łatwiej jest o tym mówić w grupie jednorodnej – przekonuje dyrektor.
Szkoła Salezjańska w Łodzi. Co na temat systemu mówią rodzice?
Rodzic, z którym udało się nam porozmawiać, uważa, że dzięki klasom męskim i żeńskim możliwe jest dostosowanie planu i przebiegu zajęć do aktywności chłopców i dziewczynek.- Osobiście mam doświadczenie tylko z klas I-III szkoły podstawowej, ale widzę pewne dobre efekty. Chłopcy są bardziej ruchliwi a dziewczynki w większości bardziej stonowane, i cechy te mają przełożenie na zajęcia, które mają w szkole. Dlatego też chłopcy mają więcej wf-u, więcej przebywają na świeżym powietrzu, w ruchu – mówi pan Bartłomiej, jeden z rodziców, którego syn uczęszcza do męskiej klasy szkoły podstawowej u Salezjanów.
Nasz rozmówca podkreśla, że chłopcy dużo się uczyli, ale równocześnie trzy pierwsze lata szkoły podstawowej postrzega jako rodzaj przedłużonego przedszkola.
- Praktycznie od 14:00 do odbioru przez rodzica, wszyscy chłopcy w ładną pogodę są na boisku lub, gdy pogoda na to nie pozwala, w sali gimnastycznej. Przeważnie w tym czasie dziewczynki mają zajęcia manualne w swoich salach – wycinają, rysują, kleją, a nawet szydełkują – wyjaśnia rodzic.
Z rozmowy z ks. dyrektorem Julianem Dzierżakiem dowiedzieliśmy się, że zajęcia realizujące podstawę programową w większości prowadzone są przez kobiety, gdyż generalnie więcej kobiet niż mężczyzn prowadzi lekcje nauczania początkowego. Dodał, że aby chłopcy mogli czerpać z męskich wzorców, szkoła zapewnia nauczyciela-mężczyznę, który w takich klasach prowadzi zajęcia popołudniowe (odpowiednik świetlicy w tradycyjnych szkołach).
Edukacja jednopłciowa. „Przypomnijmy, że płeć nie decyduje o temperamencie, talentach i umiejętnościach”
System klas męskich i żeńskich funkcjonował w początkach szkolnictwa, kiedy obowiązkowa edukacja była dopiero wprowadzana. Dziś kształcenie zróżnicowane działa tylko w pojedynczych placówka w Polsce i za granicą. Władze szkoły salezjańskiej uważają jednak, że w klasach jednorodnych uczniowie chętniej podejmują wyzwania, osiągają lepsze wyniki i łatwiej wyrażają własne zdanie.- Zachowanie dzieci w klasach I-III podyktowane jest czynnikami osobowościowymi – są dzieci naturalnie bardziej otwarte lub bardziej lękowe czy zamknięte. Dopiero w późniejszych klasach przychodzi taki moment, kiedy dziewczynki wstydzą się jakiś zachowań w obecności chłopców i na odwrót. To jednak zupełnie naturalne – takie zachowania związane są z wkraczaniem w okres dojrzewania. Przebywanie dzieci razem na różnych etapach powiększa ich empatię i edukuje w zakresie emocji – mówi psycholożka Małgorzata Rudzińska.
Ekspertka wskazuje na funkcjonujące w powszechnej świadomości stereotypy związane z cechami charakteru i umiejętnościami przypisywanymi danej płci.
- Przypomnijmy, że płeć nie decyduje o temperamencie, talentach i umiejętnościach. Wychowywanie dziewczynek i chłopców osobno ma znamiona uczenia dzieci określonych płci kulturowych. Dzieci są bardzo różne – zdarzają się bardziej ruchliwe, żywe dziewczynki i spokojniejsi chłopcy. Te dzieci mogłyby mieć czasem kłopoty w odnalezieniu się w klasach nastawionych na konkretny model. Poza tym, świat z natury jest koedukacyjny – takie segregowanie dzieci dalekie jest od sytuacji, z jakimi spotykamy się na co dzień. To dobrze, że w szkole nie ma osobnych skrzydeł dla chłopców i dziewczynek, ale to i tak za mało, ponieważ dzieci nie uczą się współpracować w grupach różnopłciowych podczas codziennych zajęć – tłumaczy specjalistka.
Psycholożka podkreśla, że zjawisko rozdzielenia dzieci może mieć tym poważniejsze skutki, że obecnie okres szkoły podstawowej wydłuża się o dwa lata.
- Na dalszych etapach edukacji czy życia zawodowego dzieci, a później dorośli mogą mieć z tym większe problemy. Zwróćmy jeszcze uwagę na to, że podstawówka trwa teraz osiem, a nie sześć lat i w starszych klasach może wystąpić tzw. syndrom „zakazanego owocu”. Może to przynieść skutek odwrotny do oczekiwanego, a młodzież poprzez naturalną ciekawość może zbuntować się przeciwko takim podziałom – dodaje.
Psycholożka zwraca uwagę również na mało wiarygodne źródła naukowe, które miałyby popierać wprowadzony w szkole system. Na stronie internetowej odnajdujemy przekierowanie do miesięcznika nauczycieli i wychowawców katolickich „Wychowawca” (numer z września 2014 roku) oraz zakładki „Edukacja Zróżnicowana” na stronie Stowarzyszenia Wspierania Edukacji i Rodziny Sternik.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.